Jeśli się przyjrzeć temu, w jaki sposób młodzi pisarze przedstawiają swoje doświadczenie, to należałoby przyznać, że jest niewesoło.
Ich spojrzenie łączy doświadczenie cierpienia, utraty czy dyskomfortu, brak horyzontu nadziei. Z tym bolesnym doświadczeniem łączy się skłonność do operowania ironią i groteską: literatura odrywa się od rzeczywistości ku fantasmagorycznym światom: czy realizm to za mało dla skomplikowanej, pełnej napięć psyche nowoczesnej, czy tez przeciwnie: rzeczywistość to za dużo: jest nieznośna, więc trzeba od niej uciec?
Poniższe zestawienie może wydawać się subiektywne i arbitralne (w końcu operujemy tu na wyrwanych z kontekstu fragmentach), ale wydaje się, że jednak cytaty dobrze oddają idee poszczególnych dzieł, a tym samym szerszy problem, o którym mówię: stan bolesnego odklejenia od rzeczywistości.
„Moje zarazki są takie słabe, że nie mogę zarazić nawet mojej dziewczyny. // Zawsze zarażała się byle jakim wirusem, od prawie każdego, a teraz, jak na złość nic”.
Jaś Kapela, Małe zarazki
„Marzenia, marzeniami, wiemy jak to z nimi jest, ale nie warto czekać, aż się spełnią, marzeniom należy wyjść naprzeciw pomachać do nich ręką, uśmiechnąć się, zaprosić do swego obejścia.”
Sławomir Shuty, Cukier w normie z ekstrabonusem
„Jak mam patrzeć na takie rzeczy, to już wolę zacząć chodzić do kościoła”.
Dorota Masłowska, Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną
„Wyglądam za okno. Jesień. Deszcz. Plucha. Złość podchodzi mi do gardła razem z zalewajką i serkiem. Jakby obok był mój szef albo jego szanowna małżonka Rączki Całuję, to bym krzyknął, wskazawszy wcześniej na chmury: Gdzie jest to słońce dla Podlasia?! Rozkradliście nawet słońce, wy skurwysyny!”
„Zrobiłam miejsce na śmierć w swoim życiu,/odchyliłam kołdrę, koszulę, odemknęłam klatkę żeber. Nie miałabym miejsca dla nikogo z was, gdybym nie zrobiła/miejsca śmierci. Póki nie zrobiłam miejsca śmierci,/dla nikogo z was nie miałam miejsca, nie łudźcie się.”
Justyna Bargielska, Dwa fiaty
I cały dzień zepsuty, i cały dzień mięsu podporządkowany. Ze smutkiem szuka skarpetek, słucha srebrnych dzwonków łyżeczki w kubku herbaty, ze smutkiem patrzy na małżonkę swoją, Wandzię, która udaje niezależność, ale obiera i wrzuca do garnka matowożółte ziemniaki, przygotowując sznyclowi świętemu towarzystwo”.
Zośka Papużanka, Szopka
„(...) jakieś zdanie albo partykuła zawsze zdoła się wślizgnąć nieznanym fortelem pomiędzy „żyli długo” a „żyli szczęśliwie”.
Jacek Dehnel, Brzytwa okamgnienia