JustPaste.it

Pripjat - czyli miasto, w którym zatrzymał się czas.

Pripjat...Opuszczone miasto w obwodzie kijowskim, w północnej Ukrainie przy granicy z Białorusią zwane również Miastem Widmo

Pripjat...Opuszczone miasto w obwodzie kijowskim, w północnej Ukrainie przy granicy z Białorusią zwane również Miastem Widmo

 

                                                                             Cóż można napisać o samym mieście?

     Miasto to zostało założone 4 lutego 1970 roku jako osiedle dla pracowników powstającej nieopodal, bo tylko 4km od elektrowni jądrowej "Czernobylskaja" (ЧАЕС - Чорнобильська Атомна Електростанція - czyt. Czornobilska Atomna Eljektrostancja). Miasto istniejące jedynie 16 lat.
Pripjat powstało z wielkim rozmachem. Jak na czasy Związku Radzieckiego i komuny było to bardzo nowoczesne miasto.
Posiadało takie budowle jak pałac kultury "Energetyk", kino "Prometeusz", basen, szkołę muzyczną. Park, 35 placów zabaw, 4 potężne fabryki, centra handlowe i sklepy, restauracje, przedszkola, wesołe miasteczko oraz bardzo jak na owe czasy nowoczesny szpital.
W czasach ZSRR mieszkanie w tym mieście było czymś czym każdy mógł się chwalić. Kiedy ludzie z innych miast stali w kolejkach do sklepów po kawałek schabu, pracownicy elektrowni w czasie wolnym szli do restauracji lub do wesołego miasteczka.
Tylko elita mogła zamieszkiwać to miejsce.
Miasto pod koniec swojego istnienia zamieszkiwało niecałe 50tyś ludzi, a średnia wieku wynosiła 26 lat.
Można sobie tylko wyobrazić jak pięknym miejscem na świecie musiało być to miasto.

Miasto przed katastrofą

                                                                                       Katastrofa - Życie zanika...
     W pobliżu miasta znajduje się elektrownia jądrowa. W jej skład wchodzą cztery reaktory typu RBMK-1000, każdy o maksymalnej mocy 1 GW. W dniu katastrofy wytwarzały całe 10% całej potrzebnej energii elektrycznej na Ukrainie.
W planach była budowa kolejnych 2 reaktorów tego typu. Reaktor ten projektowany bardzo szybko zawierał szereg błędów.
Kanały do których wprowadzano pręty grafitowe nie były zabezpieczone przed przypadkowym ich rozszczelnieniem. Gdyby do takiej sytuacji doszło, to spowodowałoby, że rozżarzony do 750 stopni grafit przedostałby się do wody, co z kolei zaowocowałoby zapłonem i eksplozją. Dodatkowo sam system opuszczania prętów był zbyt wolny (0,4 m/s) co w razie alarmu mogło nie wystarczyć do szybkiego wyłączenia reakcji jądrowych. Najważniejszą jednak wadą był fakt iż przy zwiększonej ilości pary, reaktywność rdzenia gwałtownie rosła i była praktycznie nie do opanowania.
Im więcej pary w reaktorze, tym mniej wody chłodzącej cały układ oraz wzrost ciśnienia. Dodatkowo w momencie dotarcia prętów grafitowych do rdzenia powodowały one również chwilowy skok reaktywności przed samym procesem wygaszania reakcji. Więc należało je opuszczać po kolei. W momencie opuszczenia wszystkich prętów ta reakcja również była gwałtowna. Tak właśnie stało się w tej elektrowni. Najpierw wyciągnięto wszystkie pręty kontrolne z powodu spadku mocy (Stracono w tym momencie kontrole nad reaktorem) a później w panice opuszczono wszystkie pręty na raz co tylko pogorszyło sprawę.
Na dnie reaktora tego typu nie było żadnych czujników które mogłyby powiadomić obsługę wcześniej, że coś jest nie tak.
Dodatkowo w dniu wybuchu przeprowadzano test bezpieczeństwa. Co było największym błędem... Test taki powinno się przeprowadzać przed wejściem reaktora do służby a wykonano go kiedy reaktor już działał w elektrowni. Błędy głównego operatora oraz szereg błędów konstrukcyjnych spowodował eksplozję reaktora nr 4.
Sama konstrukcja elektrowni też posiadała szereg błędów. Przykładem może być materiał z którego wykonano dach elektrowni. Był drewniany, czyli łatwopalny.
26 kwietnia 1986 roku następuje potężny wybuch w elektrowni. Reaktor jądrowy nr 4 wybucha, wypuszczając jednocześnie ogromne ilości pary i pyłu radioaktywnego. Promieniowanie było tak wysokie, że ludzie zaczęli chorować już po godzinie czasu na chorobę po promienną. Dla nich nie było już ratunku...
Chmura radioaktywna zaczyna się przesuwać, docierając również do Prypeci.
Następuje szybka decyzja o TYMCZASOWEJ ewakuacji miasta. Następnego dnia o świcie podjechały autobusy...
Dzieci ze szkół i przedszkoli musieli zostawić wszystko na miejscu i wyjechać. Całe rodziny zostawiały swój dobytek i wsiadali do autobusów. Jak za dotknięciem magicznej różdżki, miasto dosłownie opustoszało. Ludność została wysiedlona. 50 tyś ludzi do godziny 16:30 zostało ewakuowanych. Kierowcy autobusów robili wiele kursów tego dnia. Większość z nich otrzymała tak potężne dawki promieniowania że ich los był już przesądzony.
Mieszkańcy już nigdy nie wrócili do swoich domów. Nie pozwolono im nawet wrócić by zabrać najważniejsze rzeczy i dobytek. Wkrótce miasto miało zostać splądrowane przez złodziei.

