Polityka USA dąży do pozornej hegemoni na bliskim wschodzie. Jest to pozorne szerzenie wolności. Rok temu zaczęła się "wiosna Arabska" która miała na celu obalenie dyktatur i wyswobodzenie narodów. Czy tak się stanie? hm... szczerze w to wątpię.
Oczywiście amerykanie, nie są w stanie utrzymać władzy w tamtym regionie, bo stacjonowanie wojska było by kosztowne i ryzykowne, dlatego strażnikiem interesów stał się Izrael, który też ma powody by utrzymywać słabość krajów arabskich. Wg. myślenia strategów amerykańskich danie wolności Arabom, będzie powodowało zachłyśnięcie się wolnością i odejścia od regionalnych tradycji czyt. religii na rzecz religii śmierci i samozagłady patrz Europa. Wszystko wygląda pięknie, pozbylibyśmy się zagrożenia międzynarodowym terroryzmem od strony lokalnych watażków, ale jest odwrotnie.
Do wiosny 2011, krajami islamskimi w dużej mierze rządzili "watażkowie" regionalni. Watażkowie swoją pozycję opierali na kokietowaniu z zachodem, sprzedając ropę i gaz, tak jak to robił Kadaffi. Uznał on, że lepiej z Zachodem robić interesy niż z nim walczyć. Mimo ograniczenia swobód obywatelskich, w tych krajach panował względny spokój. Władza nie dopuszczała radykałów religijnych do władzy, bo rządy były oparte głownie na wojsku który strzegł świeckości państwa. W tym okresie mniejszości religijne cieszyły się względną wolnością. W krajach islamskich oddolnie opozycja zaczęła organizować się wokół swoich świątyń - meczetów. W tym czasie ruchy religijne rosły w siłę widząc rozwarstwienie społeczne, biedę wychodząc im na przeciw zakładając fundacje wspierających młodych ambitnych z potencjałem ale biednych.
Ruchy religijne mają cichego, ale bogatego sprzymierzeńca - Arabię Saudyjską. Aspiruje ona do miana stolicy Islamu i eksportuje, za pomocą wahhabickich mułłów, i muftich między narodowy radykalizm religijny i ruch polityczny zwany Bractwem Muzułmańskim. Ich celem jest stworzenie na nowo kalifatu składającego się wyzwolonych w czasie wiosny Arabskiej krajów, a póxniej podbicie całego świata. Potwierdzeniem tego są wybory w Egipcie, gdzie ludzie sprzeciwiając się "świeckim" dyktatorom zagłosowali na radykałów religijnych.
Bractwo Muzułmańskie opiera swoje rządy na szariacie. który nie przewiduje tolerancji dla przeciwników. Wielu niezadowolonych, biednych szukając ratunku w religii, w meczecie podpisywali cyrograf. Za otrzymaną pomoc społeczną, z pieniędzy Arabii Saudyjskiej wkraczali na drogę w jednym kierunku - ku radykalizmowi religijnemu zejście z niej oznaczał wyrok śmierci również dla rodziny beneficjenta....
Islam jest religią misyjną podobnie jak chrześcijaństwo, więc dąży by na całym świecie istniała tylko jedna religia. W przeciwieństwie do chrześcijaństwa nawracają również "mieczem". Kobiety mają mniejsze prawa niż za dyktatur, a mniejszości religijne są dziesiątkowane i zmuszane do emigracji z kraju, jest ograniczany internet, przez który upadły świeckie dyktatury. Dzięki Wiośnie Arabskiej kraje islamskie stają się wielkim kalifatem pod rządem Bractwa Muzułmańskiego sponsorowanego przez Arabię Saudyjską. Owe bractwo ma silne przyczółki w stanach i zachodniej europie, które dążą by kolejne ziemie wchodziły w skład kalifatu również w europie i Stanach. Czy faktycznie chcemy tego?
Rodzi się pytanie jak temu przeciwdziałać - odp. wrócić do wartości z których nasza cywilizacja się narodziła i górowała nad innymi cywilizacjami - do systemu opartego na Greckiej demokracji, prawie rzymskim i chrześcijańskiej tolerancji (dobrze rozumianej). Na pewno nie powinniśmy robić prewencyjnych ataków, a tym bardziej na własną rękę jak to zrobił p. Brevik. Po części rozumiem jego rozpacz i przygnębienie spowodowane wydarzeniami w Norwegii, ale dzięki jego atakowi partia socjalistyczna, pro islamska przedstawiała się jako męczennica za poglądy, a jak historia ofiary mogą na więcej, i stają się bardziej radykalne w tym co robią.. Odnośnie krajów arabskich, może brzmieć kontrowersyjnie, ale nie powinniśmy obalać dyktatur, a ewentualnie wspierać reformy na rzecz zwiększania swobód obywatelskich, ale na pewno nie zmniejszać roli wojska w strzeżeniu świeckości państwa.