JustPaste.it

Recenzja – Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy

Recenzja książki Sergiusza Piaseckiego pt. "Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy"

Recenzja książki Sergiusza Piaseckiego pt. "Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy"

 

Źródło - http://ekaton.tv/

 

Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy to wydana w 1937 roku powieść Sergiusza Piaseckiego. Szybko odniosła sukces i dzięki wstawiennictwu ówczesnych elit kulturalnych (szczególnie Melchiora Wańkiewicza) jej autor został zwolniony z najgorszego więzienia w ówczesnej Polsce – na Świętym Krzyżu.

Nie da się jednak napisać o tej książce, nie przybliżając przedtem postaci jej autora, wciąż raczej nieznanego szerszemu gronu czytelników. Sergiusz Piasecki był wyjątkowo interesującym pisarzem – ilu z nich może pochwalić się tak bujną przeszłością jak on? Był złodziejem, przemytnikiem, żołnierzem, oficerem wywiadu, szulerem, fałszerzem i bandytą, który napadał na drogach. Za swe ostatnie wyczyny – napad na dwóch kupców żydowskich i pasażerów kolejki wąskotorowej skazany został w 1926 przez sąd doraźny na karę śmierci, lecz w uznaniu zasług dla wywiadu karę zamieniono na 25 lat ciężkiego więzienia. To właśnie w więzieniu nauczył się literackiego języka polskiego (w domu rodzinnym mówił tylko po rosyjsku), czytał przede wszystkim Biblię i „Wiadomości Literackie”. Po ułaskawieniu w 1937 roku pisarz święcił tryumfy – jego książki sprzedawały się znakomicie, o jego przyjaźń zabiegała cała ówczesna śmietanka artystyczna, kilkaktrotnie portretował go sam Witkacy. Wojna to kolejne doświadczenia i niezwykłe przygody tego człowieka – był żołnierzem wileńskiego Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej, gdzie dowodził oddziałem wykonującym wyroki śmierci na zdrajcach. Za włamanie do urzędu Gestapo i kradzież ważnych dokumentów, które obciążały wysoko postawionego działacza AK odznaczony został Brązowym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Uratował także życie Józefowi Mackiewiczowi, odmawiając wykonania na nim niesłusznego wyroku śmierci. Po wojnie poszukiwany przez Urząd Bezpieczeństwa uciekł na zachód wraz z obsadą konwoju UNRRA. Na emigracji dużo pisał, był bezkompromisowym wrogiem ustroju komunistycznego i zajadłym krytykiem ludzi, którzy pomagali ten ustrój budować – w tym w szczególności Czesława Miłosza, którego zaatakował w pamflecie „Były poputczkik Miłosz”. Prócz Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy znane są także inne jego powieści – w szczególności „Zapiski Oficera Armii Czerwonej” – genialne studium mentalności homo sovieticus oraz „Piąty Etap”, w którym opowiada o swojej przeszłości jako oficera wywiadu polskiego. O książkach tych postaram się napisać w najbliższym czasie.

Po tym długim wstępie przejść mogę do recenzji książki. Opisuje realia pogranicza polsko-sowieckiego w latach 20 XX wieku, a więc w pierwszych latach istnienia reżimu. Jej najmocniejszą stroną jest na pewno genialny opis – czytelnik czuje się jakby rzeczywiście razem z bohaterami przekraczał granicę, uciekał przed pogranicznikami, pił i śpiewał z przemytnikami. Sugestywnie daje nam odczuć ciemność, odgłosy lasu i strumyków, zapach świtu, strach, szczęście i cierpienie. Bohaterowie używają języka charakterystycznego dla regionu i epoki, zachowują się i żyją tak jak przemytnicy. Autor pokazuje nam świat przestępców od tej drugiej strony – normalnych ludzi, zdolnych do zarówno bohaterstwa jak i podłości. Świat ludzi hołdujących prostym wartościom, o gwałtownych i szczerych uczuciach i kresowej prostoduszności.

Pokazuje nam bezwzględność sowieckiego systemu i jego bezsens – przemytnicy są właściwie jedynym źródłem wielu towarów takich jak np. masło czy mydło. Pokazuje także życie człowieka, który przeżył wiele – aresztowanie, fałszywe oskarżenie, utratę przyjaciół i samotność. Pokazuje nam świat i życie ludzkie od innej strony niż większość pisarzy a wszystko to w kresowym, unikalnym stylu.

Szczerze polecam tę książkę wszystkim – czytanie jej jest nie tylko niezwykle zajmujące i trzyma nas w ciągłym napięciu, ale jest także bardzo cenną lekcją – o życiu, świecie a nawet polityce.