JustPaste.it

Dom dla pana Zbyszka

Ile jesteśmy w stanie zrobić dla drugiego człowieka? Wolontariusze z Opola Lubelskiego postanowili wybudować komuś dom.

Ile jesteśmy w stanie zrobić dla drugiego człowieka? Wolontariusze z Opola Lubelskiego postanowili wybudować komuś dom.

 

52f4fc361e08d404ed9dcc13b5e028ab.jpg

Pan Zbyszek i jego jedyny towarzysz

 

 

Zapomniany wypadek, który nie dał o sobie zapomnieć

To było w 1989 roku. Pan Zbyszek – wówczas 19-letni chłopak – jechał motocyklem. Jeden moment nieuwagi i… Ten wypadek zaważył na całym jego życiu.

Nie wiadomo, kiedy jedno z kół motoru złapało pobocze. Pan Zbyszek ścinał betonowe słupki niczym zapałki. W końcu zatrzymał się na jednym z nich, uderzając w niego głową. Przeżył prawdopodobnie tylko dzięki kaskowi. Mimo wielu obrażeń stosunkowo szybko opuścił szpital i wkrótce zapomniał o wypadku. Do czasu. Kilka lat później zaczęły się problemy z chodzeniem. Od 2005 roku jest już bardzo źle.

Lekarze mówią, że w wyniku powypadkowego urazu, który ujawnił się po latach, u pana Zbyszka nastąpił zanik komunikacji pomiędzy nogami a ośrodkiem chodzenia w mózgu. To oznacza, że każdy krok, który dla zdrowego człowieka jest czymś normalnym, dla niego stanowi ogromny wysiłek. Jego nogi po prostu „nie słuchają” poleceń mózgu i nie chcą chodzić. Przypomina to przewlekły częściowy paraliż rąk i nóg.Po domu porusza się o lasce, czasem odwiedza sąsiadów mieszkających… 30 metrów od jego domu. Dla niego to daleka wyprawa.

 

 

Porusza się na czworakach

Utrzymuje się z niewielkiego zasiłku socjalnego – 544 zł – otrzymywanego z ośrodka pomocy społecznej. Listonosz co miesiąc robi mu zakupy, sąsiadka pranie, sąsiad zimą każdego dnia przynosi z podwórza węgiel. Jako mieszkaniec małej wsi w województwie lubelskim, w dodatku ze znacznym stopniem niepełnosprawności, nie ma szans na pracę.   

Dopóki był zdrowy, pracował w czterohektarowym gospodarstwie rodziców. Nawet teraz, mimo choroby, stara się pielić ogródek – na kolanach. W podobny sposób sprząta dom. Uwielbia zajmować się kwiatami. Jednak o gospodarowaniu w pełnym tego słowa znaczeniu nie ma mowy. Ponieważ nie był w stanie uprawiać roli, sprzedał ją i dziś mieszka na małym skrawku ziemi. Od 1999 roku, po śmierci rodziców, jest sam. Nie ma żony, dzieci ani rodzeństwa. Mieszka w drewnianym, dwupokojowym domu. Z zawodu jest technikiem ogrodnictwa, ale komu przyda się ogrodnik, który porusza się na czworakach!?    

– Mimo że pan Zbyszek jest niepełnosprawny ruchowo, jego dom jest czysty i zadbany – mówi Monika Koperkiewicz, wolontariuszka Chrześcijańskiej Służby Charytatywnej (ChSCh), która zainteresowała się losem mężczyzny. – Zawsze ma pozamiatane, napalone w piecu. Niejeden zdrowy mógłby się od niego uczyć porządku.

 

 

Są jeszcze ludzie o wielkich sercach!

Problem polega na tym, że mimo szczerych chęci, ani pan Zbyszek, ani życzliwe mu osoby z sąsiedztwa nie są w stanie w pełni zadbać o jego dom. A ten – jak orzekł specjalista budowlany – obecnie nadaje się już tylko do rozbiórki. Pojedyncze okna, rozpadające się meble, brak zlewu, koc (!) zamiast drzwi wejściowych – to stan, w jakim znajduje się budynek postawiony przez rodziców. Pan Zbyszek mądrze gospodaruje skromnym zasiłkiem i troszczy się o rzeczy, które posiada. Ale zasiłek, którym dysponuje, to za mało, by myśleć o jakichkolwiek pracach remontowych, o budowlanych nie wspominając.

Jednak ludzie dobrej woli zorganizowali pomoc. Pewien mieszkaniec Pomorza przekazał Monice Koperkiewicz projekt domku, który sam zbudował i który może służyć jako schronienie przez cały rok. Pani Monika z kolei, uruchomiwszy swoje kontakty, organizuje wolontariuszy, którzy pod kierunkiem fachowca pomogą przy budowie podobnego domku dla pana Zbyszka.

Chcemy postawić osadzony na kotwach mały a’la letniskowy budynek – wyjaśnia. – Będzie miał jedno pomieszczenie, mały korytarz i łazienkę. W środku chcemy postawić piec kaflowy z płaszczem wodnym, z którego ogrzewanie będzie podprowadzone do wszystkich pomieszczeń. W ten sposób powstanie dom, w którym będzie mógł zamieszkać pan Zbyszek – opowiada z zapałem.

Coraz bliżej celu

Koszt materiałów budowlanych to 20 tys. zł. Za tę kwotę pan Zbyszek może otrzymać nowy dom. Całą robociznę wykonają wolontariusze, potrzebne są tylko materiały. Środki niezbędne do ich zakupu dzięki pozwoleniu na zbiórkę publiczną przedstawiciele ChSCh zbierają m.in. za pośrednictwem strony organizacji i portalu siepomaga.pl (http://www.chsch.pl/aktualnosci/nowy-dom-dla-pana-zbyszka,1525/). Wolontariusze mają nadzieję, że już wkrótce będą mogli rozpocząć pracę.

Od wypadku pana Zbyszka i śmierci rodziców minęło już wiele lat. Teraz jest na świecie sam, zdany na łaskę innych. Ale dzięki ludziom dobrej woli być może ponownie w swoim życiu uwierzy, że na tym świecie są jeszcze ludzie o wielkich sercach. Oraz nadzieja na lepszą przyszłość.