JustPaste.it

My offer is nothing

"My offer is nothing" (moja odpowiedź brzmi: nic). Słynne zdanie wypowiedziane przez Michaela Corleone w "Ojcu Chrzestnym 2".

"My offer is nothing" (moja odpowiedź brzmi: nic). Słynne zdanie wypowiedziane przez Michaela Corleone w "Ojcu Chrzestnym 2".

 

To właśnie mam ochotę powiedzieć w odpowiedzi na ten artykuł: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/ks-prof-stanisz-system-odpisu-05-proc-na-koscioly-,1,5483954,wiadomosc.html

Nie zamierzam się tu rozpisywać i zamieszczać niezliczonej ilości statystyk i danych. Dla mnie osobiście nie mają one znaczenia. Politycy negocjują z Kościołem likwidację Funduszu Kościelnego i wprowadzenie dobrowolnego odpisu na związki wyznaniowe w wysokości 0,5%. Z tego, co wiem, to większość albo nawet wszystkie związki wyznaniowe poza Kościołem Katolickim utrzymują się z dobrowolnych datków swoich członków i ich przedstawiciele jakoś nie narzekają ani nie domagają się żadnych odpisów. Tak więc nie rozumiem, dlaczego państwo ma ich finansować. Dlaczego ma to być przymus zamiast dobrowolnego datku w wybranej przez nas kwocie? Owszem, państwo powinno częściowo pokrywać koszty renowacji i utrzymania zabytków, Domów Dziecka i innych tego typu przybytków będących własnością Kościoła, ale każda złotówka powinna być skrupulatnie rozliczana. To nie jest atak na Kościół. To są wasze pieniądze (moje już nie, bo płacę podatki w innym kraju) i macie prawo wiedzieć, jak są wydawane. To raczej atak Kościoła na wasze portfele, bo wpływy budżetu państwa pochodzą z waszych podatków. Jak chcecie dać jakieś pieniądze katolickim duchownym, to nikt wam nie broni rzucić ich na tacę czy przelać na odpowiednie konto bankowe. To wasza własna decyzja, ale po co mieszać w to państwo? Podatki płacimy w innych celach. Przynajmniej tak mi się obiło o uszy coś o budowie i utrzymaniu dróg, edukacji, Służbie Zdrowia, armii... Nie widzę powodu dla żadnych negocjacji w sprawie odpisu na związki wyznaniowe. Z radością zagłosuję na polityka, który będzie miał przysłowiowe jaja i w tej sprawie powie coś w stylu: "My offer is nothing". Nie zamierzam reformować Kościoła ani go atakować. Niech robią, na co mają ochotę, jeśli nie łamią tym prawa, ale niech trzymają się z dala od państwowych pieniędzy, bo nie takich wydatków oczekujemy od rządów, na które głosowaliśmy po 1990 r. Było ich wiele, ale żaden nie miał odwagi postawić się Kościołowi w sprawie finansowania go przez państwo.