Z cyklu „Metafory i przypowieści”...
Pewien młody człowiek bardzo interesował się pływaniem. Zakupił wiele książek na ten temat i latami zagłębiał tajniki różnych technik oraz stylów pływackich. Znał też dokładnie najnowszą historię pływactwa, znał nazwiska, życiorysy i osiągnięcia ludzi, na których się wzorował - wszystkich wielkich pływaków ostatniej dekady.
Jego przyjaciel wprawdzie lubił pływać ale zupełnie nie podzielał zainteresowania rozwijaniem swojej wiedzy z tej dziedziny. Ilekroć chciał go zainteresować jakąś książką czy porozmawiać o technikach pływackich, tamten wyrywał się pod byle pozorem, wskakiwał do jeziora i pływał bez opamiętania tym swoim niepoprawnym technicznie kraulem – jedynym stylem jaki znał i jaki sam sobie wypracował.
Pewnego dnia siedzieli na brzegu jeziora, gdy nagle usłyszeli głos wołającej o pomoc, tonącej kobiety. Pływak amator instynktownie, bez chwili zastanowienia rzucił się na pomoc. Odległość była spora, więc gdy dopływał do tonącej, był tak zmęczony, że sam ledwo już utrzymywał się na wodzie, w dodatku nie znał żadnych technik ratowania tonących co spowodowało, że omal oboje nie przypłacili tego życiem.