Zaniepokojenie podnoszącym się, pewnie z zaskoczenia, stanem wód, które zalewają nasz piękny kraj w sposób bezczelny i nieprzewidywalny, skłania do pewnych refleksji.
Powódź sama w sobie jest groźna ale ciekawa. Gdyby poziomem wody mierzyć stan uniesień, to niewątpliwie jest ona najbardziej inspirująca..
Susza sama w sobie jak wiadomo jest nudna i męcząca. Susza – koniec uczuć.
Jaki z tego wniosek?
Nie chcę przez to powiedzieć, że nie popieram krajowego programu ochrony przeciwpowodziowej, który to program jak długo żyję odmieniany był, jest i będzie przez wszystkie przypadki. I który przez nasze kolejne rządy i społeczeństwo jest od lat olewany na sucho.
Bo wystarczy, że woda opadnie i wszyscy mają wszystko w „głębokiej studzience”
NIK swoje, Rząd swoje, chłop swoje. I nie ma się co dziwić, że cudza krzywda nas już dawno niewiele obchodzi… skoro przerasta naszą wiedzę, w szczególności techniczną. Moja kobieta urbanistka i nasi przyjaciele śmieją się w kułak.
Skoro jednak jako podatnik z tego tytułu ponoszę ciągłe koszty, należą mi się pewne gratyfikacje.
Z mojego punktu widzenia, jak głosi teoria uniesień, nic bardziej jednak nie cieszy dojrzałego mężczyznę niż fakt, że mu coś się podnosi i przelewa.
Stąd mój poemat o śluzie. Wychodzący naprzeciw moim niespełnionym marzeniom:
Nie ukrywam, że serce me bije radośnie
gdy oglądam nieliczne śluzowe podnośnie.
Im bardziej me ambicje wręcz więdną na luzie
tym bardziej resztę życie chcę spędzić na śluzie !
Gdy do kobiet zanika namiętność gorąca
samiec jest jak dziurawa barka dryfująca.
W miejscu gdzie ja mam duszę, czuję wody parcie
lub inaczej ujmując - duchowe rozdarcie.
Wówczas na widok śluzy szaleje ochota
by parcie mojej wody już było na wrota.
Ba ! Gdybym dostał szansę, decyzją od razu
związał bym swoje życie z zamykaniem jazu.
Sterując wodnym zrzutem pieścił pracę pompy,
podglądał poziom wody- czy aby nie skąpy.
Gdy inni z braku pasji przeżywają męki
ja łuk trójprzegubowy chowałbym do wnęki
i patrząc na spiętrzenie w okolicach splotu,
korygował pionowe ruchy osi zwrotu…
Od dawna mam tych marzeń niemal pełną głowę -
obsługiwać podnośnik i koło windowe
i patrzeć na przepływy turystycznych promów,
dumnie dlań wyrównując różnicę poziomów.
Bo czyż może być bardziej szlachetna przygoda
niż wiedzieć, że na śluzie jest spiętrzona woda,
którą może mężczyzna zmniejszyć o połowę,
gdy śluzowy odkręca wrota przepływowe
a zdumione turystki cmokają z zachwytem,
że prom płynie bezpiecznie już dolnym korytem,
by po chwili, gdy znowu tam napłynie woda
problem był rozwiązany, bo jest dwustopniowa !
Więc żeby żywot samca dopieszczała muza
do prawdziwego szczęścia potrzebna jest…śluza.
By brzmiało epitafium:- Dziś leży na luzie,
inni spłynęli w kanał - on robił na śluzie !
Tylko żona wyraźnie ma kapryśne ego
- będą gadać…śluzowa … żoną śluzowego…
obrazki z google
© Janusz. D.