JustPaste.it

"Blondynka w Londynie" Beata Pawlikowska

szukam ciągle swojej drogi...

szukam ciągle swojej drogi...

 

c0e0604d53efb89a7fa5be6cf64c744f.jpg



autor: Beata Pawlikowska

tytuł: "Blondynka w Londynie"

wydawnictwo: G+J Książki
data wydania:   19 czerwca 2013
liczba stron: 200

moja ocena: 6 / 6






Beata nigdy mnie nie rozczarowuje. Ona mnie inspiruje.... Mogłabym czytać jej książki, blog i żółte karteczki codziennie, i przyznam się bez bicia, że to robię. Czytam, czytam i zastanawiam się, jak to wszystko, o czym pisze Beata, zrealizować. Wiele razy wspominałam, że filozofia Beaty inspiruje mnie do zmian we własnym życiu. Dlaczego? Czytałam już wiele poradników, słuchałam spikerów motywacyjnych i zastanawiałam się, ile zarabiają na nabieraniu ludzi. Przecież każdy może napisać kilka sloganów i je opublikować. Ale Beata jest autentyczna, ona pisze, bo sama to wszystko przeżyła, sama znalazła drogę do szczęścia, opracowała własny system autoterapii, poszukała siebie i nauczyła się siebie kochać i akceptować. Zajęło jej to 20 lat. Książka to klamra dla wydarzeń z tych lat walki o siebie.

 

 

"Dwadzieścia lat temu pracowałam w Londynie (nielegalnie) jako sprzątaczka w hotelu. Dwadzieścia lat później wracam do Londynu na specjalne zaproszenie Komitetu Igrzysk Olimpijskich"

 

 

Czasem zazdroszczę Beacie... Ma wszystko, o czym marzyła, pisze i wydaje książki, podróżuje, pokonała swoje ograniczenia, pogodziła się z przeszłością, wyleczyła się z anoreksji, bulimii i innych uzależnień. Jest silną i piękną kobietą, jest niezależna, wie, czego chce i jednocześnie potrafi osiągnąć zamierzone cele. Jest szczęśliwa, mimo, że na forach internetowych nie piszą o niej pochlebnie. Nie przejmuje się opinią innych ludzi, a ich akceptacja lub jej brak nie mają wpływu na jej samoocenę. 
.

 

 

 

Przeczytałam wszystkie jej książki, przestudiowałam po kilka razy każde zdanie, próbowałam zrozumieć, jaki jest klucz do szczęścia i gdzie znaleźć drzwi, które otwiera?  Zawsze jednak na tej "zazdrości" się kończyło, no może jeszcze zrobiłam plan "naprawy" swojego życia i na tym również koniec. Myślę, że potrzeba dużej odwagi i determinacji, aby uwierzyć w siebie i zaufać sobie. Beata Pawlikowska krok po kroku odnalazła prawdziwą siebie. Dwadzieścia lat.... drogi...
.

 

 

 

Wczoraj kończąc czytać jej książkę zadałam sobie wiele pytań, często jeszcze bez odpowiedzi.... Czy zatem warto się starać, by odnaleźć drogę? Ile jeszcze razy muszę schudnąć, by zaakceptować siebie? Ile razy się zakochać nie w tym facecie, by ten właściwy mnie pokochał? Ile razy muszę się rozchorować na zapalenie oskrzeli, żeby następnym razem z katarem odwiedzić lekarza? Czy warto tak długo szukać szczęścia? Dwadzieścia lat to strasznie długo... 

 

 Beata pisze: 
"Tym właśnie zajmowałam się przez te dwadzieścia lat. Przyznawaniem się do prawdy przed samą sobą. Szukaniem własnej drogi, a potem uczeniem się życia na nowo. Teraz wracam jako zupełnie inna osoba. Teraz jestem tym wszystkim, kim wtedy chciałam być. Zaprzyjaźniona ze sobą i szczęśliwa".

 

 

Ja szukam już 13 lat  i każdego dnia jestem coraz bardziej szczęśliwa, coraz bardziej radosna i coraz częściej już wiem, czego chcę... Częściowo dzięki Beacie... Nie jest to droga usłana różami, czasem się mylę, czasem nawet spektakularnie... ale potem "wracam na kurs"... Beata już zawsze będzie moją najlepszą przyjaciółką a jej książki będą dodawały mi otuchy... 

 

 

 

 

 

Anna M.
 
 
"Nie muszę zgadzać się na bierne życie po szerokiej wytyczonej drodze. Mogę stworzyć własny świat. Znaleźć własną ścieżkę.
Ciężko pracuj.
Bądź uczciwy.
Podążaj za swoją pasją.
Odważnie buduj swoje marzenia. 
Nie szukaj tanich i szybkich rozwiązań. Szukaj skutecznych. 

 

To kim jesteś, zależy od ciebie.
Nie szukaj ludzi ani miejsc, które nadadzą ci sens. 
Swój sens musisz znaleźć w sobie"
                                                                             Beata Pawlikowska