JustPaste.it

Żona – to brzmi dumnie, czyli 11 powodów, dla których kobiety chcą wyjść za mąż

Chciałabym wierzyć, że wszystkie małżeństwa zawierane są z miłości.

Chciałabym wierzyć, że wszystkie małżeństwa zawierane są z miłości.

 

Niestety prawda jest bardziej brutalna i wiele małżeństw „zostaje poczętych” z przyczyn zupełnie innych niż powinno. Na powodach ożenku mężczyzn nie do końca się znam. Za to kobiety…. ha! zasłyszało się tu i ówdzie…

Jeśli więc nie Miłość, to co???

  1. Kasa – oczywiście niczym nie zagrożona pozycja nr 1 na liście. Prostytutki były, są i będą – również prostytutki małżeńskie. Bo jakże miło jest leżeć, pachnieć i od czasu do czasu dać dupy mężowi , a on niech tyra na jej zachcianki! Niektórzy małżonkowie, by zachędorzyć, muszą więc uciekać się do przekupstw swoich żon. W zależności od zasobu portfela – mam wrażenie, że wprost proporcjonalnego do braku zasobu intelektualnego męża – ceny mogą się wahać od wizyty u fryzjera lub zakupu sukienki, do zakupu futra, kolii, samochodu (jako prezentu za numerek z szanowną małżonką). Jeżeli facet umie liczyć (a powinien umieć, skoro zgromadził kasę na futro z norek), to jak 2×2=4 mu wychodzi, że lepszą inwestycją może być zasponsorowanie studentki-cichodajki, która może i jest marnym substytutem miłości, ale dupę posiada o kilka lat jędrniejszą od dupy szanownej małżonki.

  2. Wpadka – powód stary jak świat (prawie tak stary jak prostytucja). Tym razem jednak argumenty są nie-do-podważenia:

    - co ludzie powiedzą???

    - nie mogę zostać panną z dzieckiem! Co z tego, że go nie kocham, i tak będzie to lepiej wyglądało, że znalazł się taki jeden co się do ojcostwa przyznał.

    - nie poradzę sobie finansowo, więc łóż łajdaku na to co spłodziłeś!!!

    - dziecko musi mieć ojca! (co z tego, że jako nie mąż też może być ojcem i to bardzo dobrym…)

    - religia i bojaźń boża tego wymaga (wymaga też zachowania czystości przed ślubem, ale who cares… Jak religia ojca poświęconego przed ołtarzem wymaga, to wymaga i koniec – żadnych pytań, żadnych wątpliwości…Amen!!!)

  3. Bo tak długo jesteśmy razem – czyli jestem życiową tchórzo-pipką i wolę to co znane, choć od dawna wymarłe lub lekko spleśniałe niż nieznane i jakże straszne i niebezpieczne…. Powód chyba najbardziej godny pożałowania.

  4. Ucieczka z domu rodzinnego – przed alkoholizmem, przemocą fizyczną lub psychiczną, przed toksycznymi relacjami. Temat trudny. Ciężko mi znaleźć kontrargument przed tego typu zachowaniami, aczkolwiek i tu o małżeńskie potknięcie nie trudno (choćby ze względu na niewyleczone rany na sercu i duszy).

  5. Lepszy rydz niż nic – czyli ostatecznie lepiej zostać rozwódką niż starą panną. Bycie żoną traktowane jest w tym przypadku jak awans, jak przeskok o 10 punktów na drabinie społecznej. „Nie jestem taka wybrakowana, taka mało interesująca, taka kiepska w łóżku skoro znalazł się jeden przedstawiciel rodzaju męskiego, który mnie chce”.

  6. Bezpieczeństwo emocjonalno-finansowe. „Że co???” – pytam. Podobno posiadanie męża gwarantuje nam, kobietom zarówno lepsze samopoczucie („Jestem żoną, a to brzmi dumnie. Więc jestem dla niego, a tym samym dla otoczenia, kimś ważnym”), jak i bezpieczeństwo finansowe („W razie rozstania przynajmniej nie zostanę zupełnie na lodzie. On będzie się musiał podzielić majątkiem lub przynajmniej płacić alimenty na dziecko”). Zaznaczam, że jest to myślenie jeszcze przed wystąpieniem jakichkolwiek problemów małżeńskich: to takie „zabezpieczenie” na przyszłość. Takie traktowanie małżeństwa jak kontraktu z dożywotnią gwarancją, a dzieci – jak obligacji państwowych.

  7. Strach przed samotnością – lepiej mieć męża jakiegokolwiek niż żadnego, żeby miał kto szklankę wody podać. Naiwne i niestety bardzo ludzkie.

  8. Bo po ślubie on się zmieni – czyli będę jak Matka Teresa, jak najlepszy terapeuta świata, jak Tommy Lee Jones w „Ściganym”, a miłość wszystko uleczy, wszystko wybaczy, i sprawi cud. Wiele takich cudów nad Wisłą nie odnotowałam…

  9. Desperacja – każdy kto studiował mógł zauważyć to szaleństwo w oczach niejednej studentki, która już na trzecim, czwartym roku (piąty to była już desperacja do potęgi n-tej) starała się na siłę złapać męża. Koniec studiów jawił się jak koniec świata, apokalipsa, jak wymarcie gatunku męskiego, albo wojna światów, na którą wszyscy noszący spodnie zostaną zaciągnięci.

  10. Bo wszystkie koleżanki są już zaobrączkowane – no tak, a ty nie możesz się pochwalić tym samym na facebooku. Powód prawie tak samo żałosny jak „Bo tak długo jesteśmy razem”. Niektórzy ludzie zupełnie nie wiedzą kim są, czego pragną, a ich być albo nie być jest w 100% uzależnione od tego jak oceniają ich inni.

  11. Bo w bieli mi do twarzy – odwieczne marzenie prawie każdej małej dziewczynki, by choć na jeden dzień stać się księżniczką. Niestety marzenie o białej sukience nie zostaje zrealizowane podczas pierwszej komunii świętej (tego dnia za dużo innych księżniczek w bieli wokół). A szkoda, bo ten powód do zawarcia małżeństwa jest chyba najśmieszniejszy, a jednocześnie bardzo powszechny.

Żona – to brzmi dumnie, więc drogie panny: trzy, dwa, jeden…. STAAAAAAAAAAAAAART!!!!!!!!!!!!!!