Jak Penelopa,czeka na mój powrót
Brzózki są rożne , karłowate, niskie, polne, dostojne,królewskie i samotne, przy rostajnych drogach umierają stojąc ,po katastrofie Tu 154 pojawiła się brzoza smoleńska , modlą o jej powrót do Polski, w Radiu Maria, zapewniają,że na wraku samolotu niebawem pod Wawelem wyląduje, by hołd oddać prezydentowi wszech czasów, zadość uczynić jego braciszkowi ,słynnemu od ulicznych zadymek.Kto wie, może błogosławioną zostanie ,za mniejsze zasługi ,nawet zbrodniarzy na ołtarze wznoszą,a ona była naocznym świadkiem lądowania elity polskiej z wartosciami.
Wszystkie brzózki ,niezależnie od szerokości geograficznej,-to szamanki ,w jednym listku zielonym wiosną z daleka pachną, uzdrawiają, życiodajne soki dają..
Pamiętam syberyjskie , w bialutkich sukienkach ,biegły obok strumyków ,a orły nad nimi kreśliły ósemki,w wodzie czystej,przezroczystej widziałem ich powabne kształty , otulone siwą mglą zmierzały do Bajkału, białogrzywe koniki biegły z nimi, u brzegów jeziora świata ,śpiewały pieśń o katorżnikach, widziałem ich wtedy jakby szeregi i grób wujka nad Angarą, na jego cześć, zapaliłem ognisko a orły kreśliły nad nim ósemki szukając płochliwych susłów..Brzózek czarodziejek mnóstwo na świecie,ale moja pod nimi ,w jej dotyku i otoczeniu znika wycieczenia, ,czuje się dreszcze radosci. , niby amulet przed złym światem. strzeże.Urodziłem się nad rzeczką Brzezinką, w brzozowej kołysce bujano,brzozową witką w bani chlastano i karę tez wymierzano,a wywarem z liści leczono,z jej łyka łapcie pleść uczył dziadek ,w nich drzewo z lasu na stację kolejowo woziłem by do Polski pozwolili wyjechać,przywiozłem je nad Wisłę-to zbieg okoliczności,czy los tak chciał .Mama pod ikoną powiesiła,pięć lat się pod nią modliła aż wrocilem na wolność.
Kocham swoją brzózkę najbardziej jesienią, wiatr liście zrywa, lecą, niby złote ptaszynki ,jak czółenka w oczku wodnym płyną, wielobarwnym kobiercem ścielą się w ogrodzie marzeń, a melancholia na skrzypce łka,drżące struny duszy muska, deszcz po szybach spływa , ostatnie listki do ziemi tuli , a żurawie nad nią z płaczem lecą w siną dal ,. z zawieruchą śnieżycą i mrozem zmagać do wiosny musi,a kiedy znów zazieleni, w życiu wiele się zmieni, ,rozlewiska żurawi już wysuszono,jakieś hale stawiają skurwiele , może sejm znów zamówi mszę o pogodę, i żurawiom pomoże,poprosi boga o powrót kukułek do mojego lasu,żeby woda była czysta jak w Bajkale..
Malutką z lasu przyniosłem brzózkę , urosła na urodziwą , za oknem pól wieku stoi ,ponoć jeszcze sto lat pożyje, przechodniów urodą zachwyca, fotogeniczna, obejmują.jak kochankę Niezależnie od pory roku i pogody pozytywny nastrój śle, koi skołatane serce ., jak Penalopa na Odyseusza, czeka na mój powrót do domu- gałęzie niby dłonie matczyne wyciąga na wietrze ,z drobnostek nie rób problemów-,a kłopotów unikaj prosi. ,nie rozczulaj nad sobą życia tym nie zmienisz -, ukojenia szukaj we mnie , a świat zajaśnieje,każdy powinien mieć swoją brzózkę -szeptała....