JustPaste.it

Rejestracja zmysłów ~Zapisano~

Gdyby Stara Miłosna była kromką chleba, a ja położnym na niej serem, tworzylibyśmy teraz kanapkę z marzeniami, warstwą zdarzeń i grubym plastrem cudownych ludzi...

Gdyby Stara Miłosna była kromką chleba, a ja położnym na niej serem, tworzylibyśmy teraz kanapkę z marzeniami, warstwą zdarzeń i grubym plastrem cudownych ludzi...

 

Rejestracja zmysłów. ~Zapisano.~

   Gdyby Stara Miłosna była kromką chleba, a ja położnym na niej serem, tworzylibyśmy teraz kanapkę z marzeniami, warstwą zdarzeń i grubym plastrem cudownych ludzi.  W chwili, gdy piszę obserwuję przez okno parę trzymającą się za ręce i mężczyznę spacerującego z psem. Nasłuchuję  śpiewu i gry na gitarze sąsiada, który ćwiczy przed koncertem przy otwartym oknie. Tym razem gra piosenkę Myslovitz „Chciałbym umrzeć z miłości”.

   Wieczorem, kiedy zapalą się wszystkie latarnie , założę moje zielono – białe dresy. Wyjdę na dwór i poczuję przepływający przez moje ciało chłód nadchodzącej nocy. Próbując przemyśleć filozofię mojego życia, biegnę w stronę furtki mojego osiedla, aby opuścić chociaż na chwilę gąszcz bloków tętniących życiem, prawidłowo zwięzłych lub rozwiązłych  szczęściem.

   Truchtam dalej. Czuję się wyzwolona. Mknąc ulicami Gościńca i Jana Pawła spotykam  znajomych, którzy bez względu na czas, spacerują po okolicy. Mijam również wielu obcych mi ludzi, maniaków joggingu, tak jak ja, spacerowiczów, rowerzystów... Widuję ich prawie codziennie o tej samej porze, w bliskich sobie miejscach. Uśmiechają się do mnie serdecznie. Wpisują się w mój krajobraz. Omijam miejsca przesiąknięte wydarzeniami, które wiecznie żyją w mojej pamięci. Wąskie przestrzenie, wyznaczone sentymentami, gdzie często przesiaduję z przyjaciółmi i oddaję się ich osobliwości. Mój ukochany bunkier mający sto tysięcy legend i milion historii, dotyczących głownie tego, że zawsze wewnątrz stoi woda bez względu na porę roku czy warunki pogodowe. Rozkruszone na nim szkło, które surrealistycznie błyszczy się przy zachodzie słońca, sprawiając wrażenie jakby dzikiej wyspy. Niezapomniany przeze mnie przez lata mostek nad którym w dzieciństwie obserwowałam żaby, później przeżywałam pierwsze uniesienia miłosne, a kiedy indziej tańczyłam. Kultowy przewód eklektyczny, znajdujący się na ulicy Fabrycznej, na którym wiszą różnorakie buty począwszy od trampek, kozaków po glany. Tutaj traktowany jako obiekt miejscowej sztuki, zaś w Grecji byłby oznaką miejsca gdzie handluje się narkotykami.

   Moja trasa biegania jeszcze nie skończyła się. Choć tak bardzo chciałabym opisać wszystko co zarejestrowało oko, co zwąchał nos, co zabrzmiało w uchu, ale to za dużo by opisać.