JustPaste.it

Majowe protesty Indian w Brazylii

W maju 2013 roku Indianie protestowali nad rzeką Xingu i w stanie Mato Grosso do Sul. W tej ostatniej lokalizacji policja dokonała pacyfikacji Indian Terena. Zginął Oziel Gabriel.

W maju 2013 roku Indianie protestowali nad rzeką Xingu i w stanie Mato Grosso do Sul. W tej ostatniej lokalizacji policja dokonała pacyfikacji Indian Terena. Zginął Oziel Gabriel.

 

SPIS ARTYKUŁÓW::

1. Brazylijskie służby użyły amunicji wobec Terenów.

2. Majowe protesty przeciwko Belo Monte.

 

Brazylijskie służby użyły amunicji wobec Terenów

                Tragicznie zakończyła się trwająca od kilku tygodni okupacja rancz prowadzona przez Indian Terena w stanie Mato Grosso do Sul, około 70 km od stanowej stolicy Campo Grande. Ponad 3500 Indian Terena podjęło wspólny wysiłek odzyskania terytorium indiańskiego Buriti w gminie Sidrolândia. Pięciotysięczna społeczność Terenów mieszkająca na powierzchni 3000 hektarów upomniała się tym sposobem o całość obszaru 17200 hektarów, uznanego wstępnie w 2010 roku, przez Ministerstwo Środowiska, za terytorium indiańskie. Przedłużająca się procedura demarkacji ziem, która w zasadzie utknęła w martwym punkcie, skłoniła Indian do przedsięwzięcia własnych środków, celem obalenia ponad wiekowej niesprawiedliwości. Po zajęciu obszaru czterech gospodarstw, położonych na spornym terytorium, lokalni Terenowie wystosowali list w którym wyrazili obawy o własne bezpieczeństwo. Spodziewali się rychłej akcji odwetowej ze strony napastników działających na zlecenie właścicieli ziemskich bądź interwencji brazylijskich sił bezpieczeństwa [1]. Widmo tej ostatniej stało się jak najbardziej realne, po tym, gdy były kandydat na gubernatora stanu Mato Grosso do Sul, Ricardo Bacha uzyskał sądowy nakaz wydalenia Indian z okupowanych rancz.

 

Oziel Gabriel Terena (35 lat), zamordowany przez policję podczas ataku eksmisyjnego na Terenów.

Grupa funkcjonariuszy pojawiła się w newralgicznym punkcie już w połowie maja. Wtedy to delegat Komisji Nadzoru Policji Federalnej w stanie Mato Grosso do Sul, Alcidio de Souza Araújo, nadużył swoich kompetencji, porywając się na wolność słowa i prasy. Ofiarą padł dziennikarz Ruy Sposati, którego plecak poddano przeszukaniu. Policjanci posunęli się do konfiskaty komputera, magnetofonu i obiektywu kamery – zrobiono zatem wszystko, aby uniemożliwić relacjonowanie przebiegu dalszych wydarzeń [2]. Indianie domagający się przywrócenia właściwych granic Tierra Indigena Buriti, nie ustąpili i pozostali na okupowanych terytoriach. Tragiczne rozstrzygnięcie nastąpiło w czwartek 30 maja 2013 roku.

Tego dnia, o 6:00 nad ranem policja federalna, powołując się na nakaz sądowy, przystąpiła do akcji wydalenia Terenów. Obok oddziałów policji, zanotowano aktywność zespołu ds. zarządzania kryzysowego i działań specjalnych (Cigcoe) oraz batalionu Żandarmerii Wojskowej. Pomimo, że do miejsca zajść nie dopuszczono mediów i obserwatorów, wśród funkcjonariuszy zauważono obecność Ricardo Bachy, wyraźnie zainteresowanego przebiegiem wydarzeń, które sam sprokurował.

 

Trumna z ciałem Oziela Gabriela.

Według Otoniela Tereny, policjanci zgrupowani w trzech osobnych oddziałach uderzyli początkowo na Indian, przy użyciu gazu pieprzowego pałek i broni gładkolufowej. Gerson Terena, zaznaczył, że w trakcie uderzenia funkcjonariusze nie zwracali uwagi na obecność dzieci, kobiet i osób starszych. Prawie 3500 Terenów będących na miejscu zostało zaskoczonych czymś co przypominało operację wojenną. Od 300 do 400 policjantów zaatakowało wszystkie punkty rdzennej obecności w obszarze. Początkowo próbowali rozproszyć Indian przy użyciu gazu łzawiącego, gdy to nie pomogło ostrzelali oponujących autochtonów gumowymi pociskami. Terenowie nie chcieli ustąpić. Uzbrojeni jedynie w kije i kamienie, postanowili się bronić, ciskając tymi ostatnimi w uderzającą formację policji. Wówczas sięgnięto po ostrzejsze środki.

