JustPaste.it

Wyparł się swojego pochodzenia

Zetknąłem się kiedyś z jednym z tych Polaków, którzy wyemigrowali do RPA, wspomina o nich czasami youngcontrarian.

Zetknąłem się kiedyś z jednym z tych Polaków, którzy wyemigrowali do RPA, wspomina o nich czasami youngcontrarian.

 

Spotkałem go latem 1990 roku w małej miejscowości nad Renem. Była sobota dzień wolny od pracy, nasza barka czekała na wyładunek, a my wałęsaliśmy się po miasteczku, w którym odbywał się jakiś festyn. W pewnym momencie gdy siedzieliśmy przy piwie gawędząc po polsku przysiadł się do nas młody człowiek. Przedstawił się jako Mariusz jakiśtam. Spędził z nami wieczór, obejrzał barkę i zaprosił na następny dzień do swojego tymczasowego – jak zaznaczył, mieszkania, gdzie przedstawił nam żonę i pokazał dwójkę małych dzieci.

 

W przeciwieństwie do nas zerwał również więzy łączące go z Polską i wykluczył możliwość swojego powrotu do kraju. Pomimo to raczej mile wspominał Akademię Górniczo Hutniczą w Katowicach, w której zrobił dyplom inżyniera górnictwa za państwowe pieniądze. Chwalił się, że ma podpisany kontrakt i czeka właśnie na transport do Republiki Południowej Afryki gdzie ma zapewnioną posadę inżyniera w kopalni oraz willę i kilkunastu osobową murzyńska służbę. Był tak bardzo przekonany o zaletach swojej przyszłej pracy, że nie mogło do niego dotrzeć, że na miejscu coś może pójść nie po jego myśli. Był bardzo dumny ze swego kontraktu, którego zawarcie traktował jako swoje wielkie, życiowe osiągnięcie. Zygmunt zapytał  czy nie boi się ryzykować życia i przyszłości swojego i swojej rodziny wywożąc ich tak daleko i skazując na przebywanie wśród obcych i być może wrogich murzynów. Mariusz zrobił zdumioną minę i skwitował zdawkowo, że nie ma się czego bać,  bo przecież tam rządzą biali.

Wracając na barkę długo jeszcze rozmawialiśmy na temat przyszłego afrykanera, rozważając jego szanse na świetlaną przyszłość. Może był bardzo odważny, a być może pozbawiony wyobraźni. Niezależnie od tego nie podobało nam się to, że nie czuł się już Polakiem i nie poczuwał się do żadnych obowiązków i więzi z krajem, w którym się urodził i wykształcił. Wierzę, że dla RPA był cennym nabytkiem i chętnie dali mu oni swoje obywatelstwo, zyskując od razu inżyniera za którego wychowanie i wykształcenie nie musieli płacić ani grosza.

 

 

Fragment mojej książki: http://www.mybook.pl/6/0/bid/276