JustPaste.it

Ranking Planety: Najlepsze mecze Polaków

Ranking najlepszych meczów reprezentacji Polski w historii.

Ranking najlepszych meczów reprezentacji Polski w historii.

 

13. FRANCJA - POLSKA 0:4
Na mistrzostwach świata w 1982 roku Polska zajęła trzecie miejsce, zwyciężając z Francją 3:2. "Trójkolorowi" wystąpili jednak w tym meczu w mocno osłabionym składzie, złożonym z piłkarzy zawiedzionych, że zabrakło ich w wielkim finale. Postanowiono więc zorganizować mecz towarzyski, który reklamowano jako wielki rewanż. Spotkanie odbyło się 31. sierpnia w Paryżu i choć Francuzi znów nie grali w najsilniejszym zestawieniu, to tym razem nie było żadnych wątpliwości kto jest lepszy. "Biało-czerwoni" podbili Paryż, aplikując rywalom cztery bramki i nie tracąc przy tym ani jednej! Na wynik 4:0 złożyły się bramki Jałochy, Kupcewicza (dwie) i Buncola. Już nikt nie miał prawa mówić, że Polska zdobyła trzecie miejsce tylko dlatego, że Francuzi nie byli w stanie wykrzesać z siebie maksimum po przegranym półfinale.

12. POLSKA - WŁOCHY 3:1
W 2003 roku Polska miała rozegrać mecz towarzyski z reprezentacją Włoch. Z góry mówiono, że szanse na zwycięstwo są równie wielkie jak obecnie możliwość transferu Messiego do Zagłębia Lubin. Jednak trener Paweł Janas wraz z piłkarzami nie brali na poważnie tych teorii i postanowili sprawić na boisku niespodziankę. 12. października 2003 roku Włosi wyszli na boisko w niemal najsilniejszym składzie, lecz "Biało-czerwoni" grali jak natchnieni. Najpierw drogę do siatki odnalazł Jacek Bąk, a później za jego przykładem poszedł Tomasz Kłos i tym sposobem dwójka polskich obrońców rozmontowała słynne włoskie catenaccio. Debiutujący w tym spotkaniu w drużynie narodowej Antonio Cassano zdołał strzelić kontaktowego gola, ale Jacek Krzynówek na cztery minuty przed końcem pozbawił złudzeń wicemistrzów Europy.

11. UKRAINA - POLSKA 1:3
Wielu kibiców doskonale pamięta to spotkanie.  Niewielu jednak kojarzy co się działo wcześniej. Otóż kadra Jerzego Engela miała ogromne kłopoty, przegrywała niema wszystko co mogła i nic nie zapowiadało nagłej przemiany. 2. września 2000 roku stało się jednak coś, co trudno było wyjaśnić. Już w 3. minucie Polska wyszła na prowadzenie po bramce świeżo pozyskanego na potrzeby reprezentacji Emmanuela Olisadebe. Dziesięć minut później Szewczenko wyrównał, ale Olisadebe zaraz pokazał, że tego dnia z naszą reprezentacją Ukraińcy nie wygrają. Oczywiście rywale dążyli do remisu, ale wszelkie wątpliwości rozwiał w drugiej połowie Radosław Kałużny, który ustalił wynik meczu na 1:3. To spotkanie było początkiem fantastycznych eliminacji, zakończonych awansem do finałów mistrzostw świata po 16 latach.

Ranking Planety na Planecie Futbolu

13. FRANCJA - POLSKA 0:4
Na mistrzostwach świata w 1982 roku Polska zajęła trzecie miejsce, zwyciężając z Francją 3:2. "Trójkolorowi" wystąpili jednak w tym meczu w mocno osłabionym składzie, złożonym z piłkarzy zawiedzionych, że zabrakło ich w wielkim finale. Postanowiono więc zorganizować mecz towarzyski, który reklamowano jako wielki rewanż. Spotkanie odbyło się 31. sierpnia w Paryżu i choć Francuzi znów nie grali w najsilniejszym zestawieniu, to tym razem nie było żadnych wątpliwości kto jest lepszy. "Biało-czerwoni" podbili Paryż, aplikując rywalom cztery bramki i nie tracąc przy tym ani jednej! Na wynik 4:0 złożyły się bramki Jałochy, Kupcewicza (dwie) i Buncola. Już nikt nie miał prawa mówić, że Polska zdobyła trzecie miejsce tylko dlatego, że Francuzi nie byli w stanie wykrzesać z siebie maksimum po przegranym półfinale.

12. POLSKA - WŁOCHY 3:1
W 2003 roku Polska miała rozegrać mecz towarzyski z reprezentacją Włoch. Z góry mówiono, że szanse na zwycięstwo są równie wielkie jak obecnie możliwość transferu Messiego do Zagłębia Lubin. Jednak trener Paweł Janas wraz z piłkarzami nie brali na poważnie tych teorii i postanowili sprawić na boisku niespodziankę. 12. października 2003 roku Włosi wyszli na boisko w niemal najsilniejszym składzie, lecz "Biało-czerwoni" grali jak natchnieni. Najpierw drogę do siatki odnalazł Jacek Bąk, a później za jego przykładem poszedł Tomasz Kłos i tym sposobem dwójka polskich obrońców rozmontowała słynne włoskie catenaccio. Debiutujący w tym spotkaniu w drużynie narodowej Antonio Cassano zdołał strzelić kontaktowego gola, ale Jacek Krzynówek na cztery minuty przed końcem pozbawił złudzeń wicemistrzów Europy.

11. UKRAINA - POLSKA 1:3
Wielu kibiców doskonale pamięta to spotkanie.  Niewielu jednak kojarzy co się działo wcześniej. Otóż kadra Jerzego Engela miała ogromne kłopoty, przegrywała niema wszystko co mogła i nic nie zapowiadało nagłej przemiany. 2. września 2000 roku stało się jednak coś, co trudno było wyjaśnić. Już w 3. minucie Polska wyszła na prowadzenie po bramce świeżo pozyskanego na potrzeby reprezentacji Emmanuela Olisadebe. Dziesięć minut później Szewczenko wyrównał, ale Olisadebe zaraz pokazał, że tego dnia z naszą reprezentacją Ukraińcy nie wygrają. Oczywiście rywale dążyli do remisu, ale wszelkie wątpliwości rozwiał w drugiej połowie Radosław Kałużny, który ustalił wynik meczu na 1:3. To spotkanie było początkiem fantastycznych eliminacji, zakończonych awansem do finałów mistrzostw świata po 16 latach.

8. POLSKA - WŁOCHY 2:1
Świetny start Polaków na mistrzostwach świata w RFN mocno pomieszał szyki faworytom grupy D − Włochom i Argentyńczykom. Doszło do tego, że przed meczem Polska − Włochy ekipy walczące korespondencyjnie o awans miały złożyć polskim piłkarzom pewną ofertę. Włosi chcieli, żeby potraktować ich ulgowo, z kolei Argentyńczycy mieli zmotywować "Biało-czerwonych" nagrodą pieniężną. Nasi piłkarze nie weszli w żadne konszachty tylko wyszli na boisko by godnie reprezentować swój kraj. I co się stało? Walczący o życie Włosi nie potrafili skrzywdzić pewnych awansu Polaków. Sprawa wyjaśniła się w pierwszych 45 minutach po trafieniach Andrzeja Szarmacha i Kazimierza Deyny. Italię było stać tylko na jedną bramkę autorstwa Fabio Capello. Wiele lat później okazało się, że jeden z piłkarzy skorzystał z oferty Argentyńczyków, ale nie poinformował o tym kolegów. Tego wątku rozstrząsać jednak nie będziemy...

7. POLSKA - BRAZYLIA 1:0
Tak, znów jesteśmy na mistrzostwach świata w RFN. 6. lipca 1974 roku Polska zmierzyła się z Brazylią w obecności 78 tysięcy widzów. Nie byliśmy faworytem tego spotkania. Powszechnie sądzono, że Polacy już się na tym turnieju wystrzelali i po przegranej z gospodarzami swoją wyższość nad zespołem Kazimierza Górskiego udowodni również ekipa trzykrotnych mistrzów świata. Tak się jednak nie stało, bo Grzegorz Lato jedną akcją uciszył wszystkich ekspertów i zagwarantował nam trzecie miejsce na mistrzostwach świata oraz tytuł króla strzelców dla samego siebie. Ten mecz był wyjątkowy nie tylko ze względu na medal mistrzostwa świata, ale też ze względu na fakt, że nigdy więcej reprezentacja Polski nie pokonała w oficjalnym spotkaniu ekipy "Canarinhos".

6. POLSKA - WĘGRY 2:1
Dzień finału igrzysk olimpijskich w Monachium, czyli 10 wrzesień 1972 roku, był jednym z najwspanialszych dni w historii polskiej piłki. "Biało-czerwoni" po raz pierwszy dotarli do finału tak wielkiej imprezy. Szkopuł w tym, ze na ich drodze stanęli Węgrzy, którzy zawsze byli dla naszych piłkarzy niewygodnym przeciwnikiem. Do tego ekipa "Madziarów" była znacznie bardziej doświadczona, bo przecież udział w finałach mistrzostw świata czy Europy był dla nich czymś naturalnym, podczas gdy Polacy ograniczali się do oglądania meczów w telewizji lub czytania sprawozdań z wielkich turniejów w gazetach. Ale tym razem głód żółtodzioba okazał się cenniejszy niż doświadczenie weteranów. Początkowo wszystko układało się po myśli Węgrów: Varadi zaskoczył Huberta Kostkę przed końcem pierwszej połowy i wydawało się, że złoty medal zawiśnie na szyjach "Madziarów". Jednak Polska miała w swoich szeregach niesamowitego Kazimierza Deynę. "Kaka" strzelił dwie bramki, przez co zdjął złote medale z szyi Węgrów i zawiesił je na piersiach "Orłów Górskiego".

5. POLSKA - BELGIA 3:0
Za kadencji Antoniego Piechniczka było kilka pojedynków, które mogłyby się znaleźć w tym rankingu. Oprócz starć z NRD i Francją, które przypominamy powyżej, mogłyby tu się znaleźć na przykład mecz o III miejsce mistrzostw świata w 1982 roku z Francuzami, albo starcie z Peru, które wybudziło Polaków z marazmu na tym turnieju. Najlepszy był jednak mecz z Belgami. Ten zespół miał wszelkie prawo by aspirować do medalu na hiszpańskich boiskach. Zaledwie dwa lata wcześniej podopieczni Guy Thysa przegrali dopiero w finale mistrzostw Europy z ekipą RFN 1:2. Z takimi asami w składzie jak Jean-Marie Pfaff, Eric Gerets czy Frankie van der Elst mogli wierzyć w to, że świat stoi przed nimi otworem i trzeba tylko wyciągnąć dłoń, żeby go zdobyć. Ale Polacy szybko wybili im to z głowy, a dokładnie uczynił to Zbigniew Boniek. "Zibi" już w 4. minucie rozwiązał worek z golami. W 26. minucie wrzucił do tego worka kolejne trafienie, a osiem minut po rozpoczęciu drugiej połowy dorzucił trzeciego gola, po czym zawiązał worek, zaadresował do Brukseli i nadał przesyłką poleconą. Belgowie zostali w tym meczu odarci z marzeń, natomiast Polacy rozbudzili nadzieje na osiągnięcie lepszego wyniku niż w 1974 roku.

4. POLSKA - ZSRR 2:1
W 1972 roku reprezentacja Polski odniosła pierwszy wielki sukces na arenie międzynarodowej. Po świetnym meczu z Węgrami zostaliśmy mistrzami olimpijskimi! Jednak niewiele brakowało, by ten turniej zakończył się nieco wcześniej. Chodzi o mecz półfinałowy ze Związkiem Radzieckim, który miał swoją niezwykłą historię. Piłkarze spod znaku sierpa i młota zgodnie z przewidywaniami lepiej zaczęli to spotkanie i po golu Olega Błochina wyszli na prowadzenie. Wydawało się, że nasi piłkarze nie mają argumentów, żeby odmienić losy tego spotkania, więc Kazimierz Górski zdecydował się na zmiany. Pierwszą decyzją było wprowadzenie Andrzeja Jarosika w miejsce Zbigniewa Guta jednak as Zagłębia Sosnowiec odmówił selekcjonerowi. Następnie wzrok Górskiego powędrował na Zygfryda Szołtysika i to właśnie pomocnik Górnika Zabrze pojawił się po chwili na boisku. Okazało się, ze odmowa Jarosika była zbawienna w skutkach, bo słynny "Zyga" wywrócił wszystko do góry nogami: najpierw wypracował rzut karny, który na bramkę zamienił Deyna, a później sam strzelił bramkę rozstrzygając tym samym o awansie Polaków do finału.

3. POLSKA - ZSRR 2:1
I znów jesteśmy na stadionie Śląskim. Jest 20. październik 1957 roku. Eliminacje mistrzostw świata 1958, Polska mierzy sie z mistrzem olimpijskim − ekipą ZSRR. Nasi wschodni sąsiedzi wygrali wcześniej z Finami 10:0, więc po prostu należało ich się bać. Warto też wspomnieć, że ze względu na sytuację w obu krajach zwycięstwo Polaków byłoby... niepoprawne politycznie. Ale świat jeszcze nie wiedział, że w polskiej ekipie jest jeden taki, który nie boi się niczego. Tym kimś był legendarny napastnik Ruchu Chorzów - Gerard Cieślik. Supersnajper z Chorzowa wywołał prawdziwą euforię na stadionie, kiedy w 43. minucie strzelił bramkę na 1:0 dla Polski. Kiedy pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy strzałem głową podwyższył wynik na 2:0 wszyscy już wiedzieli, że jest to dzień wielkiej chwały dla polskiego futbolu. Rywale odpowiedzieli jeszcze trafieniem Iwanowa, ale ostatecznie to Polacy schodzili z boiska jako zwycięzcy.

2. POLSKA - ANGLIA 2:0
Ten mecz tak naprawdę nigdy się nie skończył. Zaczął się w Chorzowie 6. czerwca 1973 roku, potem był kontynuowany na Wembley, gdzie "Biało-czerwoni" zanotowali zwycięski remis. Przez kolejne 40 lat trwał nadal w sercach kibiców, bowiem co pewien czas media wracały do tych spotkań, wspominając wspaniałe chwile reprezentacji Polski. Głównie mówi się o meczu na Wembley, lecz to w Chorzowie Polacy położyli Anglików na łopatki. Pierwszą bramkę strzelił... no właśnie, do dziś trwają spory czy to był gol Roberta Gadochy, który płasko dośrodkował piłkę z rzutu wolnego, czy Jana Banasia, który usiłował końcem buta skierować ją do siatki. Ale to nieważne, piłka wpadła do siatki ku zdziwieniu ekspertom, którzy twierdzili, że Anglicy zmiotą nas z powierzchni ziemi, a następnie zaorają grunt po którym stąpaliśmy. Tymczasem to Polacy pozamiatali boisko, a dokładnie dokonał tego Włodzimierz Lubański, który wykorzystał gapiostwo Bobby'ego Moore'a. Od tego meczu zaczął się wielki marsz reprezentacji Polski po medal mistrzostw świata w 1974 roku.

1. POLSKA - HOLANDIA 4:1
A gdyby tak zatrzymać czas dla polskiego futbolu w latach 70-tych. Tyle wspaniałych gier, niesamowitych emocji i przede wszystkim sukcesów na wielkich imprezach. Ten najlepszy mecz w historii nie dał nam jednak żadnego medalu, ani nawet - w co trudno uwierzyć - nie wpłynął na awans do wielkiej imprezy! Spotkanie odbyło się w ramach eliminacji do mistrzostw Europy. To był mecz być albo nie być dla drugiej i trzeciej drużyny globu. Wszystko podpowiadało, że będzie to równorzędny spektakl, w którym o ostatecznym rozrachunku zadecydują drobne szczegóły. Jednak Polacy nie zwracali uwagę na detale, włączyli wyższy bieg i przejechali się po wicemistrzach świata jak monster truck przejeżdża przez Fiata 125p. Zaczął w 15. minucie Grzegorz Lato, a jeszcze przed przerwą wynik meczu na 2:0 podwyższył Robert Gadocha. 85 tysięcy widzów zgromadzonych na stadionie Śląskim w Chorzowie nie posiadało się ze szczęścia. Ale to był dopiero początek! W drugiej połowie Andrzej Szarmach udowodnił, że nie jest gorszy od najlepszych napastników w Europie i najpierw w 64. a potem w 74. minucie pakował piłkę do siatki rywali. Holendrzy odpowiedzieli trafieniem Rene van de Kerkhofa na dziewięć minut przed końcem, ale to nie miało już żadnego znaczenia. Polacy zwyciężyli 4:1, potwierdzając swoje aspiracje do miana najlepszej drużyny globu. Ostatecznie jednak "Orły Górskiego" nie wyszły z grupy, ustępując miejsca właśnie Holendrom, którzy wcześniej pokonali nas w rozmiarach 3:0.