JustPaste.it

Zbrodnia czy wina?

Młody student prawa, Rodion Raskolnikow, ułożył sobie plan polegający na zamordowaniu starej lichwiarki. Jest samotny, nieszczęśliwy, dobry i wrażliwy na krzywdę. Jednak  dominującą cechą jego charakteru jest duma. Młodzieniec cierpi straszliwie, kiedy ktoś próbuje mu pomóc. Z listu od matki dowiaduje się, że siostra, Dunia, zamierza wyjść za mąż, by pomóc bratu. W tym momencie Rodion jest w stanie zrobić wszystko, żeby nie dopuścić do tego małżeństwa. "Jakże to? - myśli - ktoś chce dla mnie złożyć ofiarę z własnego życia?".

Raskolnikow ma - jakbyśmy dzisiaj powiedzieli - zaniżone poczucie własnej wartości. Czuje się tak, jakby był niepotrzebnym dodatkiem do świata, o którym zresztą nie ma najlepszego zdania. Świat jest zły, pełen zbrodni, niesprawiedliwości i cierpienia. Tryumfują w nim podłe charaktery, w rodzaju Łużyna, narzeczonego Duni; wartościowe jedn,ostki wyrzucane są na margines.

Plan Rodiona jest - prawdopodobnie - konsekwencją pierwszego pytania, które pojawiło się w głowie bohatera w wyniku tej diagnozy: "Co ja sam mogę zrobić, by zmienić istniejący stan rzeczy? I czy mogę zrobić cokolwiek? Całego zła rzeczywistości nie mogę zniszczyć, ale przecież jestem w stanie zlikwidować przynajmniej jakąś jego część".

Jeżeli pozostaniemy w obszarze logiki racjonalności, rozumowaniu Rodiona niczego nie możemy zarzucić. Alona Iwanowna jest starą, złą kobietą, która żeruje na krzywdzie ludzi. Lichwa jest jedną z najbardziej nikczemnych rzeczy, ponieważ polega na niesymetryczności handlowej transakcji. Lichwiarz kupuje za marne grosze wartościowe przedmioty od ludzi, którzy znaleźli się w beznadziejnej sytuacji materialnej i w związku z tym sprzedawać muszą. Kupujący wie o tym doskonale i wiedzę tę wykorzystuje bezwzględnie. Złota papierośnica warta 100 rubli musi zostać oddana za rubli 5. A jeśli nie zgodzisz się na proponowaną ceną, przyjdziesz jutro i dam ci tylko 3 ruble. Tak to działa!

Wyeliminowanie lichwiarki należy pojmować zatem jako początek naprawy świata. Kiedy już jej nie będzie, nikomu nie zrobi krzywdy, nikogo już nie wykorzysta. Ale jest jeszcze jedna kwestia będąca organiczną częścią planu Raskolnikowa. Pieniądze i cenne przedmioty gromadzone przez starą jędzę w sekretnych zakamarkach jej mieszkania można wykorzystać do tego, by budować inny porządek rzeczywistości - bazujący na dobru i sprawiedliwości. Korzyść jest - jak widać - podwójna: nie istnieje już podmiot generujący zło, a efekty owego zła mogą służyć dobru. Co należy uczynić, by tę podwójną korzyść osiągnąć? Trzeba się odważyć! Znaczy to - nie bać się własnego sumienia, nie bać się opinii innych ludzi, odrzucić normy moralne, które w tym przypadku - paradoksalnie - ugruntowują zło świata. Trzeba się odważyć! Przekroczyć niewidzialną granicę, która powstrzymuje zwykłych ludzi, ale która nie może być przeszkodą dla ludzi niezwykłych. Zamordowanie człowieka jest takim właśnie przekroczeniem, antropiczną transgresją. Odwaga czynu jest zapoczątkowaniem drogi wiodącej pod prąd, po której porusza się Nietzscheanski nadczłowiek.

Efektem antropicznej transgresji jest to, że człowiek nie chce już przyjmować porządku rzeczywistości. Okrzyk: "Nie zgadzam się" jest zarysowaniem horyzontu zupełnie nowej logiki będącej implikacją etycznego samookaleczenia. W horyzoncie owej nowej logiki pojawia się cierpienie albo - mówiąc ściślej - cierpienie staje się najgłębszym sensem przestrzeni niezgody. Najwięksi buntownicy ludzkości - Budda, Zaratustra, Prometeusz, Chrystus - potrafili wytrzymać ciśnienie tego cierpienia, dlatego przestrzeń ich buntu stała się później przestrzenią zaakceptowaną przez większość ludzi. Na ruinach starego świata można było rozpocząć budowanie nowego. Piękną ilustracją omawianego procesu jest przypowieść Chrystusa o zburzeniu starej świątyni i wybudowaniu nowej w trzy dni. Chrystus zresztą wygania handlarzy z Bożego Domu, co pewnie należy rozumieć jako zapowiedź nowego porządku świata. A trzeba pamiętać, że dla żydów handlowanie na terenie świątyni było czymś zupełnie oczywistym i uświęconym tradycją.

Raskolnikow jednak nie wytrzymuje ciśnienia cierpienia i samotności. Okazał się być - posługując się jego terminologią - "zwykłym człowiekiem". Zwykłym, to znaczy nie potrafiącym udźwignąć konsekwencji (zarówno etycznych jak i społecznych) własnego czynu.

autor - Jan Stasica