Wskutek brutalizacji działań policji, śmiercionośny pocisk dosięgł Oziela Gabriela Terenę. Ciężko rannego Indianina zdołano przewieźć jeszcze do szpitala, gdzie jednak wkrótce zmarł. Według jego brata, Otoniela, który był świadkiem zajścia, strzał padł z odległości 10 do 20 metrów.

Zastrzelili mojego brata, pocisk przebił ciało. Zniszczył wszystko wewnątrz. Nie miał szans na przeżycie” – oznajmił łamiącym się głosem, dodając: „Przyszli strzelać. Myślałem, że to pistolet na pociski gumowe… To bandyci. Wszystko dlatego, że rolnik Ricardo Bacha powiedział, że ludzie muszą umrzeć, jego słowo zostało wypełnione. Chcę sprawiedliwości. Policja zabiła mojego brata, który zostawił żonę i dwóch synów… Żona jest w szoku i przyjmuje leki. Syn jest w rozpaczy”. „To był horror, horror – relacjonuje z kolei Gerson Terena – zabili wojownika Terena…nie było negocjacji… Mamy tutaj śmierć za kawałek ziemi. Oziel był młodą osobą, zaangażowaną w życie swojego ludu.”

Oprócz zabitego Oziela, ciężkie rany odniosło również 13 innych Indian – w stanie wymagającym pomocy medycznej trafili do szpitala. Wśród poszkodowanych znalazł się Cleiton França, który według relacji indiańskich świadków, został potrącony przez pojazd policji federalnej, w rezultacie czego trafił do szpitala ze złamanym obojczykiem. W trakcie akcji, policja aresztowała około 15 Indian, przewiezionych następnie na komisariat w Campo Grande. Wielu Indian z rozbitych punktów kontrolnych, ratowało się ucieczką do lasu.

 

Indianie Terena protestują 31 maja 2013 roku, domagając się ukarania winnych śmierci i nadużycia siły. /fot. Renan Kubota/UOL

FRAGMENTY OŚWIADCZENIA RADY MISYJNEJ CIMI

„Rada Misyjna Cimi publicznie potępia brutalne i nieludzkie działania ze strony Policji Federalnej i Żandarmerii Wojskowej ze stanu Mato Grosso do Sul. Przemoc doprowadziła do zamordowania Gabriela Oziela i zranienia kilku innych osób. Wyrażamy głębokie zaniepokojenie aresztowaniem 15 przywódców narodu Terena, którzy przebywają w więziennym odosobnieniu w Campo Grande. Wśród aresztowanych jest młody Terena, który sfilmował cały atak, a jego sprzęt został skonfiskowany przez policję. Cimi obawia się o bezpieczeństwo fizyczne tych przywódców. Terytorium Buriti jest częścią obszaru o powierzchni 17200 hektarów, uznanych przez Ministerstwo Środowiska w 2010 r. za tradycyjne ziemie Terenów. Zostały one zajęte przez społeczność Indian, gdyż proces demarkacji zaczął się tam już przed dziesięciu laty.

