JustPaste.it

Widmo państwa totalitarnego

Coraz częściej politycy ingerują w naszą wolność. Nikt jednak nie podniósł większego głosu sprzeciwu. Co przeleje szalę goryczy?

Coraz częściej politycy ingerują w naszą wolność. Nikt jednak nie podniósł większego głosu sprzeciwu. Co przeleje szalę goryczy?

 

"Ci którzy rezygnują z wolności w imię bezpieczeństwa, nie zasługują na żadne z nich." Thomas Jefferson trafnie ocenił zagrożenia państwa totalitarnego, gdzie za wszelką cenę państwo chce nam zapewnić bezpieczeństwo, nawet kosztem ingerencji w najbardziej prywatne sfery naszego życia. Jeszcze w XX wieku totalitarne rządy narzucone były głównie siłą, choć część z nich była wybrana drogą demokratyczną. Dziś możemy znowu iść śladem hitlerowskich Niemiec i pozwolić porzucić resztki wolności w imię bezpieczeństwa.

WTC, zamachy i kontrola na lotniskach

Przełomem okazał się 11 września 2001 roku. Wcześniej nikt nawet nie myślał, żeby ograniczać wolność ludzi z powodu globalnego zagrożenia terroryzmem. Aż do czasu, gdy doszło do aktu terroru w Nowym Jorku tego feralnego dnia. Stąd wielu uważa, że zamach na wieże WTC był dziełem służb specjalnych USA, gdyż dało pretekst rządzącym, by wydać ustawy ingerujące w prywatność ludzi. Po tym wydarzeniu uchwalona została ustawa Patriot Act (co nie ma oczywiście nic wspólnego z patriotyzmem), która mocno ograniczyła wolności obywatelskie m.in. obywatel nieamerykański mógł być przetrzymywany bez sądu, a także pozwala zakładać tzw. "wędrujące podsłuchy" i zbierać informacje przez służby od telefonii komórkowych i banków. Dodatkowo zmieniły się przepisy dotyczące bezpieczeństwa na lotniskach. Wszystko to oczywiście w imię bezpieczeństwa, lecz mocno ograniczyło wolność Amerykanów. W Europie wprowadzono podobne przepisy jeśli chodzi o lotniska.

W ciągu dekady, począwszy od zamachu na WTC, miało miejsce kilka większych zamachów w Europie m.in. zamach w Londynie i w Madrycie, a także w szkole w Biesłanie. Wszystkie te akty terroru były wykorzystane do utrzymania surowych przepisów dotyczących bezpieczeństwa, a nawet ich zaostrzenia.

Marsz Niepodległości polskim WTC

Podobnym pretekstem do ograniczenia wolności były wydarzenia na Marszu Niepodległości w 2011 roku. Już wcześniej wykorzystywano zamieszki na stadionach do ograniczenia wolności podczas imprez sportowych. Wtargnięcie na boisko, odpalenie racy (która poza efektem w postaci jasnego światła i dużej ilości dymu jest raczej niegroźna), a nawet przyśpiewki antyrządowe kończą się zakazem stadionowym i grzywną. Jednak prawdziwym ograniczeniem wolności jest ustawa o zgromadzeniach publicznych, która powstała po zamieszkach podczas Marszu Niepodległości. Nie będzie można dzięki niej organizować więcej niż jednego zgromadzenia w tym samym miejscu, uczestnicy nie mogą być zamaskowani, zakazane jest też używanie materiałów pirotechnicznych. Za straty podczas zamieszek odpowiedzialność ponosi organizator. Ustawa była oprotestowana przez Helsińską Fundację Praw Człowieka i inne mniejsze organizację działające na rzecz swobód obywatelskich. Jednak nowelizacja weszła już w życie, choć wiele organizacji zapowiada zaskarżenie jej do Trybunału Konstytucyjnego.

Bezpieczne drogi- wolne samochody

Modne ostatnio jest wskazywać, że za całe zło na drogach odpowiadają kierowcy i ich samochody. Dlatego promuje się komunikację miejską, rowery, a dyskryminuje kierowców. Zaczęło się od fotoradarów, które początkowo masowo stawiać zaczął Kaczyński w trakcie swoich rządów. Wtedy to Donald Tusk powiedział "Tylko facet bez prawa jazdy może stawiać tyle fotoradarów". O ironio, ten sam Donald Tusk parę lat później postawił ich dwa razy tyle co poprzednik. Tym samym można je spotkać niemal we wszystkich miastach, na wszystkich drogach, z drogami ekspresowymi i autostradami włącznie. Ale to i tak mało. W Gdańsku wyznaczono w centrum miasta strefę ograniczenia prędkości do 30 km/h. W UE chcą taki przepis wprowadzić w całej Europie. Idąc tym tokiem rozumowania, można by w ogóle zakazać samochodów i byłoby w 100 % bezpiecznie. Niestety kierowcy są też krową dojną ministra finansów, który na fotoradarach i akcyzie na paliwa zgarnia grube miliony, a nawet miliardy złotych. Tak więc samochodów zakazać, nie zakażą. Ale wprowadzą kolejne ograniczenia choćby ostatni projekt UE, który zakłada wprowadzenie w samochodach mechaniczne ograniczenia prędkości do 120 km/h. W imię bezpieczeństwa na drogach.

Takich ustaw i aktów prawnych jest jeszcze wiele, większości nie jestem w stanie teraz przywołać, bo musiałbym się rozpisać na kilkanaście stron. Świat, Europa i Polska podążają w stronę państwa masowo kontrolujące poczynania swoich obywateli, przy cichym przyzwoleniu. Machina tego systemu, która działa w następujący sposób: media kreują zagrożenie- opinia publiczna przyzwala na ograniczenie wolności- wprowadza się akt prawny ją ograniczając, skutecznie doprowadzi nas do orwellowskiej rzeczywistości szybciej niż jesteśmy sobie w stanie to wyobrazić. Jeśli jest nadzieja, to tylko w odruchu zdrowego rozsądku w krytycznym momencie. Oby nam go nie zabrakło.