JustPaste.it

Gród kata

Fragment, który miał się znaleźć w mojej powieści, ale właściwie go z niej wyrzuciłem. Nie ze względu na jakość, ale koncept całości.

Fragment, który miał się znaleźć w mojej powieści, ale właściwie go z niej wyrzuciłem. Nie ze względu na jakość, ale koncept całości.

 

5e5decd332992c10c2465622685cdccb.jpgNieprawdopodobnie zatłoczony tramwaj zatrzymuje się na przystanku. Wychodzi z niego część pasażerów w przeważającej większości wyglądających na robotników fabrycznych i górników. Rozchodzą się po pobliskich uliczkach. Jeden z nich odróżnia się od reszty większą elegancją i dbałością o odzież, chociaż widać, że nie jakaś luksusową. Idzie ulicą ze zmęczoną twarzą, ale krokiem marszowym jak świetnie wyćwiczony żołnierz. Wchodzi do jednej z bram najzwyklejszego budynku i zaczyna wspinać się po piętach. W końcu kluczami otwiera jedne z wielu drzwi i wchodzi do mieszkania.

- Witaj Reginko - podchodząc do kobiety całuje ją w rękę.

- Oh, Franuś - kobieta odpowiada jakby lekko zakłopotana jego galanterią.

Mężczyzna wyciąga z torby dokumenty.

- Dostałem dokumenty Joanny - mówiąc to podaje żonie akt urodzenia dziecka.

- Pewnie wołałbyś syna? Przyznaj się no Franek - kobieta uważnie  spogląda na mężczyznę.

- No nie. Cieszę się, ale czwarta kobieta w rodzinie to trochę dużo jak na jednego mężczyznę.

- Dasz radę.

- Jednak powiem ci, że ten dokument przypomniał mi o czymś innym.

- Co masz na myśli? - kobieta zainteresowała się.

- Lepiej nawet nie mówić. Wiesz jak się naszym władzom nie podobają wszelkie przejawy niezadowolenia z ich symboli. A mnie się właśnie nie podoba to co zrobili z nazwą  naszego miasta.

- Tak. Ale pomyśl jacy z nich głupcy. Kiedyś to się zaczynało od słowa "kat", a dzisiaj wstawili nazwisko jednego z największych.

- Ha, ha, ha - mężczyzna rechoce. - Aleś to wymyśliła. Naprawdę zabawne skojarzenie.

- Ale, ale. Ty mi lepiej mi powiedz czy załatwiłeś chrzest?

- Tak. Będzie w niedzielę za tydzień. To kogo zaprosimy?

- Nie będziemy robić nic wielkiego, bo nas nie stać. Moi rodzice i tak się cieszą, a szkoda, żeby jechali taki szmat drogi.

- Racja. Musimy też pamiętać, że my ciągle nie na swoim.

- A bo wziąłbyś się i załatwił wreszcie jakie mieszkanie dla nas. Ilu to twoich kolegów już dostało?

36abacb649936afd9a5518e59735dcc6.jpg- Sama wiesz jak to się teraz załatwia takie sprawy. Gdybym się zapisał to by od razu mi coś dali.

- To może jednak. Zapisz się. Nie myślałeś o tym?

- Za Hitlera też myślałem. Cały czas mnie namawiali, żebym się zapisał.  I co by mi dzisiaj z tego przyszło? Jeszcze do więzienia by mnie wsadzili, albo wygnali z kraju razem z Niemcami.

- A nie myślałeś też, że może i lepiej byłoby wyjechać? Tyle już razy Bercik cię namawiał.

- Sama wiesz, że byłem w hitlerowskim wojsku bo musiałem, ale szczerze ich nienawidziłem. Nie widzę powodu, żebym miał do nich wracać.

- Słyszałam jednak od sąsiadki, że oni bogaci są. Nikt tam nikomu nie wadzi w chodzeniu do kościoła. I nie są już tacy jak za Hitlera. Nie szukają z nikim zwady. Można tam żyć po swojemu. Nie to co u nas.

- Ale Śląsk to moja ziemia i tu muszę żyć i na dobre i na złe.

- Myślisz, że to się też kiedyś skończy? Że kiedyś będzie lepiej? Sprawiedliwiej i bogaciej.


- Może? Ale pewnie już nie za naszego żywota.