Pamiętajcie, że nie jest to pierwszy raz, gdy dopuszczacie się czynów bezprawnych i samowolnych wobec społeczności Terenów z Sidrolândia. W tej samej lokalizacji, 19 listopada 2009 roku, 30 rolników i 60 policjantów przeprowadziło gwałtowną eksmisję Indian. W naszym rozumieniu, brutalna akcja przeprowadzona przez Policję Federalną jest częścią szerszej strategii rządu federalnego, skierowanej na pomoc dla dużych rolników i agrobiznesowych obszarników. I to prowadzonej z taką premedytacją, że w jej imię narusza się prawa osób, tradycyjnie zamieszkujących te tereny. Odrzucamy postawę gubernatora stanu Mato Grosso do Sul, Andre Puccinelliego, który wykorzystuje swoją funkcję przeciw rdzennym mieszkańcom stanu Mato Grosso do Sul. Zwracamy uwagę na dyskryminujące wypowiedzi (także ze strony ustawodawców), mające na celu zdyskwalifikowanie zmagań rdzennych mieszkańców w obronie ziemi, jednocześnie kryminalizujących ruch autochtonów, jego przywódców oraz służące im organizacje. Sugestie, jakoby Terenowie byli manipulowani lub kierowani przez Cimi podczas prób odzyskiwania swojej ziemi są bezpodstawne, niepoważne i obraźliwe dla ludności tubylczej. Te insynuacje są częścią strategii wielkich rolników i rasistowskich bigotów, którzy przyzwyczaili się już do inwazji na ziemię i traktują ludność autochtoniczną, tak jak gdyby była ona gorszymi istotami, niezdolnymi do myślenia, rozróżniania dobra i zła, do podejmowania decyzji na własną rękę i walki o swoje prawa. Historia pokazuje, że to właśnie najeźdźcy wchodzący na rdzenne terytoria są odpowiedzialni za morderstwa rdzennych liderów w Brazylii, a w szczególności, w stanie Mato Grosso do Sul. Cimi będzie kontynuować swoją misję, działając bezkompromisowo w obronie życia ludności tubylczej i potępiając najazdy na jej ziemię, morderstwa i zabójców tych ludzi. Potwierdzamy naszą solidarność z rdzenną ludnością Brazylii oraz autonomiczną i uczciwą walką Terenów, pragnących demarkacji i gwarancji dla swych tradycyjnych ziem”.

AKT SOLIDARNOŚCI ZE STRONY VALDOMIRO VERGUEIRO, KACYKA ZE SPOŁECZNOŚCI MORRO DO OSSO, INDIAN KAINGANG

„My Kaingangowie ze społeczności Morro do Osso, wysyłamy słowa wsparcia dla Terenów z terytorium indiańskiego Buriti, położonego w stanie Mato Grosso do Sul, którzy dzisiaj, 30 maja, w dzień Bożego Ciała, święta obchodzonego przez znaczną część katolików w Brazylii, zostali zaatakowani przez policję federalną i żołnierzy, celem dokonania eksmisji. Byliśmy oburzeni, gdy dowiedzieliśmy się, że Oziel Gabriel zginął, a inni Terena zostali pobici przez policjantów. Jesteśmy wstrząśnięci tymi działaniami i polityką rządu federalnego, który nie prowadzi demarkacji ziem Indian i upoważnia policję do masakry na nas. Jesteśmy zmęczeni przemocą. Jesteśmy zmęczeni czekaniem na to, kiedy rząd zacznie wypełniać swoje obowiązki. Rząd federalny nie może myśleć tylko o rolnikach, przedsiębiorcach, właścicielach i wykonawcach robót górniczych. Rząd powinien działać w służbie wszystkich. Dlatego żądamy demarkacji wszystkich rdzennych terytoriów, abyśmy mogli żyć w spokoju, bez bólu, większej ilości zgonów i cierpienia. Domagamy się od prezydent Dilmy Rousseff wysłania Ministra Sprawiedliwości i zakończenia przemocy wobec nas, Indian. Chcemy tego by rząd postępował zgodnie z Konstytucją, wytyczał granice naszych ziem, bez rozlewania krwi. Każda kropla indiańskiej krwi obarcza odpowiedzialnością rząd, który nie spełnia swojej funkcji. W dniu Bożego Ciała, policja federalna rozlała krew za zgodą rządu”.

 

PRZYPISY

[1] Fragmenty tego listu w: „Indianie Terena zajęli cztery gospodarstwa”, http://wolnemedia.net/spoleczenstwo/indianie-terena-zajeli-cztery-gospodarstwa/

[2] Naruszanie wolności prasy, także podczas prób relacjonowania przebiegu protestów Indian, stanowi poważny problem w Brazylii. Niespełna trzy tygodnie wcześniej, na początku maja 2013 roku, Ruy Sposati, w towarzystwie dwóch innych reporterów, został zmuszony do opuszczenia terenu budowy Belo Monte nad rzeką Xingu, gdzie trwał protest ok. 150 Indian. Sposati podczas owego incydentu otrzymał karę grzywny .

