JustPaste.it

Weź strzelbunię, ładuj, przymierz i pal!

Krystian ciągle trzymał w dłoni strzelbę. Specjalną strzelbę dla dzieci - prezent, który otrzymał rok temu.

Krystian ciągle trzymał w dłoni strzelbę. Specjalną strzelbę dla dzieci - prezent, który otrzymał rok temu.

 

Próbuję to sobie wyobrazić...

Spokojne wczesne popołudnie na obrzeżach niewielkiego miasteczka. Na odosobnionej działce stoi tani prefabrykowany dom. Jak wiele innych w okolicy. Nad domem, po błękitnym niebie szybują białe baranki chmur. Przez otwarte okno wraz z lekkim chłodem wiatru wpada świergot ptaków. W liczącym sobie tysiąc ośmiuset mieszkańców Burkesville, Kentucky na pewno są ptaki. Na mapie satelitarnej między zabudowaniami widać łaty zieleni - pola i lasy. Kilkanaście kilometrów na południe i na wschód nad jeziorami dwa parki wypoczynkowe. Tam jeździ się na ryby. A do okolicznych lasów na polowania. Bo w Burkesville wędkarstwo i polowanie są pasją wszystkich. Strzelba lub pistolet należą do wyposażenia każdego gospodarstwa domowego w takim samym stopniu jak telewizor czy krzesło. Tutaj posiadanie broni jest nie tylko przejawem swobód obywatelskich, ale tradycją, której kwestionowanie, czy nawet tylko poddawanie w wątpliwości, nie przychodzi do głowy nikomu. Jak powiedział lokalny koroner: "No wiecie, u nas w Kentucky broń dziedziczy się z pokolenia na pokolenie. Zaczynasz już jako dzieciak od broni myśliwskiej i w ogóle."

Wiadomo, praktyka czyni mistrza, tylko... jeśli zaczynasz w wieku kilku lat od broni myśliwskiej, to na czym kończysz? Na kałasznikowie? Na wyrzutni rakietowej?

Liczby dają do myślenia: w ostatnim dziesięcioleciu w Kentucky (4 miliony mieszkańców) wydano piętnaście milionów pozwoleń na posiadanie broni palnej.

"Bardziej nietypowe od samego faktu posiadani broni przez dziecko jest, że dziecko mogłoby zostać postrzelone" - kontynuuje koroner.

W rzeczy samej: mieszkańcy Burkesville na wieść o tragedii byli "zszokowani".

No cóż, to jakby zdziwić się, że dziecko bawiące się zapałkami spowodowało pożar...

Zbliża się pierwsza po południu. Stephanie Sparks, mama dwójki dzieci, Kristiana - pięć lat i Caroline - dwa, krząta się po domu. Sprząta i przygotowuje obiad. Wyjęła z zamrażarki mięso jelenia - w zeszłym miesiącu upolował go jej mąż. Zrobi gulasz. Dzieci przepadają za gulaszem. Zwłaszcza mała Caroline. Stephanie patrzy na córeczkę z czułością. Przygląda się jak niebieskooka dwulatka siedzi grzecznie na krzesełku udając więźnia. Jej brat jest policjantem. Właśnie schwytał niebezpiecznego przestępcę. Stephanie kroi rozmrożone mięso i wrzuca je na patelnię. Wkrótce dom wypełnia smakowity zapach pieczystego. Zawsze tak robi: podsmaża mięso, by pozbyło się nadmiernego tłuszczu. Ostatnio tyle się mówi o epidemii otyłości wśród dzieci. Stephanie, mimo niewielkiego budżetu domowego, dba o to, by jej dzieci odżywiały się zdrowo. Gdy mięso jest gotowe, przekłada je do garnka, a do tłuszczu na patelni dolewa wody. Wynosi ją na podwórko, dla psów. Dokładnie w momencie, w którym wylewa zawartość patelni do psiej miski słyszy huk. Rozpoznaje go natychmiast. Tym razem jednak nie dobiega od strony lasu, lecz z wnętrza jej domu. Patelnia wypada jej z rąk. Stephanie rzuca się w stronę drzwi wejściowych. Jest przerażona i zła jednocześnie. W ciągu tych kilku sekund od psiej budy do domu przez głowę przebiegają jej jednocześnie dziesiątki myśli. Tym razem Krystianowi nie ujdzie to na sucho. Tyle razy mu powtarzali, żeby nie bawił się strzelbą w domu. Miejmy nadzieję, że nie uszkodził nowego telewizora, bo jeśli tak, to Chris się naprawdę wkurzy. Odkładali na ten telewizor przez kilka miesięcy. I jak to możliwe, że strzelba była nabita? Widocznie został jeden nabój od przedwczoraj, kiedy ojciec dawał synowi lekcję strzelania. Poszli wtedy za dom. Chris ustawił na pieńku puszkę po piwie. "Tato, a do ludzi się strzela?" - spytał Krystian. "Tylko do bandytów i przestępców" - odpowiedział ojciec. "A kto to jest przestepca?" "To ktoś, kto wchodzi do twojego domu bez pozwolenia, kto kradnie twoje rzeczy, kto chce zrobić krzywdę twojej siostrze." "Ja nie pozwolę zrobić krzywdy Caroline" - oświadcza przejęty Krystian. "Wiem, synku" - odpowiada ojciec.

Próbuję to sobie wyobrazić, ale nie starcza najbujniejszej wyobraźni na odtworzenie horroru, który przeżyła Stephanie Sparks, w momencie, w którym wpadła do pokoju i zamiast rozstrzaskanego telewizora zobaczyła na podłodze agonizującą Caroline. Krystian ciągle trzymał w dłoni strzelbę. Specjalną strzelbę dla dzieci - prezent, który otrzymał rok temu. Od ojca, od wujka, od dziadka? "Moja pierwsza strzelba" - reklamuje swoje kolorowe produkty Keyton Sporting Arms specjalizująca się w broni dla dzieci, ta sama firma, która wyprodukowała strzelbę Crickett Krystiana. "Crickett jest fantastyczna. Moje dzieci nie mogłyby być szczęśliwsze" - pisze pewien usatysfakcjonowany rodzic na stronie internetowej firmy.

Może gdyby Krystian uczestniczył w zajęciach o bezpiecznym obchodzeniu się z bronią, które odbywają się regularnie w Burkesville wiedziałby, że nie należy celować do ludzi? Nie otrzymałby co prawda świadectwa ukończenia kursu - te są zarezerwowane dla dzieci od dziewiątego roku życia, ale mógłby brać udział w szkoleniu jako wolny słuchacz, jak zapewnia prowadząca.

Caroline zmarła w chwili przywiezienia jej do szpitala.

Niedawno po internecie krążyło takie zdjęcie: z jednej strony dziecko trzymające jajko- niespodziankę, z drugiej dziecko ze strzelbą. Pod zdjęciem napis "jedna z tych rzeczy w Stanach Zjednoczonych została uznana za niebezpieczną dla zdrowie i życia dla dzieci. Zgadnij która."