Pomimo utrudnień państwowych
Konstruowane przez bydgoską PESĘ tramwaje jeżdżą już po ulicach Warszawy, Elbląga, Szczecina, Częstochowy, Łodzi i Gdańska. Poza tym bydgoskie tramwaje jeżdżą w węgierskim mieście Szeged, rumuńskim Cluj, bułgarskiej Sofii, kazachskim Pawłodarze i Kaliningradzie. W czerwcu bieżącego roku Moskwa zamówiła ich 120, więc chyba świadczy to o tym, że są dobre i tanie.
Tramwaje były jednak początkowo jakby produkcją uboczną, która jakoś tak się rozwinęła na dużą skalę. Podstawowym produktem PESY są od początku elektryczne i spalinowe szynobusy. Zamawiają je Urzędy Marszałkowskie i już od kilku lat jeżdżą w prawie wszystkich regionach Polski, a oprócz tego na Ukrainie w Czechach i we Włoszech. W tym roku 27 szynobusów zamówiły koleje niemieckie. Można więc sądzić, że PESA to niezła firma, zważywszy na fakt, że funkcjonuje w polskich realiach. Płaci bandyckie podatki, a jednak potrafi być konkurencyjna. Szkoda, że nasze państwo takich firm nie lubi. Rząd ma gdzieś to, że PESA zatrudnia polskich pracowników i zachowuje się jakby był zazdrosny.
Podczas gdy samorządy i kontrahenci zagraniczni doceniają produkty PESY, nasz rząd robi wprost przeciwnie. PKP Intercity – firma praktycznie państwowa ogłosiła przetarg na 20 lokomotyw spalinowych i chociaż PESA złożyła dobrą ofertę PKP postanowiły zakupić lokomotywy w innym kraju, tam zwalczając bezrobocie.
Jeszcze jedna interesująca sprawa, gdy PESA omawiała warunki produkcji pojazdów dla zagranicznych firm, ot na przykład w tym roku dla Deutsche Bahn, to niemieckie związki zawodowe postawiły warunek, że część podzespołów musi być produkowana w Niemczech, żeby niemieccy robotnicy mieli pracę. Ciekawe gdzie były polskie związki zawodowe kiedy było zamawiane pendolino.