"Narnio, Narnio, Narnio, przebudź się! Kochaj. Myśl. Mów "
tytuł oryginału:The magician's nephew
cykl wydawniczy: Opowieści z Narni (tom 6)
wydawnictwo: Media Rodzina
data wydania: 2001
liczba stron: 200
moja ocena: 6 / 6
"Lew chodził tu i tam po pustej, nagiej okolicy i śpiewał nową pieśń (...) A potem zabłysło coś jak ogień lub błyskawica, nie wiadomo, czy z nieba, czy z samego Lwa. Niesamowity dreszcz przeniknął dzieci aż do szpiku kości. Najgłębszy, najdzikszy głos, jaki kiedykolwiek słyszały, mówił: << Narnio, Narnio, Narnio, przebudź się! Kochaj. Myśl. Mów >> (...)"
To jedne z piękniejszych wersetów, jakie miałam okazję czytać (poza Biblią oczywiście). Zresztą odniesień do mojej ukochanej Biblii jest tu wiele. Czytałam zatem o nicości i pustce, o Lwie, który stwarza świat swoim słowem, o drzewie pośrodku ogrodu, o dziecku Adama, przez które na świat weszło zło czy wreszcie o czarownicy - przepięknej, ale strasznej Królowej Charnu.
Od pierwszego spotkania pokochałam Aslana, a jego spokój i mądrość sprawiły, że czułam się bezpiecznie czytając powieść. Nawet Królowa nie byłą mi straszna, choć uczciwie mówiąc - fascynująca postać. Zrobiłam sobie kawę, pokroiłam owoce, posypałam rodzynkami i zaczęłam marzyć... I wyczarowałam kolejne przedstawienie mojego kółka teatralnego... Ale to po Alicji w krainie czarów, po Jasełkach i po Calineczce... No chyba, że zrobimy we wrześniu małe "referendum". Pięknie byłoby pokazać, jak powstał nasz świat... upsss - Narnia... Ale czy to nie to samo?
To moje pierwsze spotkanie z Narnią, nie licząc zastępstwa na polskim i filmu, który widziałam będąc w kinie razem z moimi pociechami... Ale film to nie książka, zresztą w filmie nie znajdziemy historii powstania Narni. Nie dowiemy się jak powstała tajemnicza szafa, ani co robi w Narni londyńska latarnia...
To tylko przedsmak tego, co czeka mnie w kolejnych dniach, ponieważ postanowiłam przeczytać cały cykl Opowieści z Narni. Nie będę oszukiwała, że robię to z miłości do fantastyki (jeśli tak można nazwać książki Lewisa). Od września (mam nadzieję, że się uda w tym roku) chcę poprowadzić koło czytelnicze w mojej szkole. Chciałabym połączyć moją miłość do książek z przedmiotem, którego nauczam. To właśnie dlatego śledzę wszystkie wątki chrześcijańskie w twórczości Lewisa i Tolkiena, a przy okazji nieźle się bawię.
Cóż... czego się nie robi dla dzieci....?
A tak na zakończenie - Narnia zaczyna mi się coraz bardziej podobać... Może w przyszłym roku szkolnym urządzę klasę a'la Narnia - bo ten rok jest poświęcony Arce Noego... A tak przy okazji... prace już na ukończeniu, po tym jak zwierzaki zwiały z arki (odkleiły się od ściany) musiałam ponownie namówić je do wejścia na pokład (kupiłam klej montażowy). Ale moje zwierzaki tez mają buzie i są jak z bajki, więc do Narni już niedaleko :)