Na podstawie: cimi.org.br, forestrivers.wordpress.com, suiamissu-resistencia.blogspot.com, diariodocentrodomundo.com.br, http://www.noticias.uol.com.br

 

 
 
 
 

2. Majowe protesty przeciwko tamie Belo Monte

 
            Trwające od lat protesty i apele przeciwko budowie tamy Belo Monte na rzece Xingu w Brazylii, (jeśli powstanie, trzeciej co do wielkości elektrowni wodnej na świecie), nie poruszyły ani brazylijskich polityków, ani też konsorcjum Norte Energia, odpowiedzialnego za konstrukcję tamy. Proces budowy systematycznie postępuje. Rdzenni mieszkańcy, lokalni rybacy i działacze związani z ruchem ochrony środowiska jednak nie rezygnują, regularnie ponawiając akcje protestacyjne. Belo Monte nie tylko zaleje obszar o powierzchni ok. 500 km2 i zmieni relacje gospodarcze i społeczne wokół tzw. wielkiego zakrętu Xingu, ale co więcej, może okazać się koniem trojańskim, pierwszym krokiem do inwazji gospodarczej i infrastrukturalnej na te tereny.

 

Pierwszy majowy protest potrwał osiem dni i zgromadził 150 protestujących Indian, którzy opuścili plac budowy dopiero zagrożeni interwencją policji i wyrokiem eksmisyjnym wydanym przez sąd. W oświadczeniu wystosowanym wówczas protestujący napisali: „Jesteśmy amazońskimi ludami. Jesteśmy Brazylijczykami. Rzeka i las to nasze supermarkety. Nasi przodkowie są starsi niż Jezus Chrystus”. 27 maja 2013 roku około 170 rdzennych mieszkańców ponownie wkroczyło na teren konstrukcji tamy Belo Monte. Tym co odróżnia oba protesty od wcześniejszych jest obecność dużej grupy Indian spoza dorzecza Xingu. To przede wszystkim Indianie Munduruku, którzy równolegle oponują przeciwko budowie tam w swojej ojczyźnie, na rzece Tapajos oraz na jej dopływach. Dostrzegając analogię między swoim położeniem, a tym co dzieje się około 800 mil dalej, nad rzeką Xingu, zdecydowali się na swoisty manewr wyprzedzający. Na początku maja, w pierwszej grupie protestacyjnej, Munduruku stanowili ponad połowę demonstrantów, wśród których znaleźli się także Indianie Juruna, Kayapo, Xipaya, Kuruaya, Asurini, Parakana, Arara, a także rybacy korzystający z zasobów rzeki na pograniczu wielkiego zakrętu Xingu. 27 maja Munduruku pojawili się ponownie, tym razem wśród Indian Xipaya, Kayapo, Arara, Tupinamba i Kuruaya. Na początku maja obecność rdzennych mieszkańców uniemożliwiła przystąpienie do pracy ok. 2000-3000 pracowników – druga z blokad, zawiązana pod koniec tego samego miesiąca, zmusiła do bierności nawet do 7000 pracowników, a sami Indianie zajęli centralne biuro budowy.

Saw Exebu, jeden z rzeczników Munduruku pytany o pojawienie się członków jego ludu nad Xingu powiedział: „Munduruku posiadają legendę, która mówi, że nie powinniśmy walczyć samotnie. Dlatego przyjechaliśmy tu wraz z Indianami znad Xingu, zawiązać przymierze. Rdzenni Mieszkańcy i ludzie z całej Brazylii, wszyscy muszą stworzyć sojusz by walczyć z projektami, które odbiorą nasze terytoria. Rząd musi nas respektować”. „Widzę ciężar prac tutaj. Nie chcę, aby to się działo w naszym kraju”. Saw twierdzi ponadto, że nie-Indianie niejednokrotnie nie rozumieją świata i wizji Indian: „Biali przychodzą i mówią – Indianie mają już tyle ziemi, Indianie są leniwi, nie są produktywni – Wbrew temu rozumiemy, że natura nie jest po to, aby ktoś mógł gromadzić wielkie bogactwa. Uczymy się od naszych przodków, że natura musi być szanowana:  że drzewa są dla nas przydatne, że rzeka jest ważna, że nawet małe owady są podstawowymi elementami życia. Jesteśmy od nich zależni. Cały las żyje, daje jedzenie. Dlatego mówimy, że Natura jest naszą matką”.

