JustPaste.it

Czy homoseksualista może być katolikiem?

Pod takim tytułem została zapodana audycja radiowa, w której wypowiadali się nie tylko sami zainteresowani – wierzący w Boga homoseksualiści – ale...

Pod takim tytułem została zapodana audycja radiowa, w której wypowiadali się nie tylko sami zainteresowani – wierzący w Boga homoseksualiści – ale...

 

Pod takim tytułem została zapodana audycja radiowa, w której wypowiadali się nie tylko sami zainteresowani – wierzący w Boga homoseksualiści – ale i mądre głowy, uczeni w piśmie, autorytety moralne. Słuchałam jednym uchem, wypuszczałam drugim, w przeciwnym razie mogłabym się nabawić niestrawności, tudzież wrzodów żołądka, które są pochodną przeżywanego stresu. A stres był. Wkurw również.

Bohaterowie audycji wypowiadali się o tym jak trudno żyć im z wiarą i przykazaniami bożymi w sercu, jednocześnie myślą lub czynem grzesząc przeciwko prawu bożemu i kościelnemu. Jak bardzo chcieliby być normalni, założyć rodziny (oczywiście heteroseksualne), mieć dzieci, być przykładnymi mężami i ojcami, i tym samym nie być potępieńcami dla kościoła. Rozdarcie pomiędzy tym co czują, a tym co powinni czuć jest tak wielkie, że uczęszczają na terapie mające na celu wyleczyć ich z tej choroby i przestawić ich seksualność na właściwe tory. Droga ta jest trudna, a oni są największymi grzesznikami wyklętymi ze społeczności katolickiej. Nie muszę wspominać jakie męczarnie przechodzą ludzie, którzy są tak rozdarci pomiędzy swoim eros i psyche, sacrum i profanum.

Po drugiej stronie stoi kościół katolicki (bo przecież nie Bóg), który opowiada swoim wiernym historyjki o tym co jest dobre, a co złe. O tym kto jest dzieckiem bożym, a kto nie – teoretycznie są wszyscy, którzy przyjęli chrzest, ale niektóre dzieci boże popadły w tak wielką niełaskę u taty, że nie mogą uzyskać przebaczenia i dostępu do komunii z Bogiem. Właściwie na oko wychodzi mi, że w niełasce może żyć obecnie około połowa katolików, bo to wszyscy rozwodnicy, żyjący w „konkubinacie” (czy kiedyś wreszcie język polski dorobi się lepszego określenia na życie bez ślubu??), chorzy na homoseksualizm, dopuszczający się szatańskiego wynalazku in vitro, itd., itp.

W tej zbiorowej paranoi, moralnym rozdarciu i pytaniem cisnącym się na usta: „Czy homoseksualista może być katolikiem?”, w tym samym czasie homo-ksiądz, hetero-ksiądz, pedofil-ksiądz może być katolikiem.  Może przyjmować komunię świętą, co więcej może odprawiać msze święte, jak również udzielać wszystkich sakramentów. Może nam opowiadać co jest grzechem w oczach Boga. Właściwie w niektórych społecznościach ksiądz może wszystko, więc nie będę się wysilać na wyliczankę pt.:„co-może-ksiądz”.

Nie chcę generalizować. Nie wrzucam wszystkich księży do jednego worka. Niemniej jednak najbardziej oburzająca dla mnie jest hipokryzja kościoła. Ekscesy seksualne kleru są tylko początkiem na liście ich przewinień w całej historii chrześcijaństwa. Nie muszę się jednak odwoływać do historii, bo proceder trwa nadal.

Powrócę do tytułowego pytania: „Czy homoseksualista może być katolikiem?”. Chciałabym odpowiedzieć: „A po co ci zakłamany katolicyzm?”. Zdaję sobie jednak sprawę, że niektórzy ludzie potrzebują przynależności do określonej religii, choć lepiej by było gdyby żadna religia nie istniała. Nie wiem czy możesz być katolikiem. Ale wierzę, że jesteś częścią Boga i że cię kocha takim, jakim cię stworzył.