JustPaste.it

Chamofobia

Jeśli wierzyć statystykom, większość z nas pochodzi z chłopskich rodzin. Tak, wszyscy jesteśmy wieśniakami. Mamy we krwi słomę i bimber.

Jeśli wierzyć statystykom, większość z nas pochodzi z chłopskich rodzin. Tak, wszyscy jesteśmy wieśniakami. Mamy we krwi słomę i bimber.

 

W Polsce długo mieszczaństwa nie było. Nawet ci, którzy np. w XIX wieku osiadali w miastach, to byli szlachcie lub arystokraci, przybywający ze swoich wiejskich posiadłości i kontynuujący wiejskie zwyczaje. Mieszczaństwa nie mieliśmy.

Jednak mimo to nikt z nas już dziś o tym nie pamięta. Każdy wspomina mleko od krowy, które pił u babci na wakacjach, ale nie kojarzy tego z własnym chłopskim pochodzeniem. Czy ktoś mówi gwarą? Nigdy. Wolimy mówić telewizyjną nowomową.

Dlatego nasza chłopskość, konsekwentnie wypierana,  wraca czasem jak widmo. Świetnie to pokazują filmy Smarzowskiego, szczególnie Wesele: ten ukryty pod markowymi garniturami i dobrymi sukienkami chłopski popęd do wódki i zabawy, do popuszczania, luzowania granic. Jest to w nas wszystkich.

4b12daf4a5e84cdd52ab9b7e6e0cf9c7.jpg

Jakkolwiek zdefiniujemy wieś, i tak jest nam trudno to słowo rozumieć inaczej niż pejoratywnie. Kto chciałby, żeby o nim mówić „wieśniak”? Przecież to słowo samo z sobie nie ma negatywnego znaczenia – to nasze kompleksy wykrzywiają jego znaczenie.

Wielki polski kompleks wiejski pozostaje ciemną, nieuświadomioną raną na naszej tożsamości. Chłopskie tradycje determinują nie tylko nasze jednostkowe doświadczenie, ale i kształt polityki czy życia publicznego.

Pisarze, którzy chcieli się tym zajmować (Pilot, Myśliwski, Kosiński) nie mają naśladowców. Po nich już nikt nie zechce zająć się chłopskim dziedzictwem, pracą uświadamiania nam naszych chłopskich korzeni, wsi, która jest w nas. A bez takiej pracy będziemy – jako jednostki i jako naród – upośledzeni.