JustPaste.it

Rekonstrukcja rzezi w Radymnie.

Radymno uczciło ponad 100 tysięcy Polaków zamordowanych na Wołyniu i w Małopolsce wschodniej. Kilka tysięcy osób obejrzało inscenizację, w której były strzały, ofiary i ogień.

Radymno uczciło ponad 100 tysięcy Polaków zamordowanych na Wołyniu i w Małopolsce wschodniej. Kilka tysięcy osób obejrzało inscenizację, w której były strzały, ofiary i ogień.

 

c7df0345872bb4d5bb0470c008f6ad00.jpg

W sobotę wieczorem w Radymnie na Podkarpaciu odbyła się rekonstrukcja historyczna "Wołyń 1943 -2013. Nie o zemstę lecz o pamięć wołają ofiary". Wzięło w niej udział kilkaset osób z grup rekonstrukcyjnych i teatralnych z Polski, Słowacji i Czech.

"Ma wzruszyć"

Wśród gości byli m.in. kompozytor Krzesimir Dębski, ks. Tadeusz Isakowicz-Zalewski, przedstawiciele środowisk kresowych. Burmistrz Radymna Wiesław Pirożek witając gości przypomniał, że ta rekonstrukcja ma uczcić setki tysięcy ofiar zamordowanych na Wołyniu 70 lat temu. - Ma wzruszyć serca i poruszyć umysły, żeby nigdy więcej to się nie zdarzyło - powiedział Pirożek.

Radymno zaangażowało się w przedsięwzięcie: władze miasta użyczyły terenu, sfinansowały budowę ośmiu drewnianych domostw symbolizujących wołyńskie chaty. Wszystko to razem sięgnęło 10 tys. złotych.

"Żeby nienawiść nie rodziła nienawiści"

Głos zabrał także prezydent Stalowej Woli Andrzej Szlęzak, który od początku popierał pomysł zrealizowania tej rekonstrukcji. - Przypomni ona także o Ukraińcach zamordowanych przez swoich braci, bo mieli odwagę chronić i bronić swoich sąsiadów-Polaków. Oni na Ukrainie nie doczekają się memoriału. Ci Ukraińcy obronili godność i honor swoich rodaków. Dlatego zdecydowaliśmy, że w Stalowej Woli postawimy im pomnik, żeby jedna nienawiść nie rodziła drugiej nienawiści - mówił prezydent Szlęzak.

"Kresowiacy umierali dwa razy"

Ksiądz Isakowicz-Zalewski przypomniał słowa swojego ojca, który pochodził z Kresów: - Kresowiacy umierali dwa razy, raz przez śmierć fizyczną, i drugi raz - przez przemilczenie. Śmierć przez przemilczenie jest gorsza niż śmierć fizyczna - powiedział i zaapelował: - My, dzieci i wnukowie tych, którzy stracili życie na kresach wołamy o tę pamięć! Wydawało się, że po 1989 roku tak jak zaczęło się mówić o Katyniu i pakcie Ribbentrop- Mołotow, tak będzie można mówić o Wołyniu. Ale tak się nie stało. Rodziny wołyńskie traktowane są teraz jak rodziny katyńskie za komuny. Nie wolno mówić, nie wolno pamiętać, bo są sojusze militarne, jest rura gazowa, ciągniemy Ukrainę do Europy. Smutne, że na Ukrainie nie ma pomników pomordowanych, ale są pomniki Bandery i Szuchewycza - powiedział i przypomniał, że tytuł widowiska to napis na pomniku kresowian w Krakowie. - Bo nie o zemstę chodzi, tylko o prawdę i pamięć.

Sielsko i...

Oficjalna część zakończyła się wręczeniem odznaczeń. A później kilka tysięcy osób, który poszło obejrzeć widowisko, przeniosło się w czasie. Wokół kilku drewnianych chat pokrytych słomą toczyło się typowe wiejskie życie - kobiety prały, przędły len, ktoś trzepał koc, obok dwie dziewczyny naciągały prześcieradło. A dalej - mężczyźni młócili zboże, inny klepał kosę, a kolejny heblował deski. Obok mały chłopiec ciągnął wózek z sianem. Grupa wracająca z sianokosów uklękła koło kapliczki i wspólnie po polsku i ukraińsku odmówiła modlitwę "Ojcze nasz". Chwilę później Polak pyta sąsiada Ukraińca, co się dzieje, że w innych wsiach mordują Polaków. Słyszy zapewnienia, że nic im nie grozi, przecież są sąsiadami.

04bf0747ff0c5d6260e6f6cb36f0c77e.jpg

"Ścisnęło mnie za gardło"

Ale gdy zapada noc i wszyscy znikają w domach, wieś otaczają uzbrojeni napastnicy. Podpalają stodołę i zaczyna się rzeź. Słychać krzyki, strzały, widać upadających ludzi. Na telebimie widać, że mężczyźni mają nie tylko karabiny, ale także kosy, sierpy, siekiery. Widz może się domyślić, ich przeznaczenia... Płoną kolejne domy. Widowisko kończy się odśpiewaną przez chór litanią.

Ci, którzy chcieli obejrzeć rekonstrukcję z bliska. przyszyli już wczesnym popołudniem. - Ścisnęło mnie za gardło - mówi kobieta w średnim wieku. Stojący obok niej mężczyzna podkreśla: - To było bardzo sprawnie zrealizowane widowisko - uważa.

Inscenizacja trwała około 40 minut.

 

Źródło: Anna Gorczyca