 

Oba majowe protesty zawiązane przez Indian podnosiły podobne postulaty. Rdzenni Mieszkańcy domagali się wstrzymania budowy Belo Monte i rozpoczęcia właściwych konsultacji z lokalnymi społecznościami. Ponadto zgromadzeni domagali się przyjazdu na miejsce najwyższych urzędników państwowych, w tym prezydent Dilmy Rousseff oraz sekretarza prezydencji, Gilberto Carvalho. Ten ostatni, wywołany do tablicy, dał odpór apelom Indian, wysuwając wobec nich oskarżenia. Odnosząc się do Munduruku obecnych na blokadzie nad rzeką Xingu nazwał ich „samozwańczymi przywódcami” i podkreślił, że wszystkie prowadzone dotąd konsultacje były wystarczające. Carvalho uważa także, że „w rzeczywistości, niektórzy Munduruku nie chcą żadnego rozwoju we własnym regionie, ponieważ są zaangażowani w nielegalne wydobycie złota”. Posiadają zatem ukryty motyw, by nie chcieć zmian w swoim otoczeniu. Indianie obecni na blokadzie Belo Monte, zapoznawszy się z tymi zarzutami stwierdzili, że rząd stracił rozum: „Rozumiemy, że łatwiejszym jest wyzwanie nas od bandytów i traktowanie jak przestępców. Ale nie jesteśmy przestępcami” – podkreślili.

W pierwszych dniach maja, nie posiadając jeszcze nakazu usunięcia Indian, brazylijskie służby przeniosły swoją uwagę na dziennikarzy, próbujących relacjonować przebieg protestu. Fotograf agencji Reuters, Lunaé Parracho; korespondent Radio France International, François Cardona, a także publicysta i doradca Cimi, Ruy Sposati, zostali wyproszeni z placu budowy. Wobec Sposatiego zastosowano ponadto, oddaloną później, karę grzywny. Nie uzyskawszy nakazu wydalenia Indian, grupy zainteresowane rozbiciem protestu sięgnęły po środki służące jego inkryminacji. W czwartek 9 maja na placu budowy pojawił się prokurator federalny Thais Santi, aby uzyskać informacje na temat rzekomych przypadków przemocy. Według szefa policji federalnej w mieście Altamira, rdzenni mieszkańcy grozili około 3000 pracowników. W przeciwieństwie do tych donosów, dziennikarze pisali raczej o przypadkach fraternizowania się autochtonów z robotnikami, z których duża część narzeka na warunki socjalne na placu budowy. I tak protestujący Indianie grali z robotnikami w piłkę, doszło również do wymiany pamiątek między obiema grupami.

 

Drugi z protestów, zawiązany 27 maja, doprowadził do większego paraliżu prac, uniemożliwił przystąpienie do zajęć ponad dwukrotnie większej grupie pracowników. Z tego względu, środki zaradcze podjęte przez konsorcjum Norte Energia, okazały się znacznie bardziej dynamiczne i skuteczne. Sąd w Altamirze, wezwał protestujących autochtonów do opuszczenia placu budowy w ciągu 24 godzin, pod groźbą wkroczenia oddziałów policji, ale sędzia, Sergio Wolney Guedes de Oliveira, tymczasowo zawiesił ten nakaz . Rdzenni Mieszkańcy ponownie zażądali konsultacji i przyjazdu najważniejszych urzędników państwowych. 29 maja, odnosząc się do groźby użycia sił bezpieczeństwa, demonstranci oświadczyli, że to „rząd Brazylii i korporacje budujące Belo Monte będą winne, jeśli ktoś z nich umrze”. Obawy te przybrały realniejszy kształt nazajutrz, gdy dotarły wiadomości o brutalnej rozprawie policji i żandarmerii wojskowej z Indianami Terena w stanie Mato Grosso do Sul, zakończonej śmiercią Oziela Gabriela [1]. Terenowie upomnieli się o swoje tradycyjne ziemie i za przyzwoleniem rządu zostali gwałtownie spacyfikowani. Pojawiła się uprawniona obawa, że po te same środki służby sięgną nad rzeką Xingu, jeżeli Indianie będą w dalszym ciągu utrzymywali blokadę.

