JustPaste.it

"Z zawiązanymi oczyma" PROLOG.

Napisana raz jeszcze "Ucieczka" - w nowej, lepszej wersji. Krótki prolog, zmiana akcji. Wulgarna historyjka.

Napisana raz jeszcze "Ucieczka" - w nowej, lepszej wersji. Krótki prolog, zmiana akcji. Wulgarna historyjka.

 

          Zabrali ją. Skuli i zniszczyli życie. Błagała o to, by mogła wrócić. Nigdy nie czuła się tak samotna jak w tej chwili. Było ciemno, cicho. Nienawidziła ciszy. Zawsze potrzebowała jakieś muzyki. Nie mogła się skupić. Co się działo? Gdzie jest? Gdzie jedzie?

  Była w zamkniętej kabinie. Jechała do miejsca, w którym miała spędzić resztę swojego życia. Ale ona tego nie chciała. Ucięli jej skrzydła. Jeden niewłaściwy ruch i cały świat jest przeciw tobie. Wolność. Potrzebowała wolności.

  Kiedy ostatnio czuła podmuch świeżego powietrza? Minęło tyle godzin. Tak długi czasu, w którym nie widziała swojego odbicia. Musiała wyglądać okropnie. Tak się czuła. Zmarnowana.

  Zatrzymali się. Wolność?

  Wstała z miejsca, chciała ruszyć ku wyjściu. Łańcuch zatrzymał ją i opadła z powrotem na ławkę. Syknęła. Dlaczego? Dlaczego jej to robią? Nie zrobiła nic złego. To nie ona. Nie. To nie była jej wina.

  - Wsiadaj! - Usłyszała głośne, męskie warknięcie. Pierwsze słowa jakie do niej dotarły po wielu godzinach.

  - Zmuś mnie.

  Żeński głos. Kolejna osoba miała do niej dołączyć. Szybko zwróciła swój wzrok ku nowej osobie.

  Strażnicy nie mieli zamiaru się z nią bawić. Siłą wrzucili ją do wozu i zakuli w łańcuch.

  - Bezczelni...

  Warknęła do samej siebie, gdy tylko zamknęli za nią drzwi. W pierwszym momencie obie nie zwracały na siebie uwagi. Były zupełnie inne. Jednak, gdy w ciemności, która je otaczała, została uruchomiona żarówka, ich wzrok spotkał się na dłuższą chwilę.

  Patrzyły na siebie, póki światło nie zgasło przy kolejnym podskoku auta. Nowa osoba miała około trzydziestu lat. Czarne włosy spięte w wysoką kitkę i ostry makijaż.

  Wyglądała na niezłą sukę.

  Pierwsza za to była inna. Wyglądała jak oblany błotem szczeniak, o białym futrze. Kolana podkulone pod brodę. Trzęsła się. Sama nie wiedziała czy z nerwów czy z zimna.

  Jej blond włosy były prawie białe, a oczy błękitne. Była jednak zmarnowana. Patrzyła na kobietę, której postać w mgnieniu oka zniknęła w ciemności.

  Było ciemno. Cicho. Smutno.

  - Czy wy jesteście niedojebani!? - Wrzasnęła brunetka, wstając i waląc w ściankę, która dzieliła je od strażników. Blondynka otworzyła szerzej oczy, dostrzegając zarys ciała kobiety. - Wypuśćcie mnie! Co to za pomysły!?

  Blondynka nie wiedziała o co chodzi. Patrzyła na brunetkę zdziwiona, oplatając rękoma nogi.

  - Pierdole... Ten świat schodzi na psy. - Wysyczała w końcu, osuwając się na ławkę, gdy nikt ze strażników nie zareagował. - Ile masz lat? Dwanaście? Szesnaście?

  Dolna warga blondynki zadrżała. Otworzyła usta, ale zaraz je zamknęła. Powtórzyła czynność parę razy, nim zdołała wykrztusić:

  - Osiemnaście.

  Brunetka uderzyła głową o ścianę i westchnęła ciężko.

  - Zamykają dzieci. Jak się nazywasz? - Spytała, przesuwając językiem po palcach.

  - Lyra. - Odpowiedziała blondynka.

  - Jesteś cholernie młoda jak na więźnia. Gdybyś nie wyglądała na dzieciaka, pomyślałabym, że jesteś mitomanką. - Mruknęła kobieta. - Jestem Jessie.

  - Mitomanka? - Zapytała Lyra, przekręcając głowę.

  - Czego cię w szkole uczyli? Patologiczny kłamca. Widać, że wciąż dzieckiem jesteś.

  Blondynka syknęła cicho i odwróciła wzrok.