Elektrownia po wybuchu reaktora

                                                                                             Pripjat dziś...
     Na dzień dzisiejszy, miasto jest opustoszałe. Jest niemalże skansenem ostatnich chwil związku radzieckiego. Jest pomnikiem przypominającym jak niebezpieczne jest igranie z reakcją termojądrową bez odpowiedniego zabezpieczenia. Jest miejscem tragedii wielu osób... Nie tylko mieszkańców ale i ludzi, którzy ratowali elektrownie. Strażacy gaszący pożar nigdy już nie wrócili do swoich remiz żywi. Piloci śmigłowców, wojskowi, którzy usuwali skutki wybuchu... Większość umarła bardzo szybko i w strasznych męczarniach. Ci co przeżyli do dziś nie funkcjonują normalnie w społeczeństwie. Choroba po promienna co jakiś czas daje o sobie znać.
Promieniowanie w niektórych częściach miasta nie jednokrotnie przekraczało dopuszczalne normy. Jednak większość Prypeci nie była narażona na ogromne promieniowanie. Stąd kontrowersje związane z decyzją iż ludzie miasto muszą opuścić na zawsze.
Ale tak było kiedyś... Dziś promieniowanie tła nie jest większe niż takie jak w większych miastach, np w Warszawie czy Paryżu. Przedmioty które tam pozostały jednak nadal promieniują osiągając mniej więcej 70 μSv na godzinę. Nie jest to jednak aż tak dużo by poważnie zaszkodzić człowiekowi.
Pripjat zostało atrakcją turystyczną, pilnie strzeżoną przez wojsko. W opuszczonych budynkach znaleźć można rzeczy pozostawione przez jego byłych mieszkańców. W niektórych miejscach zobaczyć można przygotowania do Święta Pracy. W wiele miejsc jednak nadal nie wolno się zapuszczać.
Najwcześniej będzie można ponownie bezpiecznie zaludnić te obszary za około 900 lat.
Wesołe miasteczko... Miejsce tak niewinne i niegdyś pełne zabawy i radości, dziś jest jednym z niebezpieczniejszych części miasta. Elektryczne samochodziki skutecznie strzegą dostępu do siebie nie pozwalając dozymetrowi zatrzymać się w naliczaniu.
Dom kultury - miejsce spotkań, zabaw, śmiechu, tańców, ceremonii. Miejska biblioteka. W powietrzu wspomnienia, cicha muzyka wiatru i drzew. Pustka.
Szpital... Wciąż leżą tu puste fiolki i igły po zastrzykach jodu, jakie podawano dzieciom
Przedszkole i szkoła... Wygląd przypomina jak pośpiesznie była przeprowadzana ewakuacja. Zabawki, książki i zeszyty. Biurka i krzesła... Wszystko wygląda tak jakby jeszcze wczoraj tętniło tu życie.

                                                           W tym mieście czas zatrzymał się dokładnie 29 lat temu

Wesołe miasteczko

Basen

Szpital

 

Widoki z miasta Pripjat pozostawiam własnej refleksji...
http://www.youtube.com/watch?v=PuFT6wpTsN4