JustPaste.it

Prawdziwy przyjaciel pozwala odejść

- Opowiem ci bajkę - zaczęła. - O chłopcu, który podróżował w czasie. Miał w kieszeni spodni taki zegarek.

- Opowiem ci bajkę - zaczęła. - O chłopcu, który podróżował w czasie. Miał w kieszeni spodni taki zegarek.

 

- Opowiem ci bajkę - zaczęła. - O chłopcu, który podróżował w czasie. Miał w kieszeni spodni taki zegarek. Kiedy coś mu się nie udawało, cofał wskazówki i natychmiast cały świat zapominał, o tym co się stało. Mógł zaczynać wszystko od początku. Chłopiec nie wiedział, skąd wziął się ten zegarek. Miał go od zawsze. I wiedział, że nigdy nie wolno mu cofać wskazówek w złych intencjach. Wtedy natychmiast zegarek straciłby swoją moc. Musiał więc bardzo uważać, bo utrata mocy była nieodwracalna i ostateczna. Nie było na świecie zegarmistrza, który umiałby to naprawić. Chłopiec był lubiany, bo ile razy zdarzało mu się palnąć głupstwo, cofał wskazówki. Uczył się dobrze, bo zawsze mógł poprawić swoją klasówkę, test lub odpowiedź przy tablicy. Ale nie był szczęśliwy. Bo mimo wszystko był bardzo samotny. Chociaż ludzie go lubili, on wiedział o nich więcej niż przypuszczali. Przez te swoje maleńkie podróże w czasie odkrył, że chłopak, którego brał za swojego najlepszego przyjaciela, oszukuje go i obgaduje przed innymi, że koleżanki wyśmiewają się z jego osiągnięć w szkole, bo uważają go za lalusia i maminsynka. Aż któregoś dnia spotkał kota, gadającego kota. Cóż, w świecie, w którym zwykły zegarek może cofnąć czas, gadający kot nie jest niczym niezwykłym.fd363412592fffb3bc153cab39bcd362.jpg

„Cześć - powiedział chłopiec. - Zostań moim przyjacielem”.

„Dobrze - odparł gadający kot. - Ofiaruję ci swoją przyjaźń w zamian za wolność.”

„Co to znaczy?” - zapytał chłopiec.

„Że pozwolisz mi odejść” - odparł gadający kot.

„Co mi po takiej przyjaźni, skoro nie będę miał przyjaciela?” - znowu zapytał chłopiec.

„I tak go nie masz. A ja nie powiedziałem, że odejdę od razu” - odparł kot i wyprężył mocno grzbiet.

I zostali prawdziwymi przyjaciółmi. Chłopiec, pamiętając obietnicę, niczego gadającemu kotu nie zabraniał, nigdy nie założył mu żadnej obróżki, nigdy nie zamykał okien ani drzwi, aby w każdej chwili mógł sobie wyjść. Aż przyszedł ten dziwny dzień. Chłopiec jak zwykle podał gadającemu kotu kawałek wątróbki, dolał świeżej wody, wyczesał mu lśniącą sierść. A gadający kot przeciągnął się leniwie, wskoczył na parapet otwartego okna i wyskoczył wprost pod koła pędzącego samochodu. Za kierownicą siedziała śliczna dziewczyna, ale chłopiec nawet na nią nie spojrzał, podnosząc z ziemi ciało nieżywego przyjaciela. Zaniósł je do domu, ułożył na podłodze i, nie namyślając się wiele, sięgnął po zegarek. Pozamykał drzwi, okna i cofnął czas. Znów wstał poranek. Chłopiec dał kotu kawałek ulubionej wątróbki, dolał świeżej wody, wyczesał lśniącą sierść. Kiedy kot wskoczył na parapet chłopiec ponownie cofnął czas. Znów dał gadającemu kotu kawałek ulubionej wątróbki, dolał świeżej wody, wyczesał lśniącą sierść, a kiedy gadający kot wskoczył na parapet, cofnął wskazówki zegarka.

Trwało to wiele godzin, potem dni. Wreszcie gadający kot, znowu wyczesany, nim wskoczył na parapet, usiadł przed chłopcem i powiedział:

„Obiecałeś, że pozwolisz mi odejść. Chcę wiedzieć, co czeka mnie tam, na zewnątrz”.

„Nie mogę cię wypuścić - odpowiedział chłopiec. - Tam nie ma nic dobrego” - dodał, bojąc się powiedzieć przyjacielowi prawdę.

„Ja tego nie wiem, ale wiem, że mi coś obiecałeś” - upierał się kot.

„Ale ja wiem, że tam będzie gorzej” - uciął dyskusję chłopiec i znowu przesunął wskazówki zegarka.na-wczoraj.png

I znowu dał gadającemu kotu kawałek wątróbki, i znowu dolał świeżej wody do picia, i znowu wyczesał jego aksamitną sierść.

Minęło kilka lat, chłopiec wciąż przesuwał zegarek. Któregoś dnia gadający kot był już tak bardzo chory ze starości, że nie miał siły ustać na łapach. Chłopiec dał mu kawałek wątróbki i nalał świeżej wody, ale gadający kot nawet ich nie tknął.

„Zobacz - powiedział do chłopca - nie chciałeś mnie wypuścić, a ja i tak odchodzę. Szkoda, że zmarnowaliśmy naszą przyjaźń, bo od dawna już nic z niej nie mieliśmy. Wypuść mnie chociaż dzisiaj. Chcę zobaczyć, co jest za oknem.”

I chłopiec, który nagle stał się posiwiałym mężczyzną, wyniósł gadającego kota z domu. Wtedy ulicą powoli przejechał samochód, który prowadziła stara kobieta wioząca dwoje wnuków i użalająca się nad swoim nieszczęśliwym życiem. Zahamowała, pozwalając staremu kotu przejść na drugą stronę i wszyscy rozstali się o tej samej porze, tego samego dnia i o tej samej godzinie, kiedy umarła najpiękniejsza przyjaźń chłopca i gadającego kota.

Koniec.

- Kto jest chłopcem, kto kotem, a kto dziewczyną w samochodzie? - zapytał Robert.

- Nikt - Tatu wzruszyła ramionami. - Opowiedziałam ci to tylko dlatego, żebyś wiedział, że prawdziwy przyjaciel zawsze pozwoli przyjacielowi odejść. W zamian tamten zrobi wszystko, aby to rozstanie było jak najmniej bolesne.

[bajka jest fragmentem nowej powieści Jerzego Wlazło "Na wczoraj"]