„Jesteśmy lekceważeni przez absolutnie wszystkich” – powiedział Valdemir Munduruku nad ranem 30 maja – „Rząd, policja, FUNAI ignorują nasze żądania, udają, że nic nie rozumieją. Czekamy na przybycie przedstawicieli rządu, na ich głos. Ale po otrzymaniu tej wiadomości (atak na Terenów), rozumiemy, że jest to komunikat rządu i jego policji”. Minister sprawiedliwości, Jose Eduardo Cardozo, moralnie odpowiedzialny za rozwój sytuacji na ziemiach Terenów, powiedział, że w przypadku protestu nad Xingu dialog nie jest jeszcze zakończony, wyraził nadzieję, że w tym przypadku rozsądek zwycięży: „Tam trwa ciągły dialog i ufam, że nie będzie konieczne wykonanie postanowienia sądu o odzyskaniu terenu z wykorzystaniem zasobów policyjnych. Ufam, że zdrowy rozsądek zwycięży, tak, że unikniemy sytuacji, które oczywiście, wywołują w nas głęboki smutek”. Jeżeli jednak protestujący Indianie nie ustąpią, Cardozo nie będzie mieszał się w decyzję o siłowym usunięciu 170 Indian, o które wniosła Norte Energia.

 

Tymczasem klimat między okupującymi Belo Monte rdzennymi mieszkańcami a policjantami dozorującymi teren jest napięty. Pojawiły się sygnały, że funkcjonariusze próbują podburzać pracowników przeciw Indianom. Niektórzy robotnicy próbujący podjąć dialog z autochtonami, doświadczyli prześladowań i przemocy fizycznej. Jeden z nękanych doniósł, że mundurowi wkroczyli do mieszkań robotników, zachęcali ich do picia alkoholu i konfliktowania się z tubylcami. Inny pracownik potwierdził, że policja próbuje się wysłużyć pracownikami, zagrać na ich zniecierpliwieniu. Oba świadectwa zostały uwiecznione na zapisie filmowym.

FRAGMENT LISTU INDIAN KA’APOR ZE STANU MARANHAO: „SOLIDARYZUJEMY SIĘ Z WALKĄ PRZECIW BELO MONTE  NARODU MUNDURUKU ORAZ INNYCH RDZENNYCH LUDÓW” (29.05.2013)

„My, rdzenny lud Ka’apor z Alto Turiacu, położonego w stanie Maranhão walczymy razem z Wami. Bo tak jak Wy, jesteście zagrożeni i atakowani, tak i my doświadczamy zaboru drewna z wewnątrz naszego terytorium. Cierpieliśmy przez dekady, zostaliśmy wygnani z naszych ziem. Żądza drewna niszczy nasz kraj. Tak jak Wy, byliśmy prześladowani na naszym terytorium przez drwali, farmerów, myśliwych i dzikich osadników. Rząd Maranhão i rząd federalny nie gwarantują ochrony i nadzoru naszego terytorium. Oni nie szanują naszego sposobu myślenia i życia. A my po prostu chcemy, aby nasz las stał i dawał jedzenie naszym rodzinom. W naszych czasach prawo te jest jednak zagrożone: widzieliśmy wywóz drewna z naszych lasów, a rząd i policja nic nie robiły. Tak jak i Wy, przywódcy naszego narodu, stoją przed agresją wobec naszego kraju, broniąc naszych lasów, ludzi i przyszłości naszych dzieci. Byliśmy tam z naszymi krewnymi, broniącymi rzeki Xingu i społeczności, których życie zależy od niej. Nasza walka trwa tu, jak i tam z Wami. Nie pozwolimy chciwości zniszczyć bogactw naturalnych Ka’apor, od których zależy życie nasze i życie naszych dzieci”.

 

FRAGMENTY OŚWIADCZENIA KOORDYNACJI RDZENNYCH ORGANIZACJI BRAZYLIJSKIEJ AMAZONII (COIAB) W ZWIĄZKU Z DWUZNACZNYMI SUGESTIAMI RZĄDU POD ADRESEM MUNDURUKU (14.05.2013)

