JustPaste.it

coś tam

Wracam z podróży.Cztery dni nie było mnie w domu.Mówiąc DOM, mam na myśli obskórny budynek z którgo próbuję zrobić mieszkanie dla mojej rodziny - siebie.

Wracam z podróży.Cztery dni nie było mnie w domu.Mówiąc DOM, mam na myśli obskórny budynek z którgo próbuję zrobić mieszkanie dla mojej rodziny - siebie.

 

Wracam z podróży.Cztery dni nie było mnie w domu.Mówiąc DOM, mam na myśli obskurny budynek z którego próbuję zrobić mieszkanie dla mojej rodziny - siebie.

Cztery ostatnie dni - wielkanoc, u mnie zmartwychwstał Bachus.

On nie daje nadziei. Daje upodlenie, w konsekwencji śmierć. Wcale nie jest wesołym bóstwem.

Chyba że czerpie radość z marności.

Nie wiem skąd się tu wzięła ?! Była tu przypadkiem? Przybyła na ratunek ? Czy przyszła się nademną znęcać ?

(Zabrała moje długopisy. Teraz nie mam czym pisać)

Ona pisze o ludziach.Robi to całkiem nieźle. Jest zagubiona. Nie wie czego chce.

Zupełnie jak ja.

Zaproponowała mi bym też spróbował. Niezła terapia.

Pomaga stanąć na suchym lądzie umysłu po takiej podróży.

Osocze to praocean.

Jeżeli organizm jest zlepkiem komórek z których każda chce przeżyć, a połączyły się w tym celu by wszystkie miały zapewnione środowisko wodne owy praocean, to mój zlepek przez ostatni tydzień pływał w oceanie alko. Bez dostępu do światła.

Kiepskie środowisko.

Wszystko za sprawą kiepskiego ośrodka sterownia.

Popłynąłem w złym kierunku.Jak zwykle.

Czwartego dnia, gdy brakowało nadziei na suchy ląd, przybyła dziwna istota. W dziwnym stroju.

Całą noc targały mną sztormy. Raz w tą, raz w tamtą. wytwarzała dziwne wiatry, dziwne fale.

Próbowałem Ją zgubić - wyrzucić. Została. Na szczęście. Dziwię się że nie uciekła.

Gdy wyszła rano przestałem pić.

Później.

Gdy zlepek powoli dochodził do siebie.

Choroba morska. Dreszcze, poty, nudności i cała reszta.

Drugi dzień gubię bydlaka odnajdując człowieka.

 

Cela więzienna.

Jedyna kobieta wśród mężczyzn. Zamknięta dobrowolnie. Leży jak wszyscy. Na górnej pryczy.

- Nie traktujcie mnie jak istotę dzięki której uda się wam wyjść stąd szybciej niż trzeba. Niektórzy z was myślą że tak mnie skołują iż pomogę któremuś wyjść niezauważonym. Tu nie ma strażnika, pilnujecie się  wzajemnie.

Niektórzy w wyobraźni mnie pieprzą. Nie po to tu jestem, by się z wami pieprzyć, nie po to tu jestem by tak na was działać . Jestem tu dobrowolnie. Chcę dać swój czas w dobrym celu.

Przeze mnie możecie opuścić to miejsce naprawdę. Mogę dać wam drogę, na której nie ma samotności, śmierci i kiepskich substytutów istnienia.

Byłaś już tutaj. parę godzin temu. Powiedziałaś że nie mam ducha. Że jestem bezduszny.

Przeraziłem się. Coś się domaga ode mnie zapłaty za życie. Linia kredytu musi być szybko spłacona.

Dlatego też raty spłacam coraz większe i coraz częściej. Skutki tego są straszliwe. Czuję jak uchodzi energia. Czuję jak uchodzi mój duch.

Dlaczego tu przyszłaś?

Jesteś tu naprawdę dla nas? Czy może nie chcesz być sama ze swoją samotnością, a twoje obietnice są nic nie warte. Już tyle osób obiecało tu drogę. Może lepiej byłoby jednak Cię tylko przelecieć.

Porządnie Cię przerżnąć, aby potem się rozstać z niesmakiem, pustką i bez tęsknoty.

07c2fe6b68c0d8a63fb0542e2aa4df3f.jpg