JustPaste.it

Prostytucja pod przykrywką małżeństwa u szyitów

Katolicyzm, jako chyba jedyna religia, jest zupełnie wolny od takich cwaniackich chwytów, mających na celu przechytrzyć Boga i bodaj na chwilę unieważnić Jego przykazania.

Katolicyzm, jako chyba jedyna religia, jest zupełnie wolny od takich cwaniackich chwytów, mających na celu przechytrzyć Boga i bodaj na chwilę unieważnić Jego przykazania.

 

400f9f259b8eca004c3ba7f02ae367c6.jpg

Wśród muzułmańskich szyitów modne ostatnimi czasy stają się tymczasowe małżeństwa. Tzw. mut’a polega na braniu „ślubu” będącego umową na czas określony. Niekiedy trwa on nawet tydzień czy… jedną noc. Praktyka ta jest częsta choćby wśród młodych, którzy studiują z dala od domu, by zostać duchownymi.

Według niektórych szyitów tymczasowe małżeństwa zostały dopuszczone przez Mahometa. Powołują się oni na ustęp w Koranu, który głosi, że „dozwolone wam jest poszukiwać żon poza tymi, które zostały wymienione, i używajcie swojego majątku, biorąc je pod ochronę, a nie oddając się rozpuście. A żonom dajcie wynagrodzenie, albowiem doznaliście od nich przyjemności; to jest przepis prawny. Nie jest grzechem, jeśli coś nawzajem uzgodniliście po dopełnieniu obowiązującego przepisu”. Słowa „jeśli coś nawzajem uzgodniliście” są w tej interpretacji rozumiane jako zezwolenie na kontrakty małżeńskie, trwające określoną ilość czasu.

W praktyce jednak małżeństwa tymczasowe czasami nawet nie są dobrowolne. Bogaci wyznawcy Mahometa uprawiają seks-turystykę do biednych regionów Indii. Tam wykorzystując ubóstwo i presję rodziców „żenią się” z Induskami. Tego typu przypadek opisał w ostatnich dniach brytyjska prasa. Nausheen Tobassum, młoda mieszkanka południowych Indii była zmuszana przez rodzinę do zawarcia kontraktowego małżeństwa. Jej cnota została wyceniona na 100 tysięcy rupii, a więc ok. £ 1200, co dla rodziny stanowiło ogromną sumę.

„Małżeństwo” miało potrwać cztery tygodnie, a „wybrankiem serca” miał być Osama Ibrahim Mohammed, 44 muzułmanin, żonaty i posiadający dzieci mieszkaniec Chartumu. Ceremonia „małżeństwa” odbyła się w hotelu, gdzie Tobassum i trzy inne dziewczyny zostały poślubione Mohhamedowi, którego dodatkowym atutem było piastowanie funkcji prezesa jednej z firm naftowych. Rodzice dziewczyny zgarnęli 70 tysięcy rupii, ciotka 20 tysięcy, a pozostałą sumą podzielili się tłumacz i „Quazi” – uznawany przez rząd Indii muzułmański duchowny. Nazajutrz „pan młody” zjawił się w domu rodzinnym dziewczyny, gdzie zażądał współżycia małżeńskiego. Dziewczyna jednak odmówiła, co spotkało się z groźbami ze strony rodziców. Udało się jej jednak uciec. Została uratowana przez policję, która aresztowała Mohhameda, rodzinę dziewczyny i uczestników ceremonii. Niestety nie wszystkie młode mieszkanki Indii miały tyle szczęścia.

Jak powiedział mediom inspektor Kumar, wie on o wielu przypadkach kontraktowych małżeństw w Indiach. Choć małżeństwa kontraktowe w Indiach to nic innego jak prostytucja, to zawierający je mahometanie wierzą, że są one dopuszczalne, bo… nazywają się małżeństwem. – Sudańczyk, który chce uprawiać seks w swoim kraju musi zapłacić trzy razy więcej, albo bierze drugą żonę na stałe – mówi policjant. – W Indiach natomiast dziewczyny są piękne, a stawki niższe – mówi. Rodziny tych dziewcząt zgadzają się na te kontrakty, ponieważ są biedne i brakuje im pieniędzy na posag na normalny ślub córek – dodaje funkcjonariusz cytowany przez jihadwatch.org.

Opisany przypadek to kolejny dowód na fałszywość kulturowego relatywizmu, jak również na to, do czego w praktyce prowadzą fałszywe doktryny religijne. Upodlenie kobiety w islamie jest faktem, który uwidacznia się nie tylko w małżeństwach kontaktowych, które nie są popierane przez wszystkich muzułmanów. Można je jednak uznać za dalszy krok pogardy wobec kobiet, przy czym krokiem pierwszym jest poligamia. Warto też zauważyć, że winę za małżeństwa czasowe ponosi też indyjska kultura, zgodnie z którą żona musi jako jedyna wnieść posag przy ślubie. Jego wysokość jest nie do zniesienia przez wiele biednych rodzin mieszkających w Indiach. Sprawia to, że zdesperowani rodzice popierają małżeństwa czasowe, by mieć środki na posag wymagany przy „normalnych” małżeństwach.

 

Źródło: Marucha