JustPaste.it

Fragment opowiadania "Kroki w mroku".

Rzeźby były gotowe. Odetchnął głęboko i cofnął się o krok, podziwiając swoje dzieło. Mężczyzna był całkowicie nagi, doskonale widoczne mięśnie brzucha przyciągały wzrok. Wzniesiona prawa ręka wskazywała nieistniejący punkt na suficie, a ustawiona za ciałem lewa noga nadawałe dziełu realizmu. Postać wyglądała, jakby próbowała się cofnąć, uciec przed tym, na co wskazywała. Potwierdzał to wyraz twarzy, zastygły w wyrazie skrajnego przerażenia. Rzeźbiarz wyciągnął rękę i pogładził posąg po policzku, rozkoszując się fakturą, idealnie oddającą dwudniowy zarost. Dłoń przesunęła się niżej, dotykając nagiego torsu i zatrzymała się na udzie. Czuć było napięcie mięśni, gotowość ucieczki. Wyprostował się zadowolony i okrył dzieło płachtą. Nawet sam Michał Anioł nie potrafił tak dokładnie oddać proporcji ludzkiego ciała. Poczuł jak na twarz wypływa mu szeroki uśmiech, mijając kilkanaście innych rzeźb podszedł do kranu stojącego w rogu. Był to stary kran, jeszcze z tych "rzygających" wodą, więc chwilę trwało, zanim wyczyścił noże i resztę narzędzi z tworzywa. Odkładając je na półkę pogwizdywał "Jesus he knows me", przytupując do taktu. Metaliczny zapach uderzył go w nozdrza, a rój much poderwał się znad posiłku, kiedy znów przechodził obok swoich posągów, kierując się do wyjścia. Dobrze, sztuka musi się zakonserwować, a podczas lata walka z muchami jest z góry przegrana. Zaczęło się ściemniać, więc namacał kontakt na ścianie i pstryknął. Pomieszczenie zalało słabe, żółtawe światło żarówki 30-stki.  Zauważył kilka szczurów, zaznajamiających się z palcami u nogi jednej z jego dawnych rzeźb. Skierował się w ich stronę, ale uciekły spłoszone dźwiękami jego ciężkich, podkutych wojskowych butów. Zawrócił więc i wszedł po schodach na górę, po drodze gasząc światło. W przedpokoju przystanął przy kolejnym posągu, przedstawiającym uśmiechniętą blondynkę w zaawansowanej ciąży. Pocałował ją w usta. Zimne, suche wargi nie odpowiedziały. - A widzisz Darcy! - powiedział - Mówiłem, że kiedyś uwiecznię Cię w kamieniu. - skierował się do łazienki i wrzucił do pralki zakrwawiony fartuch.

***

W opuszczonej niedawno piwnicy zaległa cisza. Szczury wychynęły ponownie ze swych kryjówek, wracając do przerwanego posiłku. Nagle rozległ się głuchy jęk, przerywając ciężkie milczenie. Obgryzany posąg drgnął, jak gdyby próbował podnieść cierpiącą stopę. Znów dało się słyszeć  wycie, wydobywające się ze ściśniętego gardła. Rzeźba stojąca w rogu, z oczami pełnymi kłębiących się much odpowiedziała charkotem. Z wyrzeźbionego niedawno brzucha ostatniego dzieła pociekły strugi krwi, gdy oskrobane ze skóry mięśnie napięły się, próbując poruszyć ciałem. Po chwili wszystko ucichło, a nad miastem powyżej zapadł zmrok...