2000 rok był pierwszym w historii, kiedy to polski reżyser z bogatym zagranicznym doświadczeniem otrzymał najcenniejszą nagrodę, Oskara.
Wprawdzie za całokształt twórczości, ale Oskar pozostaje Oskarem.
Robi filmy, bo jak mówi, jest przekonany, że mogą one zmieniać świat i dawać szerokie świadectwo przyszłości. Jest jednym z najbardziej utalentowanych twórców w historii światowej kinematografii. Jego dorobek jest imponujący, bo tworzony już od dziesięciolecia. "Popiół i diament", "Kanał", "Człowiek z żelaza", "Człowiek z marmuru", "Bez znieczulenia", "Wesele", "Ziemia obiecana", "Pan Tadeusz", "Katyń".
Na tą listę trafia właśnie najnowsza produkcja o innej współczesnej legendzie. Nawet sam tytuł mówi już wszystko - "Wałęsa – człowiek z nadziei". "Nie chcę, ale muszę" - taka była odpowiedz na pytanie, dlaczego porywa się na stworzenie filmu, opowiadającego o źyciu historycznego przywódcy Solidarności, jako o postaci złożonej i kontrowersyjnej.
Wątek filmowy zacznie się od udziału młodego robotnika w wydarzeniach pamiętnego grudnia 70' na wybrzeżu. Skończy - słynnym wystąpieniem prezydenta w Amerykańskim Kongresie w listopadzie 89', które rozpoczął od słów "My, naród". W rolę charyzmatycznego przywódcy Solidarności wcieli się znakomity aktor Robert Więckiewicz, jego żonę Danutę zagra Agnieszka Grochowska.
Jego najnowszy film "Wałęsa - człowiek z nadziei" tak owacyjnie przyjęty podczas pierwszego oficjalnego pokazu w Wenecji. Postać kontrowersyjna, mająca wiele dostępnych płaszczyzn. Stąd takie duże tym zainteresowanie. To jakby zwieńczenie całej twórczości Wajdy. Jak to w filmie z zamkniętą fabułą nie wszystkie wątki i akcje są należycie rozwinięte. Nadzieje na dobry akcent pojawił się właśnie teraz, gdy produkcja Wajdy otrzymała swoją nominacje do Oskara.
Kwestia subiektywnego wyboru prezesa będzie teraz głośno komentowana, gdy tylko produkcja wejdzie na ekrany kin w całej Polsce już na początku października. Zobaczymy jak to będzie odebrane na naszym grząskim poletku.