JustPaste.it

"Good morning, Poland!"

Mariusz Max Kolonko, dawny korespondent "Wiadomości" w USA, robi zaskakującą furorę w polskim internecie. Skąd ten fenomen?

Mariusz Max Kolonko, dawny korespondent "Wiadomości" w USA, robi zaskakującą furorę w polskim internecie. Skąd ten fenomen?

 

"Mariusz Max Kolonko mówi jak jest, Nowy Jork"- tym zdaniem dziennikarz ze specyficznym amerykańskim akcentem i stylem uprawiania dziennikarstwa kończy każdy swój felieton w formie wideo. Każdy z nich zdobywa rzesze fanów, szczególnie wśród młodzieży. Jego popularność w internecie doceniła "Superstacja", która puszcza kilkuminutowe felietony polskiego dziennikarza po programie informacyjnym. Obecnie Mariusz Max Kolonko zdobył serwis "Demotywatory.pl", który prawdopodobnie jest najbardziej popularnym i opiniotwórczym serwisem obrazkowym w Polsce. Prawie każdy jego felieton jest na tzw. "Głównej", czyli wśród najlepszych demotów. Jak wyjaśnić fenomen byłego korespondenta "Wiadomości"? 

Mariusz Max Kolonko urodził się w 1965 roku w Lublińcu, natomiast młodość spędził w Bydgoszczy. Uczęszczał do liceum wraz z Radosławem Sikorskim, ministrem spraw zagranicznych. Całą swoją karierę związał z dziennikarstwem, najpierw jako student Wydziału Dziennikarstwa na UW, później jako redaktor Polskiego Radia. W roku 1988 wyjechał do USA, skąd relacjonował później wydarzenia w tym kraju dla polskich telewizji, głównie dla TVP. Starał się wyjaśniać specyfikę obyczajów i kultury w USA Polakom, którym nadal się jawi ona jako raj. Sławę niewątpliwie przyniosły mu wydarzenia z 11 września 2001 roku, kiedy to terroryści zaatakowali wieże WTC zabijając ok. 3000 ludzi. Wtedy to głównie on niósł Polakom najświeższe wiadomości z masakry jaka się dokonała w Nowym Jorku. Później jeszcze reklamował jedno z amerykańskich towarzystw ubezpieczeniowych, które właśnie wchodziło na rynek polski w tym czasie. Był obiektem żartów z racji jego amerykańskiego stylu mówienia (typowego dla tamtejszych prezenterów i reporterów), a także obiektem zainteresowań tabloidów ze względu na jego związek z Weroniką Rosati. Wkrótce przestał istnieć w polskich mediach, nie było o nim słychać.

kolonko-rosati-470abea74f171fa18f.jpg

Niespodziewanie Mariusz Max Kolonko wrócił z wielkim hukiem, zdobywając rzesze fanów w internecie. Jaki jest powód ogromnego sukcesu reportera? Pewnie taki, że styl dziennikarstwa, jaki uprawia Mariusz Max Kolonko zdecydowanie różni się od tego, jaki prezentują mainstreamowi redaktorzy z Moniką Olejnik i Tomaszem Lisem na czele. W podobnym tonie piszą także dziennikarze tzw. prawicowi , czyli głównie skupieni wokół "Do Rzeczy", "W Sieci" i "Gazety Polskiej". Styl którym posługują się nasi krajowi redaktorzy jest nieobiektywny i raczej zamiast faktów, przedstawia racje jakiejś ze stron politycznego sporu. Tymczasem Mariusz Max Kolonko rzeczywiście mówi jak jest. Wszelkie fakty są opisywane szczegółowo i obiektywnie, a mimo że jest to felieton ma się wrażenie, jakby dziennikarz odnosił się do rzeczywistości z pozycji obserwatora. W dodatku jako jeden z niewielu polskich dziennikarzy posiada poglądy wolnościowe, te same na których zbudowane zostały Stany Zjednoczone. Wcześniej Kolonko nie ujawniał się z tymi poglądami tak mocno, jak właśnie w felietonach "Mówię jak jest".

Udowodnił też, że można mieć inne poglądy na tematy w Polsce tak bardzo spolaryzowane na polskiej scenie politycznej, jak Smoleńsk. Skrytykował on zarówno prace prokuratorskie i komisji Millera w sprawie smoleńska, ale też feralny artykuł Cezarego Gmyza, z którego środowiska pisowskie zrobiły niemal męczennika, choć zwyczajnie nie sprawdził swojego źródła. A czy była to celowa dezinformacja, czy wątpliwe źródło nie ma znaczenia.

Mariusz Max Kolonko ma jeszcze jedną cechę dziennikarza, której nie posiadają czołowi reporterzy polscy. A mianowicie sposób przekazu informacji. Były korespondent TVP i TVN stara się wchodzić głęboko w szczegóły opisywanego wydarzenia. Jeśli jest to zamach w Bostonie dokładnie analizuje sposób, w jaki Al-Kaida umieszcza i odpala bomby, a także jakie skutki niesie ze sobą ten akt terroru. Jeśli jest to jakaś idiotyczna ustawa, dokładnie szuka precedensów i związku przyczynowo-skutkowego owego aktu prawnego. U krajowych dziennikarzy natomiast informacje w artykułach zwykle są ogólne, a wnioski raczej płytkie, pozbawione choćby śladów poszukiwania drugiego dna.

Mariusz Max Kolonko tak samo jak Adrian Cronauer (w tej roli Robin Williams) w filmie "Good Morning, Vietnam" pokazuje zupełne inne, lepsze oblicze dziennikarstwa, które wyjątkowo pozytywnie się odróżnia na tle bardzo przeciętnych, subiektywnych pismaków z Polski. Także tak jak główny bohater filmu Barrego Levinsona potrafi sobie zjednać słuchaczy i w ekspresowym tempie przekonać do siebie tysiące ludzi. Kto wie, może już niedługo Mariusz Max Kolonko będzie nas witał w jednej z głównych stacji telewizyjnych słowami "Good morning, Poland", a styl uprawianego przez niego dziennikarstwa stanie się punktem odniesienia dla przyszłych pokoleń reporterów w naszym kraju. Jedno jest pewne- już w tym momencie jest on jednym z najlepszych redaktorów, a stać się może również jednym z najpopularniejszych. Jestem tego pewien.