JustPaste.it

Blogerzy o „Morderstwie w Miłowie”

wypuszczając książkę w świat, można oczekiwać też zainteresowania ze strony prowadzących blogi z recenzjami

W poprzednich artykułach przytaczałam recenzje z Carpe Noctem, Qfanta i strony Zbrodnia w Bibliotece. To recenzje profesjonalne. Ale, wypuszczając książkę w świat, można oczekiwać też zainteresowania ze strony prowadzących blogi z recenzjami.

Moją powieść zrecenzowało kilkanaście blogerek. Najwięcej tych recenzji można znaleźć na stronie LubimyCzytać, na której umieszczono niemal czterysta tysięcy recenzji różnych książek. Podana liczba pozwala wyobrazić sobie skalę tego zjawiska.

Generalnie muszę stwierdzić, że zaskoczyła mnie zdecydowana przewaga recenzji pozytywnych, w niektórych przypadkach nawet bardzo pochlebnych. Cieszę się z takich reakcji, chociaż najcenniejsze są dla mnie opinie zwykłych czytelników. Ponieważ publikuję w sieci pod swoim nazwiskiem, prowadzę bloga, mam konta na kilku sieciowych portalach (także  na Facebooku), można się ze mną skontaktować w wielu miejscach.

Jak już kiedyś pisałam, głównym celem prowadzących recenzenckie blogi, jest autopromocja, chęć zaistnienia w sieci. To filtr, przez który przepuszczam każdą opinię blogerek, i pochlebną i krytyczną. Zwykli czytelnicy nie mają takich intencji i dlatego zakładam brak z ich strony oporów przed wyrażaniem szczerych opinii.

Pozytywnie zaskoczyła mnie różnorodność odbioru mojej książki. Dla przykładu, jedna z blogerek napisała, że narracja jest powolna, miejscami wręcz leniwa. Druga stwierdziła, że akcja pędzi jak szalona. Jak dla mnie, to normalne. Każdy, kto sięga po lekturę, oczekuje czegoś innego i ewentualnych ocen dokonuje przez pryzmat tych oczekiwań.

Jakiś czas temu w artykule „Recenzent idealny” stwierdziłam, że pisanie recenzji na blogu to w zasadzie sztuka dla sztuki. Komentarze pod nimi dowodzą, że czytają je tylko inni blogerzy, umieszczając przy okazji linki do swoich blogów. Mógłby więc ktoś zapytać, po co ja czytałam blogowe recenzje „Morderstwa w Miłowie”. Odpowiedź jest banalnie prosta. Ciekawość, podszyta najbardziej pospolitą ludzką cechą - próżnością. Jak nie przeczytać, gdy tytuł recenzji to tytuł mojej książki? Ale upewniłam się jedynie co do poprzedniego przekonania o nikłym zainteresowaniu blogowymi recenzjami ze strony zwykłych czytelników.  

 

Alicja Minicka

http://mysli-o-ludziach.blog.onet.pl