JustPaste.it

Wołanie o pomoc

Temat rozległy, wszechobecny i wciąż powracający. Co jakiś czas pojawiający się w przeróżnych miejscach, sytuacjach. Wszędzie. Tyle myśli, lecz jak je ubrać w słowa...

Temat rozległy, wszechobecny i wciąż powracający. Co jakiś czas pojawiający się w przeróżnych miejscach, sytuacjach. Wszędzie. Tyle myśli, lecz jak je ubrać w słowa...

 

Łyk kawy, papieros (temat rzucenia palenia już pomijam ;]). 
Wołanie o pomoc i trzy kropki ... Choć przydałoby się chyba więcej tych kropek ... A może lepsze w tym momencie byłyby wykrzykniki?
Dlaczego tak stwierdzam? Ponieważ często mija nas to niezauważone. Często nie słyszymy takiego wołania. Często po prostu nie zwracamy uwagi na nie, będąc głusi i ślepi, a czasem najzwyczajniej bagatelizujemy sygnały, które ktoś do nas wysyła.

Tak wiele zła dzieje się wokół nas. Tak wiele cierpienia, bólu i krzywdy ludzkiej, obok której przechodzimy obojętnie, twierdząc, że to nie nasz problem, nas to nie dotyczy. Mając swoje problemy, swoje smutki czy rozterki porzucamy naszą ludzką wrażliwość i uczuciowość względem innych. Przecież może pomóc ktoś inny, tak? Ktoś, kto ma mniej problemów na głowie, ktoś to ma czas i cierpliwość, albo możliwości. Więc dlaczego akurat ja. I koło się zamyka. Co raz to więcej ludzi tak właśnie uważa i przechodzi obojętnie. Nie słucha krzyków dookoła siebie, nie zastanawia się nad konsekwencjami takiego długotrwałego wołania... 

I wtedy dzieje się coś. Coś co zostaje w końcu zauważone...

Całość wpisu przeczytasz na http://refleksje-pannaem.blogspot.com/