Mój kraju rodzinny
Czego Ci Polsko trzeba, gdy tak wstajesz o świcie
Ubrana w mgły poranne i świeżość zieleni,
Może trochę uśmiechu i trochę miejsca w sercu.
Nie wiem, ale ja Ci się kłaniam codziennie.
Czego Ci trzeba Polsko, mój kraju rodzinny,
Gdy groby obrońców i ofiar niewinnych
Porosły już trawą i sąsiadują z osiedlami.
Nie wiem, lecz pamiętam o tej daninie codziennie.
Czego Ci trzeba Polsko, gdy odpływają w nieznane
Twe córki i Twoi synowie, za pracą jak przed wiekami.
Bo władza jak zawsze tylko łupi i dba o siebie…
Więc nie wiem i smutek mnie ogarnia.
Czego Ci trzeba Polsko, by z dumą wymawiać
Twoje imię i znać Twą niełatwą historię,
I nie wstydzić się w obcych landach Twej mowy.
Nie wiem, lecz jako Polka dumnie noszę głowę.
Oby porzucić te mody, co gnębią patriotyzm,
Oby kochać tę mowę, która tyle wyrazić umie
Nie pozwolić zrujnować wspólnego domu.
Tego pragnę, lecz czy inni… Polsko, nasza Polsko?
Zdjęcie z zasobów Google