JustPaste.it

Rabunek, a nie poprawny politycznie, ratunek

Skok EU na kasę ubezpieczonych deponentów na Cyprze stanowi wake up call dla inwestorów i ciułaczy w całej Europie Ustanawia fatalny precedens – następnym razem przyjdą po twoją.

Skok EU na kasę ubezpieczonych deponentów na Cyprze stanowi wake up call dla inwestorów i ciułaczy w całej Europie Ustanawia fatalny precedens – następnym razem przyjdą po twoją.

 

73e7b4dc798fcb88ef74b10f70cd612f.jpg

W istocie mówienie o „problemie cypryjskim” jest przesadą.  Sytuacja Cypru jest nieporównywalna z Grecją czy Hiszpanią. To nie Cypr ma problem.  Problem ma klasa banksterska – właściciele banków i posiadacze ich obligacji,  którzy swój bailout   próbują wymusić teraz na reszcie, przy pomocy EU i IMF. Sytuacja przypomina Irlandię, zanim rząd Cowena  bezmózgowo zagwarantował tam prywatne długi banków co pogrążyło całą wyspę.

Podobnie jest z Cyprem.  Kraj nie ma obecnie prawie żadnych narodowych obligacji outstanding. Nie bardzo ma więc na czym bankrutować, chyba że skopiuje Irlandię bailoutując prywatne banki i zaciągając na to zobowiązania na koszt całej populacji.  Problemem na Cyprze są zbankrutowane banki w  groteskowo rozrośniętym sektorze bankowym, przewyższającym pięciokrotnie PKB wyspy. Banki cypryjskie są,  owszem,  zbankrutowane.   Ale na czym?  Nie na długu wobec innych banków EU, co tak straszyło Niemcy i Francję w przypadku Grecji. Dług banków cypryjskich jest prawie w całości wobec ECB oraz wobec prywatnych banków/inwestorów rosyjskich i greckich.

Krótko,  tłuste koty na Cyprze po prostu zbankrutowały w swoich prywatnych bankowych biznesach robiąc nietrafione zakłady w Grecji i gdzie indziej. Teraz,  biorąc depozytorów za zakładników, próbują wymusić kopię rozwiązania irlandzkiego.  To jest, zmuszenie państwa aby ich wyratowało, dymając przy tym nawet depozytorów o czym dotychczas w EU nie słyszano.

No i prawie się im to udało… A zawdzięczamy to temu że jeszcze nigdy,  jak się zdaje,  EU nie była rządzona przez grupę aż takich półgłówków jacy rządzą nią obecnie… ;-)  Tylko półgłówek bowiem mógł dać  zielone światło do oficjalnej grabieży ubezpieczonych depozytów gdziekolwiek w EU, co bezpośrednio godzi w podstawy jej ładu bankowego. Nie chodzi o żadne skrupuły czy wyższe ideały…  Chodzi o instynkt samozachowawczy i rzecz bez porównania ważniejszą od Cypru -  zaufanie do systemu bankowego.

Kryzys 2008 pokazał jasno do jakiego stopnia system opiera się na zaufaniu. Gdy zaufanie to ucieka system się wali tak jak walił się wówczas. Wpompowanie zaufania z powrotem do systemu jest potem bardzo trudne. Możliwe są głównie  środki doraźne które spowolnią tempo dezintegracji. Jednym z nich jest  gwarancja depozytów bankowych.  Pomysł takiego ubezpieczenia nie jest nowy, pochodzi jeszcze z czasów Wielkiej Depresji.  Aby błyskawiczny rozpad wysoko zalewarowanego systemu powstrzymać w kryzysie 2008 konieczne okazało się wprowadzenie wszędzie wysokich gwarancji depozytów bankowych. W EU wynosi ono  €100’000 per konto.

W kryzysie bank może upaść ale mały ciułacz jest bezpieczny bo jego depozyt jest wysoko ubezpieczony – brzmiał przekaz gwarantującego to państwa. To ile te „gwarancje” byłyby rzeczywiście warte  w łańcuchowym kolapsie wielu zalewarowanych banków jest osobną sprawą.  Ale trick psychologiczny „wysokiej gwarancji” działał i do łańcuchowego kolapsu banków, a la  Northern Rock nie doszło.  Co więcej,  późniejszy masowy druk pieniędza (QE) i utrzymywanie zerowych stóp procentowych  były możliwe dzięki wcześniejszemu ustabilizowaniu zaufania do niego!

I w tym stanie jakiej takiej stabilizacji wkracza na scenę Eurogrupa w Brukseli, pod nowym przewodnictwem holenderskiego socjalisty Dijselbloema, która wraz z IMF-em pani Lagarde  burzy to wszystko jednym bezmózgowym ruchem jakim jest przyzwolenie na rajd na depozyty w  EU.  Nie wiemy czy  było to niedopatrzenie czy też być może chodziło o precedens.  Zaczynać od Francji czy Włoch byłoby trudno, ale mały Cypr można było spróbować  zgwałcić na początek.  Jak by numer przeszedł  to precedens „wkładu ludności w stabilność” mógłby się potem przydać gdzie indziej.

Pomińmy już  że to wybiórcze oszczędzenie akcjonariuszy zbankrutowanych banków oraz ich wierzycieli a rabowanie oszczędności klientów jest skandalem samym w sobie. Łamie to kanony prawa upadłościowego w cywilizowanych krajach gdzie właściciel bankrutującego przybytku idzie z torbami pierwszy. Po nim maszerują jego wierzyciele, a dopiero na końcu tracą klienci którzy dostają tylko tyle ile wynika z podziału masy upadłościowej.

To powinno być absolutnie zachowane – właściciele zbankrutowanych banków i wydanych przez nie obligacji idą z torbami pierwsi. Przynajmniej niektórzy banksterzy symbolicznie zasilić powinni szeregi proletariatu…  Natomiast udzielona klientom banków EU gwarancja depozytu  powinna pozostać NIETYKALNA.  Choćby nawet  cały depozyt był „śmierdzącymi” pieniędzmi pochodzącymi,  powiedzmy, z Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej… ;-)… Tego wymaga zachowanie zaufania w system bankowy na którym wszystko jedzie.  Tymczasem EU otwarcie  łamie swoją własną gwarancję depozytów,  to dzięki czemu udało się wcześniej powstrzymać lawinę w 2008.

Skłonić to powinno każdego klienta banku w EU do myślenia. Skoro władze same dopuszczają się rabunku depozytów poniżej €100’000 w kraju członkowskim to  gwarancja depozytów  staje się bezwartościowa.  Właściciel kapitału nie może teraz polegać ani na zalewarowanym banku który paść może lada chwila, ani na gwarancjach EU że go uratuje  gdyby bank bankrutował. Nie wie ile jeszcze kapitału,  i kiedy,  zrabuje mu państwo a kiedy straci resztę bo zbankrutuje jego  bank.

Jedyną logiczną reakcją w tej sytuacji jest ucieczka kapitału z systemu bankowego. Ucieczka byle gdzie,  zagranicę, w siennik, do skarpety, do banku ziemskiego. Byle by  dalej od niepewnego systemu.  To właśnie,  jak się zdaje,  udało się osiągnąć jednym ruchem półgłówkom Eurogrupy w Brukseli,  przy współudziale madame Lagarde.

 

Źródło: cynik9