Rozsypują się chwile – pryskają z zegara,
kalendarz spadł ze ściany i kark sobie skręcił.
I dni się rozbiegają - każdy w inną stronę,
tuląc się w bezradności i czasu i chęci.
To co się gdzieś zaczęło- gdzie indziej się kończy.
Tylko słońce się kryje tułając polami,
nie chcąc kusić zachętą, chroni ciepłą ciszą
i księżyc szczerzy zęby pustymi wargami.
Wierzby spłakane w warkocz - zielona monstrancja,
grzech - psotnik niespełniony po sercu się błąka,
jakieś rymy się plotą, strzępią obłokami
w końcu topiąc się w kształcie… bo to kształt bez końca.
Niemoc wypełza z cienia, słabość się nie broni.
Drżący szept - obietnica przeszedł mimo uszu
i puls myli się w rytmie na zmęczonej skroni
a strach rozśmiesza wróble w starym kapeluszu.
Książki gubią litery, bo je bolą oczy,
i do snu od zmęczenia bardziej ciąży głowa.
Dłoń co przewraca kartkę nie pamięta wątków,
treść pyta - gdzie początek? - strona tytułowa?
Śpij miłości pokraczna, co już nie ozdobisz
okaleczonej wiary w temacie spełnienia.
Toasty już wypite i szklanka jest pusta,
szlak biegnie do…nikogo, nie ma oznaczenia.
Śpij moja statystyko i nie prowadź sporu,
nie znane odpowiedzi listu nie napiszą,
kiedy wiara bezradnie biedzi się nad duszą,
kiedy się pytajniki osiką kołyszą…
obrazki z google
© Janusz D.
Moim przyjaciołom z ławy szkolnej -dedykuję - Zjazd Absolwentów. Krynica Górska 15-16 Czerwca.- 2013