JustPaste.it

Misja szkoły w świecie turbulentnych zmian

Pozytywistyczny model szkoły wydaje się we współczesnym świecie już nie do utrzymania. Podział na odrębne przedmioty, kiedy w nauce zaczyna dominować podejście holistyczne, jest anachronizmem, podobnie zresztą jak podział na zespoły klasowe, kryterium wiekowe, struktura i metody nauczania.

Dzisiejsza szkoła, jeżeli ma mieć sens, powinna postawić sobie dwa zadania podstawowe. Uczyć i rozmawiać o tym, jak sobie radzić w coraz bardziej skomplikowanym świecie oraz stworzyć warunki dla procesu samorozwoju i samorealizacji ucznia. Nauczanie ex cathedra, które polega na recytowaniu treści z podręcznika, jest nie tylko nieefektywne, ale także pozbawione głębszego uzasadnienia, kiedy prawie każda informacja jest na wyciągnięcie ręki. Korzystając z sieci, można zdobywać wiedzę choćby poprzez słuchanie wykładów z różnych dziedzin, i to nieraz wykładów znakomitych wygłaszanych przez wybitnych uczonych i specjalistów. W tej sytuacji nauczyciel recytujący wyuczony wcześniej rozdział z podręcznika staje się niemal groteskowy. Nie trafi ani do najzdolniejszych uczniów, bo ci będą mieć dojmujące poczucie straty czasu, ani do uczniów intelektualnie słabych, bo dla nich wiedza i tak będzie marginesem zainteresowań. Powstaje więc dziwna sytuacja rodem z dramatu Eugena Ionesco Lekcja, w której wszyscy udają - nauczyciel, że uczy, uczniowie, że słuchają, rodzice, że posyłanie swoich dzieci do tak działającej instytucji posiada sens. Jeśli w najbliższej przyszłości ta sytuacja się nie zmieni, najważniejszym zadaniem nauczyciela nie będzie przekazanie na lekcji określonego kwantum wiedzy, ale utrzymanie porządku w klasie (mam tu na myśli szczególnie zasadnicze szkoły zawodowe oraz technika).

Co w zamian? Tu chciałbym się podzielić pomysłem, który długo poddawałem refleksji, ale także sprawdzałem go w praktyce. I bez fałszywej skromności dodam, że nawet w marnej polskiej, publicznej szkole efekty tej metody były nadzwyczajne. Chodzi, mówiąc w największym skrócie, by zmienić zasadniczo proporcje - odejść od modelu nauczania na rzecz samodzielnego uczenia się. Dziś jest tak, że uczeń musi pamięciowo opanować pewną porcję materiału, pewien konkretny podręcznikowy moduł, po opracowaniu którego pisze sprawdzian (kartkówka, test, praca klasowa). A zatem jedni uczą się na ten sprawdzian i zaliczają materiał, drudzy się nie uczą i nie zaliczają. Różnica pomiędzy tymi pierwszymi i tymi drugimi jest taka, że ci ostatni będą mieli jeszcze kontakt z konkretnym modułem podręcznikowej wiedzy, a ich bardziej bystrzy koledzy mogą już o nim zapomnieć. Zakute, zaliczone, zapomniane. Tak ten mechanizm działa!

Czy zatem nie lepiej będzie, jeśli młody człowiek będzie w szkole realizował określone zadanie? Nie zadanie domowe, bo to absurd i szkoda poświęcać temu czas. Mówię tutaj o poważnym zadaniu, którego realizacja odbywać się będzie w placówce. Zamiast 45-minutowej nudy na lekcji poszukiwanie materiałów potrzebnych do wykonania zadania, selekcjonowanie informacji; zamiast sporządzania notatek z wykładu nauczyciela półgodzinne z nim konsultacje na temat wykonywanego projektu badawczego. Uczeń będzie uczył się planować: czas, kolejne czynności; będzie uczył się "po drodze" weryfikować hipotezy badawcze, a ci najzdolniejsi nauczą się jeszcze krytycznego podejścia do źródeł oraz oryginalnego i twórczego myślenia. I rzecz najważniejsza! Zadania wcale nie muszą mieć charakteru indywidualnego.  Projekty, które wykonuje się w grupie, uczą współpracy, wymagają bowiem podziału zadań, a także generują wiedzę, jakie są moje mocne strony i, w związku z tym, czym mogę najlepiej służyć zespołowi. Obecny system uczy głównie rywalizacji, co prowadzi do wykształcenia się postaw egoistycznych. 

Prezentacja projektów odbywałaby się na forum szkolnym. Sensownie zagospodarowana zostałaby szkolna strona internetowa, można organizować szkolne debaty, których korzyść jest dwojaka: dla uczestników jest uhonorowaniem ich ciężkiej pracy, dla słuchaczy okazją do nauczenia się czegoś. W szkole, w której pracuję, w tym roku szkolnym zorganizowałem dwie takie naukowe debaty - pierwsza dotyczyła życia i działalności pedagogicznej Janusz Korczaka, druga historycznego dziedzictwa Grupy Wyszehradzkiej. Wszyscy obserwatorzy byli zachwyceni poziomem przygotowania tych debat, a dla mnie była to szczególna satysfakcja, bo okazało się, że udało mi się odnaleźć jakieś pole sensu, dla siebie i dla uczniów.

autor - Jan Stasica