JustPaste.it

Czy będę szczęśliwa...

"Czy ja będę szczęśliwa?" najczęściej zadawane pytanie przez moje klientki. Moja odpowiedz jest zawsze taka sama - to zależy wyłącznie od pani! Szczęście jest bardzo względne i dla każdego ma inny wymiar.

Setki kobiet nie może mieć dzieci i w ich odczuciu gdyby Los dał im potomka byłyby najszczęśliwszymi istotami pod słońcem. Odwrotna sytuacja dziecko tak burzy plany na przyszłość, że staje się przysłowiowym kamieniem u nogi.

Nikt do końca nie sprecyzował definicji szczęścia i ciągle jest to otwarty temat, ale ludzkość nieustannie dąży do poczucia chociażby odrobiny satysfakcji i spełnienia.

Sa osoby co nie potrafią cieszyć się życiem, wiecznie niezadowolone, zawsze czegoś mają niedosyt a jak wszystko jest niby w normalnym odczuciu w porządku to tez mina nietęga bo...przecież; mogę stracić pracę, mogę zachorować, mogę mieć wypadek itd. nie ma więc powodu aby przejawiać radość.

Takim osobom nie można pomoc, bo w jaki sposób? one wszystko widzą w ciemnych barwach i każdy dla nich jest zagrożeniem i czyha na ich mienie albo nawet i życie. Nie mogą pojąc beztroskiego zachowania innych ludzi oraz spontaniczności, oni muszą wszystko trzy razy przemyśleć a i tak nie są pewni słuszności wyboru.

Nikt nie lubi przebywać z takimi osobami, człowiek czuje się wypompowany po niedługim czasie i sam traci ochotę do życia.

Kilka lat temu przyszły do mnie dwie koleżanki, jedna zapytana w czym na chwile obecną mogę pomóc, odparła; nie wiem, jestem taka nieszczęśliwa.... Poprosiłam o sprecyzowanie pytania i nakreślenie sytuacji życiowej i cóż; dziewczyna na stanowisku(ale ma zawistne koleżanki) zerknęłam na męża, całkiem w porządku i żadnego zagrożenia relacji, warunki mieszkaniowe idealne, jedno dziecko chodzące do prywatnej szkoły ale pani to wszystko nie daje poczucia szczęścia. Zaczęła bezwiednie mówić, że praca to nic pewnego, zawsze może stracić, że może zachorować na raka bo jej mama miała, a mąż czasami wcale się nie odzywa( w duchu pomyślałam, wcale mu się nie dziwię)

Próbowałam wydobyć jakieś realne problemy ale wszystkie były na zaś, próbowałam delikatnie zapytać co jeszcze sprawia jej przyjemność, ale to pytanie skwitowała wzruszeniem ramionami...

Kiedy weszła koleżanka odzyskałam chęć do życia, osoba uśmiechnięta, pogodna i życzliwa dla otoczenia, pomyślałam sobie a po co taka istota przychodzi do wróżki, ale kiedy poznałam datę i zrobiłam rozkład nie miałam jej czego pozazdrościć. Poważna choroba, dwie operacje, strata pracy, samotnie wychowuje dziecko i ...cieszy się życiem takim jakie ma.

Taka postawa daje siłę i pozwala stawić czoła przeciwnościom. Nie zakładała, że nie wyzdrowieje bo kto wychowa dziecko? nie pytała czy znajdzie pracę, tylko - kiedy? i to są wartości do pozazdroszczenia.

Życie jej nie rozpieszczało ale nie narzekała, nie obwiniała oraz nie zazdrościła innym. Cudowna kobieta, po czasie pochwaliła się nową pracą i uśmiech nie znikał z jej twarzy.

Mimo przeciwności Losu ona jest szczęśliwa, cieszy się tym co ma i jest lubiana wśród ludzi, z takimi osobami chętnie się przebywa bo oni dają siłę i pozwalają uchwycić to co czasami dawno zostało zapomniane. Tacy ludzie nie zadają pytań czy będą? oni żyją czasem teraźniejszym i dla nich liczy się dzisiaj a nie jutro.

Można czekać, siedząc przy oknie i wyglądając szczęścia ale odradzam takie sposobu, szczęściu trzeba wychodzić na przeciw, a jak go nie widać to szukać bo szkoda każdego zmarnowanego dnia!