„Koordynacja Rdzennych Organizacji Brazylijskiej Amazonii (COIAB) powstała, w celu popierania, promocji, rozwoju i  walki o prawa tych ludzi, którzy odrzucają i wyrażają niezadowolenie z powodu kierunku obranego przez rząd federalny. Po zapoznaniu się z oświadczeniem Sekretariatu Generalnego Prezydenta na temat Munduruku, rozumiemy, że rząd nie szanuje rdzennej ludności Brazylii, kieruje się uprzedzeniami i wolą naruszania ich praw nabytych. Według notatki rządu federalnego, rdzenni przywódcy Munduruku nie są osobami, które występują w obronie swojej ziemi, przetrwania i sposobu życia – nie działają zgodnie z prawem. COIAB zdecydowanie potwierdza, że ci przywódcy są praworządni i prowadzą walkę o swój lud oraz inne ludy żyjące w regionie, w którym znajduje się elektrownia wodna Belo Monte. Walka jest uzasadniona i spokojna. Zabieganie COIAB o prawa tych narodów jest gwarantowane; w ostatnich latach niemniej, rząd federalny doprowadził do nieodwracalnych szkód dla ludności tubylczej, korzystając z wielu niekonstytucyjnych rozporządzeń i dekretów, pokazując tym sposobem, brak szacunku dla ludności tubylczej. Te szkodliwe czyny wyraźnie wskazują na zamiar eksterminacji ludności autochtonicznej, która walczy od wieków o swoje przetrwanie. Działania te zachęcają do inwazji na nasze terytoria poprzez powoływanie wielkich przedsięwzięć, oddziałujących znacznie na środowisko, kulturowe i społeczne. Pragniemy poszanowania naszych praw i tak jak lud Munduruku, wymagamy realizacji Międzynarodowej Konwencji Organizacji Pracy ILO’169, która przewiduje wolne konsultacje i prawo dostępu do informacji. Deklaracja (zawarta w oświadczeniu rządu), sugerująca, że Indianie sprzeciwiają się rozwojowi i przedsięwzięciom jest kłamliwa – zniekształca obiektywną prawdę, próbując zdyskredytować walkę tych wszystkich ludów. Poprzez propagowanie nieprawdziwych informacji rząd chce uzasadnić swoją pogardę wobec ludności tubylczej i niekompetencje w ochronie rodzimych ziem. Obecny rząd próbuje nam narzucić, własny kolonialny i apodyktyczny styl. Spośród tak wielu osiągnięć współczesnego świata, nadal nie mamy jeszcze rządu, z którym możemy usiąść przy stole i porozmawiać”.

 

FRAGMENT MANIFESTU STOWARZYSZENIA RDZENNEJ LUDNOŚCI BRAZYLII (APIB) ODNOŚNIE PRÓBY DENUNCJACJI PRZEZ RZĄD INDIAN MUNDURUKU OBECNYCH NA BLOKADZIE BELO MONTE

„Stowarzyszenie Rdzennej Ludności Brazylii – APIB, wyraża głębokie zaniepokojenie oświadczeniem wydanym 6 maja 2013 roku przez Sekretarza Generalnego Prezydencji, za pośrednictwem którego brazylijskie państwo, pod kierownictwem rządu i prezydent Dilmy Rousseff, zajęło publiczne stanowisko, pełne uprzedzeń i dyskryminacji wobec ludności tubylczej w Brazylii. Dla rządu, rdzenni mieszkańcy, którzy zmobilizowali się przeciwko elektrowni wodnej Belo Monte, kompleksom tam na rzekach Teles Pires i Tapajos, nie są przywódcami zgodnie z prawem. Nazywa się ich domniemanymi przywódcami. Oczywiście, ten atak nie jest skierowany wyłącznie przeciw Munduruku, ponieważ trwający neo-postęp dociera do wszystkich narodów, które rząd byłego prezydenta Luli oznaczył jako przeszkody stojące na drodze realizacji modelu, opierającego się na ekonomistycznej logice oraz neokolonialnej i merkantylistycznej okupacji terytoriów, prowadzonych z użyciem siły i środków represyjnych. APIB ubolewa, że rząd, który posiada konstytucyjny mandat, obligujący go do zagwarantowania praw ludności tubylczej, stawia się dziś w roli rzecznika wrogich sił, pragnących wyginięcia naszych ludów, zniszczenia naszych terytoriów i zawłaszczenia bogactw zachowywanych od tysiącleci przez naszych przodków”.

Petycję wzywającą prezydent Brazylii, Dilmę Rousseff do pokojowego rozwiązania konfliktu oraz szanowania praw rdzennych mieszkańców odnośnie budowy tam na rzekach Xingu i Tapajos możesz podpisać TUTAJ.

Na podstawie: amazonia.org.br, xinguvivo.org.br, cimi.org.br, knightcenter.utexas.edu, noalamina.org, mapuexpress.net, Agência Brasil – EBC, amazonwatch.org, coiab.org.br

 
Artykuły ukazały się także na: www.wolnemedia.net oraz www.amazonicas.wordpress.com
 
 

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne