Mojej ukochanej żoneczce
Kiedy człowiek uświadomi sobie, że jego miłość do małżonki jest skalkulowaną wartością dodaną, za którą otrzymuje w zamian czyste, silne i bezwarunkowe uczucie, nie potrafi jej wprost powiedzieć jakim jest beznadziejnym padalcem- wtedy siada ciemną nocą, patrzy na jej fotografię i pisze wiersz:
My
Ty Słońce- ja Księżyc, Ty gwiazda- ja kamień
Dwa ciała przemiennie nad widnokręgiem
Mijamy się ciągle w trajektoriach zdarzeń
Ty w centrum wirujesz ja płynę okręgiem
Jasna w jasności, półciemny przekornie
Zbliżę do Ciebie nikczemną orbitę
Rozświetl swym blaskiem moją mroczną stronę
Tleję zaledwie Twym światłem odbitym
Rozświetl
Choćbym miał spłonąć
Mojej Ukochanej