  Nie podobało jej się to. Nigdy nie lubiła osób, które pokazują jak mądre są. Wolała osoby, które po prostu z nią gadały i nie musiały używać trudnych słów.

  Czekała tylko, aż Jessie zada jedno ważne pytanie. Jedno, na które czekała od czasu, gdy tylko brunetka wsiadła do tego auta. Te minuty. Każda zabijała jej czas. Myślała, kiedy to usłyszy. Czekała na to pytanie.

  „Za co cię zwinęli?” - Nawet nie dosłyszała, kiedy to zostało zadane. Skupiła się na swojej pętli myśli.

  Dopiero, gdy Jessie kopnęła Lyrę w stopę, blondynka wróciła do rzeczywistości. Spojrzała na zarys kobiety i westchnęła cicho.

  - Nie ważne... - Powiedziała, opierając czoło na kolanach.

  Nie chciała mówić o tym co się stało. Wciąż była w zbyt dużym szoku. Do teraz nie wiedziała co się z nią dzieje. Nie pamiętała nawet rozprawy. Każda scena, która działa się w sądzie była dla niej tak odległa. Nie pamiętała nic co się tam działo.

  Za dużo emocji. Wszystkiego zapomniała. Zabrali ją od przyjaciół, którzy wpierw ją opuścili. Siłą wyrwano ją z objęć matki. Rodzice patrzyli na nią z daleka, odwracali wzrok, gdy skuta w kajdanki była zabierana z sali.

  A ona krzyczała. Chciała wrócić. Do rodziców, chłopaka, przyjaciół. Zawrócić do wszystkiego, co w jednej chwili się zawaliło i zniknęło z jej życia.

  Nie miała nawet siły płakać. Co miałaby zrobić? Przytulić się do nieznajomej kobiety i ryczeć? Od razu miałaby przesrane w więzieniu. Nie wiedziała co robić. Była bezradna.

  - Miałam kochanka. - Zaczęła Jessie, zwracając na siebie uwagę. - A raczej dwóch. Daniel i Lucas. Oboje mieli świra na moim punkcie, nie obchodziło ich, że mam męża. Któregoś dnia, gdy byłam z Lucasem mój mąż, Andrew, przyszedł do domu. Było na tyle ostro, że miał zamiar zabić Lucasa. Było to za wielkie bagno, bym mogła z niego wyjść. Zawsze chciałam to zrobić, ale żaden z nich nie rozumiał. Lucas poszedł pierwszy pod nóż. Nie wiem, zawsze żałowałam, że to zrobiłam. Ale kto by wiedział? Byliśmy sami. Mój mąż i tak wpadł w furię. Wezwałam Daniela, by mi pomógł. Ten skurwysyn tylko pogorszył sprawę. Zawołał policję. Gdy przyjechał, Andrew leżał na ziemi. A Daniel... Daniel sam nabił się na nóż prosto przed policjantami, by zemścić się na mnie, że go nie wybrałam. Od miesiąca toczy się moja sprawa i w końcu, wysyłają mnie do więzienia.

  Lyra patrzyła na nią zafascynowana. Nigdy nie spotkała kogoś, kto mógłby z takim spokojem powiedzieć o tym co zrobił. Jakie „grzechy” popełnił.

  Żarówka znów się włączyła, a wraz z błyśnięciem światła blondynka zauważyła, jak intensywnie Jessie patrzy na nią.

  - Nie pamiętam. - Powiedziała blondynka, przegryzając dolną wargę. Dalej czuła, że wzrok brunetki przeszywa ją. Każe jej opowiedzieć swoją historię.

  Mimo wszystko, dalej nie pamiętała dokładnie co się stało. Wciąż nie uspokoiła się, nie mogła przez to nic powiedzieć.

  Była sama. Kiedy tylko zaczynała myśleć, nie wiedziała od czego zacząć, widziała ciemność.

  - Kiedyś myślałam, jak to jest jechać tym wozem. Jak to jest, trafić do więzienia... - Kontynuowała cicho, opierając się bokiem o ściankę. Słyszała wszystko. Swój oddech, bicie swojego serca.

  Mimo to, czuła pustkę.

 

 

 

 

// Wciąż nad tym pracuję. Wiele trzeba poprawić, ale do tego trzeba dobrego mentora, którego nie mam... Jeden zmienił mi całkowicie spojrzenie na "Ucieczkę". Usunęłam dobre rozdziały, poprawiłam akcję, postaci i wzięłam się za siebie. Ale potrzeba kogoś, kto bardziej przyciska młodego pisarza do gleby, by coś z niego wydobyć. No cóż, dziękuję jeśli ktoś przeczytał c: