JustPaste.it

Dlaczego Bóg dopuszcza do niechcianej ciąży?

Winny jest wojnom, pijaństwu, narkomanii, nieszczęściom, ubóstwu, cierpieniom niechcianych dzieci. Jego winą jest aborcja i in vitro, eutanazja, bo po co dał starość, uwiąd itp.

Winny jest wojnom, pijaństwu, narkomanii, nieszczęściom, ubóstwu, cierpieniom niechcianych dzieci. Jego winą jest aborcja i in vitro, eutanazja, bo po co dał starość, uwiąd itp.

 

 

Wszystkiemu jak zwykle winny jest Bóg.

 Winny jest wojnom, pijaństwu, narkomanii, nieszczęściom, ubóstwu... Winny jest cierpieniom niechcianych dzieci, dlatego Jego winą jest aborcja i in vitro, eutanazja zresztą też - bo po co dał starość, uwiąd i Alzhaimera??? Panie Boże, Ty Jedyny Dobry, a oskarzają Cię o wszystko, o całe zło tego świata. Jesteś winny holokaustowi niewinnych istnień rozpuszczonych w kwasie solnym, wyskorbanym w gabinecie "lekarskim", całej biedzie wszystkich wieków, alergiom, astmom, rakom i guzom.

 Człowiek oskarżył o całe zło Boga.

 Skoro mamy już winnego, przejdę do rozważań na temat zawarty w tytule artykułu.

Ostatnio obok nagłaśnianych tu i ówdzie afer związanych ze środowiskiem klerykalnym obserwujemy eskalację problemu - popularnie już dziś nazywanego - niechcianymi ciążami. W ocenie i analizie tego zjawiska pojawia się jednak błąd logiczny na poziomie leksyki i frazeologii. Oczywiście merytorycznie najwięcej ma tu do powiedzenia lobby antykoncepcyjne i środowisko lewicowe, ci też mają ambicje definiować problem i stawiać jedyną i bezbłędną diagnozę pozbawioną – rzecz jasna – możliwości polemiki. Otóż nazywa się ciążę niechcianą problemem – i nie wątpię, że to jest de facto problem. Bo jeżeli w ciażę zachodzi nastolatka, to coś jest nie tak. Problem generuje się na poziomie socjalnym, ekonomicznym, nawet psychologicznym, ale nie będę się w to zagłębiać, poruszę bowiem zupełnie inny aspekt tego zjawiska, którym są ciąże niechciane i ciąże młodocianych. Ciążą niechcianą może być również ciąża, która zaistniała w małżeństwie, a nie zostaje wielkodusznie przyjęte dziecko, które się poczęło. Otóż każdy wie, że ciąża nie bierze się z powietrza, nie ma też wirusa, który powodujeciążę. Aby ta zaistniała, musi dojść do koincydencji kilku zjawisk – spotkania mężczyzny z kobietą, podjęcia przez nich współżycia płciowego, uruchomionego w odpowiednim momencie jajeczkowania i – w końcu - połączenia się obu gamet. Tak więc, by doszło do poczęcia nowej istoty, potrzeba nie lada wysiłku obu zainteresowanych stron (sic). Skoro dziewczyna/kobieta podejmuje współżycie, musi liczyć się z jego bezpośrednią konsekwencją, którą jest rzeczona ciąża – innych konsekwencji (prócz chorób wenerycznych) kobieta nie ponosi w związku ze współżyciem płciowym (jeśli pominiemy fakt, iż niemoralne współżycie płciowe, poza małżeństwem, narazi ją na bycie nazwaną odpowiednim epitetem). Tak więc zaczynając od początku, doszliśmy do źródła problemu pojęcia ciąża młodocianych i ciąża niechciana. Otóż w tej perspektywie trzeba mocno podkreślić, że problemem jest nie ciąża, ale wczesna inicjacja seksualna - jesli idzie o ciaże młodocianych; nie brak zabezpieczenia, antykoncepcja, ale „sztubactwo seksualne” – niedojrzałość do podjęcia współżycia. Jeżeli ktoś jest niedojrzały, niegotowy, by podjąć stosunki płciowe, nie jest również z całą pewnością dojrzały do tego, by posiadać dzieci. Co innego w małżeństwie, związku, który zdaje się być dojrzały i odpowiedzialny. Niezrozumienie problemu na tym poziomie, skutkuje sformułowaniami, które obiegają prasę i Internet, a które są z gruntu błędne i kłamliwe.

  Ciąża szkodzi nastolatkom

  Poród stanowi zagrożenie dla życia młodej dziewczyny

  13-latka zmuszona przez swoją wiarę do urodzenia dziecka

  15-latka urodziła dziecko i przegrała życie

   Ciąża wpędziła licealistkę w chorobę

Jak wielce oburzające są te sformułowania, owa frazeologia ma coś z demonicznego podstępu, który nie jest już tylko zgrabnym fortelem językowym, ale kryje się za nim wielkie niebezpieczeństwo. Otóż proponuje się tym młodym mamom pararozwiązania postkoitalne, które namnażają tylko problemów i stwarzają realne zagrożenie dla ich życia, o aborcji i jej opłakanych skutkach i powikłaniach łącznie ze zgonem kobiety już nie wspomnę. Poucza się o tym, by młodzi zabezpieczali się na wypadek stosunków, ale nie uczy się odpowiedzialności za
drugiego człowieka, za życie, które swoim aktem powołuje się na świat. Cóż za kłamstwo i perfidia, a to wszystko czyni świat dorosłych i wykształconych gruntownie ludzi, którzy w mniemaniu licznych środowisk, są na wysokim poziomie i moralnym, i intelektualnym. Jakiż wielki rachunek zaciągają, czyniąc młodzieży tak straszliwą krzywdę, kłamiąc im o rzeczywistej naturze macierzyństwa i miłości małżeńskiej. Nie trzeba wcale pouczać
nikogo, że to Kościół zabrania współżyć przed ślubem, bo to nie tylko Kościół tak radzi, ale natura ludzka, którą obdarzył nas Bóg, a która mądrze wyznacza czas na rodzenie i macierzyństwo.


Kiedyś spytałam mądrego kapłana, dlaczego tyle młodych dziewcząt, które podejmują przygodnie współżycie, zachodzi w ciążę, albo żony, które nie chcą mieć dzieci, które wyrzekły się swego powołania, przecież to nieszczęście dla tych dzieci, które w 90% czeka wyrok śmierci, dlaczego Bóg do tego dopuszcza, do tych poczęć? Usłyszałam: bo Pan Bóg jest wierny swemu raz danemu słowu, jest wierny naturze. A wszelkiemu złu winny jest człowiek, który egoistycznie sprzeciwia się Bożej Miłości. A człowiek oskarża Boga o aborcję, o eutanazję, obarcza Prawo Boże brzemieniem winy za zło tego świata.

Bóg ustalając prawa według których funkcjonuje kosmos, nie może zmieniać Swojego Słowa czyli reguł gry tak jak prędkości światła czy siły grawitacji. Niezmienna jest też Jego Miłość do człowieka, który nią gardzi przeważnie przez pychę arogancje i głupotę uważaną przez naukę za mądrość.   

 

Źródło: Polonia