Chciałbym dzielić się od dziś z Wami moją poezją, jednak zaznaczam, iż uwzględnia ona również walory techniczne tekstu pod kątem ewentualnego wykonania.
Chciałbym dzielić się od dziś z Wami moją poezją, jednak zaznaczam, iż uwzględnia ona również walory techniczne tekstu pod kątem ewentualnego wykonania.
Chciałbym dzielić się od dziś z Wami moją poezją, jednak zaznaczam, iż uwzględnia ona również walory techniczne tekstu pod kątem ewentualnego wykonania.
Być może dlatego na pierwszy rzut oka wyda się Wam ona dziwna, specyficzna, inna niż wszystkie bardziej pasująca pod gatunek muzyczny 'rap'. Aczkolwiek proszę nie zrażać się tym słowem, gdyż staram się tworzyć dobrą poezję, która niesie ze sobą falę motywacji oraz przesłania.
Dziś prosiłbym aby przyjrzeli się Państwo tekstowi zatytułowanemu 'Rejs'. Krótko ode mnie: jest to tekst bazujący na motywie miłości, acz opisujący poszukiwanie celowości w życiu. Skromny Pan to metafora każdego przeciętnego człowieka, a utwór opisuje jego dążenia, próby w sferze zdobycia szczęścia w życiu. Myślę, że da się odnaleźć tutaj wielowarstwowość interpretacji co urozmaica owy tekst, a zawiera on w sobie również masę ukrytych przesłań, które już zostawiam Wam do wygrzebania i rozmyślenia.
Ląduje na plaży pokus, pełen amfiteatr Ruszył za aniołami rozbić obóz na marzeniach Patrzy dalej z boku - bez znaczenia zwątpienia Na mapie oczu iks określa skarb istnienia
Wziął lunetę w dłonie, spoglądał na nią codzień W obiektywie zaplątał złoty obraz serc i zgodę Na rejonie świt znów tonie ponad morzem Bo tee noce tak spokojne nie dadzą im odejść
Skała skłania się już ku zamiarom pana Pewnie następna fala bliższa będzie zaraz z rana Ona sama w grocie spała on przygotował wyznania Uzyskam co chcę lub stracę co mam, kochana
Wiatr zabujał jak kołyską jego masztem by szybko Mógł dotrzeć nad urwisko nim zgaśnie czar i prysną Ona rozpala ognisko, on pragnął być dla niej iskrą Nagle wszystko rozbłysło, zostali sami z ciszą
Ref. Skromny pan na okręcie oplata okiem jej zdjęcie Gna... nareszcie jesteś tu gdzie jestem Sam... wiernie weź mnie każdym gestem Lecz dotyk blednie... rejs ginie we mgle
Gwiazdy na policzkach odbiły w skałach ich twarz Jakby chciały by imiona zastąpiła czysta wizja Obraz życia, spotkani, on nie zamknął bramy Jakby zamilkl.. zanim określił coś słowami
Tacy sami lecz inni przez nierówne zasady Dwa światy w jednym mieście zwanym uczuciami Ustami, chciał oplatać jej wargi a zadrwił Ramionami miał zanieść te skarby na statki
Odpływymy... oni zostali przy spojrzeniach Każde jedno bicie serca było jak tysiąc przepraw Przez raj, każdy detal był jak schemat Że marzenia umierają później niż nadzieja
Amfiteatr sprawiał że sny stały się nierzeczywiste Ostatni raz spod cienia spojrzał na jej pełne oblicze Nie istnieje morał wiążący się od przewidzeń Odpłynął o świcie, fikcyjnie jak fikcyjne jest życie
Ref. Skromny pan na okręcie oplata okiem jej zdjęcie Gna... nareszcie jesteś tu gdzie jestem Sam... wiernie weź mnie każdym gestem Lecz dotyk blednie... rejs ginie we mgle
|
Skromnie przez wzburzone morze pijane od wspomnień Płynie jak zatopiony orzeł w czarno białej koronie Woła odejdź, aż echa przekrzykuja się wzajemnie Nic nie jest pewne dopóki nic nie istnieje
Żagle schowane za masztem, wszystko takie same Potrząśnij zegarem, wiesz ile sekund mu oddałeś? Na marne.. by wpłynąć z prądem, wiatrem Upadłeś, tak skromnie jak skromnie powstałeś
W cierpieniu szukać zalet, a może za rogiem Wyłoni się serum na cel, w tej łajbie ratunkowej Dziś możemy patrzeć jak Pan oplata portret Nucąc pieśń, przegrałeś bitwę, wygrasz wojnę
Oczy w górę znów nad niebo pijane jak te fale Proszące tylko o jedno - ten raz zapłacz dla mnie W cieniu znika jego dzieło i to ostatnie wezwanie Wyłkane na mapie gdzie statek gaśnie na dnie
|