JustPaste.it

Spotkanie z Bogiem, jak z pierwszym po Bogu

Jezus to kapitan wycieczkowca, jakim jest planeta Ziemia, zaprasza nas na spotkanie na pokładzie spacerowym, by od Przyjażni, poprzez poznanie, dać szansę wzajemnej Miłości!

Jezus to kapitan wycieczkowca, jakim jest planeta Ziemia, zaprasza nas na spotkanie na pokładzie spacerowym, by od Przyjażni, poprzez poznanie, dać szansę wzajemnej Miłości!

 

9193a90f300298dc8d4432293eeaa304.jpg

Jak zachowuje się człowiek`spragniony wiedzy duchowej, czyli gnozy. Zamiast iść na spotkanie włamuje się do kabiny Kapitana i plądruje ją w poszukiwaniu tajemnic i recept mistycznych, magicznych zaklęć dających władzę nad innymi!

Naukowiec zaś bada i eksperymentuje w maszynowni statku na żywym organizmie ekosfery, bez refleksji ubocznych i zgubnych skutków materialnych i duchowych swej radosnej egoistycznej pazerności i ciekawości. 

Dlatego dziś posiadamy wiedzę i środki na zniszczenie cywilizacji i planety. Jednocześnie pozbywamy się moralnych hamulców, by to powstrzymać. Cała wszechwiedza o stworzeniu i technologii Stworzenia jest posagiem czekającym na duszę posiadającą moralne predyspozycje, zakwalifikowaną przez Jezusa do życia wiecznego. Madrością jest przecież inteligentne posługiwanie się wiedza zgodnie z wolą Boga, inaczej podrzynamy gałąż drzewa egzystencji na której jeszcze siedzi cywilizacja /swistak/

Psychologizacja duchowości chrześcijańskiej.

Duchowość jest tajemnicza, autonomiczna i nieweryfikowalna, nie da się jej zamknąć w żadnym psychologicznym układzie czy modelu.

Dla osoby wierzącej najważniejsze jest spotkanie z Osobą Boga, ponieważ doświadczenie mistyczne opiera się na relacji.

Pozbawienie sfery ducha jej chrześcijańskiej specyfiki , zredukowanie do psychologicznych modeli, czy doświadczeń zawartości świadomości i zmian w biochemii mózgu jest charakterystycznym dla współczesnych czasów kierunkiem niebezpiecznej psychologizacji duchowości.

Zatarcie różnic ontologicznych między Bogiem a człowiekiem (świadome działania propagatorów New Age oraz wyznawców gnozy) prowadzi do odwrócenia hierarchii w duchowości chrześcijańskiej, gdzie w dochodzeniu do religijnej prawdy pierwszeństwo nad obiektywnym Objawieniem przejmują subiektywne przeżycia człowieka.

  •  

    Jednym z amerykańskich krytyków inwazji idei New Age, które przenikają nawet do mentalności wielu chrześcijan, jest D. Hunt. Autor ten podaje przykład swoistego zagarnięcia religii na rzecz psychologii i wchłonięcia jej w całości przez psychologiczne schematy.

     

    Wiara zrównana zostaje z psychologiczną wiedzę, modlitwa z psychologiczną technikę, a „Bóg” staje się synonimem mocy tkwiącej w nieświadomych pokładach umysłu.

     

    Sprawność każdego środka technicznego zależy tylko od jego poprawnego stosowania. Nie tak, jak to ma miejsce w relacjach międzyosobowych, gdzie liczy się czystość intencji, miłość, zrozumienie — tutaj liczy się znajomość „instrukcji obsługi”. Dlatego śmiało możemy powiedzieć, że zamiast odkrywania tajemnic cichego i pokornego serca Jezusa, uczeń szkoły modlitwy otrzymuje tutaj zapewniającą sukces instrukcję działania.

     

    Przypisanie tezom psychologii rangi religijnego objawienia zaznaczyło się najbardziej w nurcie zwanym psychologią transpersonalną. Nazwa ta pochodzi stąd, że dotyczy doświadczeń przekraczania własnego „ja”. Już Abraham Maslow (obok Carla Rogersa jeden z twórców psychologii humanistycznej) umieścił w najwyższym punkcie skali wartości osobowych tzw. peak experiences. Szczytem możliwości człowieka miało być mianowicie doświadczenie w określonych momentach jedności z Kosmosem, stopienia się z nim w jedno i przeżycie w takiej chwili najpełniejszej samorealizacji. Religia okazała się owocem przeżywanych przez człowieka peak experiences i w całości odczytywana była jako fenomen wewnątrzpsychiczny (Maslow „Religions, Values and Peak Experiences”).

