JustPaste.it

Opowieści balkonowych c.d.

d0c3f998a6d8024773adbb837f6dd796.jpg

Niektórym spodobały się moje domowe teksty, więc niesiona falą- falką?, nurtem? nurcikiem? postanowiłam napisać jeszcze. Dziś będzie o tym, jak to mój kot karmi jaskółki własną piersią…, pardon, sierścią.

Już dawno przestał mnie dziwić zanik morderczych praw natury na moim osiedlu i w moim domu. Niedawno ocieplono budynek styropianem. Super- jest cieplej, oszczędniej, zatynkowano na czysto… Teraz jest miejsce na nowe graffiti, którego stare dziady nie rozumieją. Stare dziady, czyli wszyscy po czterdziestce. Jak to się ma do Natury? Ano ma, bo jakiś pijany lub zakochany wściekle dzięcioł, uparcie wydłubuje dziuple w tym świeżutkim styropianie. Czego szuka? Pewnie robali. Czy się wreszcie zniechęci? Nie wiem. Na razie na to nie wygląda. Tylko ptaszki korzystają, szczególnie wróble. Podobno wróblom grozi wyginiecie, bo nie ma koni. Po co wróblom konie? Podobno nie tyle konie, co końskie łajno z nieprzetrawionym owsem. Na naszym osiedlu nie ma koni, a wróble są. Wiadomo, wróbel to cwaniak i się dostosuje. Pewnie przeszły na chleb z uczniowskich kanapek. Gorzej, jak kanapki zaginą wyparte przez chipsy… Wtedy wróble przejdą na chipsy, zaczną tyć, glutaminian sodu zablokuje im móżdżki i …  Zhitchkokują. Dzieci pod wpływem chipsów potwornieją, więc…  Ale miało być o jaskółkach. No i tu zaraz trzeba wyjaśniać. Podobno to, co lata wokół mojego balkonu to nie jaskółki. A co? Ja się pytam? Nikt mi nie powie, że to jakiś jerzyk. Jeżyki wyglądają inaczej i nie latają. To, co lata i nie ma kolców  nazywa się nietoperz. „Jaaaaskółka –siostra buuuurzy”. Jak darł się kiedyś ktoś. „ Jaskółka czarny sztylet, wydarty z piersi wiatru” Jezu, kiedyś to pisano teksty… I co? Mam się drzeć- „Jeeerzyk, żałoba fruwająca?”. No i co z tego, że ma krótszy fraczek? Dla mnie to jaskółki i tyle. Kropka. Te zapamiętane z dzieciństwa wyglądały tak samo. Budowały gniazda w oborze, tuż nad wciąż  kręcącymi mordą krowami. Dziadek pilnował, żeby zostawiać otwarte wrota od obory, by nie zagłodzić ptaszków.

5a9711df63de511990b00ace92b866dc.jpg

Jaskółki, zatem, latają jak szalone nad moim balkonem kreśląc te swoje szalone wzory. Próbowałam zrobić zdjęcie, nie sposób. Nawet jak ustawię na paining. Są szybsze od migawki. Szczególnie po burzy rozpętuje się prawdziwe szaleństwo. Popiskując migają przed oczami, jak czarne strzałki, mijając o włos ściany i ziemię. Podobno to dlatego, że po burzy muchy są ciężkie i ospałe. Nie wierzę, w tym szaleństwie musi być ważniejszy cel. Ważniejszy niż mucha. No i miałam rację. Oczywiście,  że jest cel ważniejszy. Odkryłam to przypadkiem, podczas czesania kota. Kto ma kota, ten wie. Białe na czarnym, czarne na białym… W moim przypadku białe. No więc czesałam sobie kotka i sierść wyrzucałam za balkon. Jaskółki latały właśnie jak oszalałe, a moja kocica udawała, że wcale ją to nie obchodzi. Jednak coś w tych błękitnych oczkach…  Lubi czesanie, domaga się nawet. Zrzucałam kolejną partię, gdy tuż  przed nosem mignęła mi jaskółka i porwała w locie kłaczek. Myślałam, że mi się przywidziało, więc powtórzyłam. One się o te kłaki kocie biły! Naparzały między sobą i domagały jeszcze!

Tak to mój kot karmił ptaszki własną sierścią. Cdn.