     

    Kresem takiej postawy jest ostatecznie unieważnienie tradycyjnej religii. Ponieważ, według głosicieli New Age, miarą wszystkiego jest ludzkie przeżycie wewnętrzne (a to wydaje się być podobne w różnych tradycjach religijnych), najróżniejsze formy kultu religijnego zostają potraktowane jako co najwyżej stopnie prowadzące do ostatecznego zrealizowania się człowieka.

     

    Ważne też jest zastanowienie się, na ile to, co spsychologizowane chrześcijaństwo zaleca jako „wiarę”, jest w rzeczywistości tym, co gnostycy zalecają jako „wiedzę” (gr. gnosis). Zasada gnozy mówi bowiem: tylko przez wiedzę, a nie przez wiarę, osiąga się zbawienie.

     

    Dlatego przyjrzyjmy się bliżej opisowi tej właśnie cechy gnozy. Claude Labreque, ostrzegając przed rozpowszechnianiem się postaw gnostyckich, pisze: nauczycielom gnozy chodzi o to, aby „przezwyciężyć wiarę, która jest postawą początkową i infantylną i sprawia, że człowiek jest istotą zależną (od Boga) […] jeśli kiedyś będzie potrafił otworzyć się na kosmiczne prawa będące wyrazem boskiej energii rozpostartej we wszystkim, będzie mógł uniknąć swoich nieszczęść”

     

    Warto też wsłuchać się w ostatnią obserwację ks. Labreque'a, który tłumaczy, dlaczego gnoza pasożytuje na Kościele, a szczególnie na najbardziej aktywnych jego grupach. Wyjaśnia, dlaczego im większa gorliwość i duchowe oddanie uczestników grup, tym większa musi być ostrożność i staranne rozeznanie duchów:

     

    „Sukces tych (gnostyckich) grup często jest możliwy w tej mierze, w jakiej wierzący pozwalają się zwieść przez obietnice wyższej realizacji samego siebie, z powodu wielkiego ideału życia duchowego, jaki noszą w sobie. Gnoza nie ma wielkiego posłuchu w środowiskach, gdzie panuje niewiara i materializm.

     

    W tym sensie gnoza to niebezpieczeństwo ludzi wierzących, gdyż podtrzymuje poczucie samowystarczalności i uczucie bycia nierozumianym przez zwykłych wierzących. Zachęca do ucieczki od realnego świata i od odpowiedzialności społecznej, w świat przypominający science-fiction, czysty twór wyobraźni człowieka


    Jeden z prekursorów New Age, twórca antropozofii, Rudolf Steiner, pisze:

     

    „Kto rzeczywiście wnika w rzeczy i głębiej patrzy, pozna, że ze strony chrześcijańskiej nie ma najmniejszego powodu do zwalczania wiedzy tajemnej, przeciwnie — wiedza tajemna znajduje się w najzupełniejszej zgodności z prawdziwym chrześcijaństwem. Gdyby teologowie i nauczyciele religii zechcieli wdać się w rozważanie wiedzy tajemnej, musieliby w imię chrystianizmu widzieć w niej najlepszą pomocnicę”.

     

    Tego rodzaju fałszywy wniosek staje się nieuchronny, jeśli przyjęło się absolutną wyższość osobistej „wiedzy duchowej” (gnozy) nad obiektywnym Objawieniem na drodze do poznania rzeczywistości nadprzyrodzonej. Kult doświadczenia wewnętrznego opiera się na zaobserwowaniu, że na różnych drogach religijnego doświadczenia można osiągnąć — fenomenologicznie rzecz biorąc — podobne przeżycia wewnętrzne. Stąd w ruchu New Age przejawia się tendencja do spotkania ze światem przekraczającym ludzką naturę nie tyle na bazie prawd Objawienia, co na podstawie doświadczenia wewnętrznego.

     

     W Nowej Religijności (ukierunkowana na drogę gnozy lub szeroko pojętego ruchu New Age), która „odbiega radykalnie od wiary chrześcijańskiej” (J.Vernette "Pokusa ostatnich czasów"), warto zauważyć zamieszanie, jakie istnieje w tej kwestii nawet w środowiskach ludzi wierzących. Nierzadka jest bowiem postawa, w której umieszcza się na tej samej płaszczyźnie wszelkie doświadczenie religijne, niezależnie od tradycji, z których pochodzi, motywując to — bez uzasadnienia zresztą — hasłem „ekumenizmu”. Niekiedy nawet ci, którzy biorą żywy udział w działalności Kościoła, nie są pewni wyjątkowości chrześcijańskiej drogi do Boga. Nawet im zdarza się umieszczać chrześcijaństwo pośród innych dróg, jako jedną z historycznych wersji realizacji religijnych pragnień ludzkości. Przy rozszerzaniu się takich poglądów, trudno dziwić się popularności ideologii New Age wśród spragnionych Ducha ludzi.


    W podstawowym dziele swojej filozofii dialogu, Ich und Du („Ja i Ty”), Buber opisuje sposoby spotkania się z Bogiem w różnych tradycjach religijnych świata. Porządkując język religijny używający terminu „mistyka” w najróżniejszych znaczeniach, żydowski filozof wprowadza niezwykle istotne rozróżnienie. Mówi mianowicie o dwóch „zdarzeniach”, którym przypisuje się często to samo miano „zdarzeń mistycznych”:

     

    „Zdarzenie pierwsze, to zjednoczenie duszy. Nie jest to coś, co wydarza się między człowiekiem i Bogiem, lecz coś, co dokonuje się w człowieku […] Drugim zdarzeniem jest ów niezbadany charakter samego aktu relacji”.

     

    Martin Buber opisuje różnicę między jednym a drugim „mistycznym zdarzeniem”, świadomie prowadząc polemikę z tak cenionym w New Age nauczycielem medytacji, jak Budda:

     

    „Budda, «spełniony» i spełniający, nie wypowiada się. Wzbrania się powiedzieć, że jest jedność, jak również, że jej nie ma […] do tego momentu możemy iść za Buddą. Następny krok byłby sprzeniewierzeniem się rzeczywistości naszego życia […] droga ta nie prowadzi zjednoczonej istoty dalej, do owego najwyższego mówienia Ty, które stoi przed nim otworem”

     

    „Nauczanie o pogrążeniu” (przez które rozumie zatratę rozróżnienia między przedmiotem i podmiotem) Buber nazywa „punktem kulminacyjnym języka Ono” (a więc języka nie-dialogicznego, języka nie znającego spotkania z prawdziwym Boskim „Ty”). Do religijności zacierającej różnicę między podmiotem ludzkim i przedmiotem jego wiary — Bogiem, odnoszą się i takie bezpardonowe słowa:

     

    „wszelkie nauki o pogrążeniu opierają się na gigantycznym złudzeniu […] jest to rojenie ducha o duszy”

     

    Nie trzeba więc być nawet chrześcijaninem, by zdemaskować rzekomą tożsamość „mistyki wszelkich czasów i wszystkich religii”. Rozróżnienie wprowadzone przez Martina Bubera pomaga na przykład w ocenie poglądów Huxleya, który wyobrażał sobie, że zażywając narkotyki, wiedzie to samo życie, co Apostoł Paweł lub Jan od Krzyża, tyle że bez niepotrzebnego wieloletniego wysiłku ascetycznego. Okazuje się, że wystarczy trzeźwe spojrzenie filozofa dialogu, oparte na biblijnej wizji Boga i na intuicji Bosko-ludzkiego Spotkania, by dojść do wniosku, że panteizująca i monistyczna mistyka nie prowadzi do religii opartej na personalistycznej więzi z Bogiem. Sama mistyka nie zbawia bowiem człowieka. Co więcej, nawet nie zawsze otwiera go na obecność Boga.

     

    Na zakończenie przytoczmy kilka myśli z listu kardynała Josepha Ratzingera O niektórych aspektach medytacji chrześcijańskiej do biskupów Kościoła katolickiego (jest to  komentarz do listu na ten sam temat Kongregacji ds. Nauki Wiary).

     

    „Powrót do duchowego wymiaru ludzkiej egzystencji, który — co jest paradoksalne — interesuje nawet środowiska materialistyczne, należy powitać z satysfakcją. Jednakże ze zjawiskiem tym wiąże się również niebezpieczeństwo kolejnej jednostronności i wypaczenia istoty religii. Może tu przeważyć postawa egoistyczna: pojęcie Boga rozpłynie się w nieokreślonym wymiarze duchowym, a ten z kolei posłuży po prostu realizacji celów własnego «ja» […] Religia staje się wtedy instrumentalizowaniem boskości do własnych celów, ucieczką do przyjemnych wrażeń lub też środkiem terapeutycznym. Niekiedy nawet dla wierzących poważnym problemem bywa pokusa ucieczki do techniki pogrążania się w medytacji, by uniknąć osobistego spotkania z Bogiem i osobiste zaangażowanie zastąpić techniką, która już nie wymaga żadnego aktu wiary, a tylko opanowania pewnych reguł. W takim przypadku człowiek nadal pozostaje religijny, może nawet jest bardziej religijny niż przedtem […] lecz obraz Boga radykalnie się zmienia, znika bowiem bezpośrednie spotkanie z Bogiem żywym”.

     

    Wybrane fragmenty z opracowania: „Zbawienie przez mistykę – duchowość New Age” ks. bp Andrzeja Siemieniewskiego

 

Źródło: sonia