JustPaste.it

Nie słuchalem ojca

Za błędy młodości płaci się do kona życia

Za błędy młodości płaci się do kona życia

 

Z technikum mechanicznego wbrew rodzicom, do ogólniaka przeniosłem i po ukończeniu kursu pedagogicznego zostałem nauczycielem wiejskim nad Zalewem Wiślanym Błędy te potem srodze mściły

.Na początku lat pięćdziesiątych tam jak na dzikim zachodzie, szabrownicy ogałacali autochtonów,..,a uszkodzone wały zalewały pola, ,zerwane mosty i szeptanka,że to nie nasze, wojna na włosku wisi, zniechęcało napływ osadników ,pustostanów wiele czekało na przybyszy....Żuławy elbląskie pływałyby w wodzie jeszcze długo , gdyby nie wojsko znienawidzonego dziś Jaruzelskiego. W klasie przez okno wdziałem ich ,jak kładli nowy most,wzmacniali wały ,a pewnego razu ojca,szedł w odwiedziny , dzieci recytowały wiersze o Stalinie. Za głowę się chwycił. „Brata w Syberii głodem morzy, jednego wykończył,walczyłem z bolszewikami , a ty ... uczysz chwalić tego potwora? Nie pamiętasz, co enkawudzisty robili ?

Gwałcili matkę -odpowiedziałem. Spuściłem głowę i dodałem ,masz racje ,trzeba z tym Stalinem skończyć. Minął rok,a pomysłu., a pomysłu na uwolnienie od nakazu pracy nie miałem..Na wakacje pojechałem do ojca i zostałem,, na Mariensztacie cegły mu podawałem a wieczorami na wykłady chodziłem. Na Starówce zakochałem w kwiaciarce - różami pachniała i oczy niezapominajki miała...Dziewucha- w sam raz, -zostanie synową- uśmiechem koloryzował przyszłość ojciec.i dodał zamiast uczyć cudzych dzieci, własne będziesz miał na karku

Nie widziałem,że czarne chmury nad głową kłębią

Listem gończym znaleźli..Z budowy suką zawozili do szkoły .Tu buduj socjalizm,a przodownikiem pracy zostań, ,to może i sprawy nie będzie.

Pisałem ,ze do dzieci nie mam powołania,leśnikiem chce zostać.. Zaoczne studia pedagogiczne dali i do innej wioski wysłali ,tam znajdziesz powołanie-,, dzieci autochtonów i Ukraińców wysiedlonych z Bieszczad  kazali uczyć.

Marzyłem o zmianie zawodu, o mundurze leśnika,.I na przeciw tych marzeń wezwanie do UB wyszło .Dyżurnemu tam go pokazałem -wskazał pokój ,

otworzył do niego drzwi. i wymienił moje nazwisko..Siadajcie rzekł ostro kapitan,po-czym wyjął moje akta z biurka i sarknął' "nabroiłeś jak pijany zając w kapuście

-na koloni letniej ,kierowniczkę uwiodłeś i porzuciłaś,a ona udowodniła,żeś 10 zloty dzieciom przepił nakaz pracy złamałaś.

to przestępstwo polityczne..czarnej reakcji bohaterem zostałeś, lejesz-wodę na ich młyn+ryknął i uderzył dłonią w stół.. Nie prawda jąkając wyksztusiłem.Cicho smarkaczu,!Wyjął z biurka butelkę gorzały i nalał do szklanic.Haustem wychylił,odsapnął i rzekł spokojnie --pij-będziesz ,łatwiejszy do wzięcia

Opróżniłem tez do dna..

Widać ,żeś nie miękkim robiony-. . i po chwili zapytał: co wybierasz, szkołę oficerską czy więzienie? Szkołę - odpowiedziałem.No to pisz podanie,wypełniaj ankietę personalna,a my wybierzemy szkole.,a pożegnanie z dziećmi-oznajmił-zorganizujemy..w remizie strażackiej. Na część, przyszłego oficera cala wioska i okolica bawiła.

Dzieci na przystanku autobusowym śpiewały ze łzami w oczach' "jak szybko mija życie....za chwile razem nie będzie nas.....i mnie spłynęły łzy, najlepsza uczennica Ania dala chusteczkę i szeptała "nie plącz,nie plącz,serce mnie pięknie...

Przed bramą koszar  w uszach słyszałem" nie plącz,serce pęknie"-gdybyś ty mila wiedziała,jak bardzo pękało,, chusteczkę haftowaną w plecaku nosiłem. , gorzko zapłaciłem też ,ze rodziców nie słuchałem

Komendantem szkoły obrony obszaru krajowego był pułkownik sowiecki , podobny jak dwie kropli wody.do „naszego” enkawudzisty, I we śnie nawiedzał , krzykiem budziłem innych.,dostawałem łomot,zwany kocową. Lekarz stwierdził 'symulant"Za nocne alarmy dziesiątki razy wa reszcie kimałem ,z pryczy piętrowej tam spadłem jak przed zmora ociekałem., w izbie chorych leżałem,,z ogipsowaną nogą na wykłady kuśtykałem,a tam sowieccy instruktorzy.objaśniali radar po rosyjsku , patrząc na mnie jeden powiedział, u nas byłbyś w lagrze

- tu Polska,,a nie Rosja wrzasnąłem. . Dwadzieścia dni ścisłego aresztu. dostałem Komendant na mój widok zgrzytał zębami i odwracał głowę.oficer informacji wojskowej- polski -enkawudzista i jego kapusie nie spuszczali ze mnie oka.Raporty karne w pełnym rynsztunku-były chlebem powszednim,a specjalna musztra w drodze do stołówki trwała zwykle długo..rozlegał się rozkaz koniec jedzenia,biegiem marsz ...Zostałem czarna owcą. Pisałem raporty o zwolnienie ze szkoły. Po dwóch latach zmagań, odesłali do jednostki w Krośnie Odrzańskim,miałem tam za karę przebywać trzy lata. . , w gospodarstwie rolnym z podobnymi buntownikami. tyrałem Na pola spadały ulotki z Wolnej Europy. Nawoływały do ucieczki. - Wiejemy chłopaki, harować przy burakach trzy lata, za siebie i brata - ktoś głośno dodał

- W szkole dwa, to razem pięć – ripostowałem .. Z bronią : na Zachód, wiać -postanowiono ! A ona tylko na wartowni tam powiedziałem/?,twoja w tym głowa , wodzem naszym od dziś jesteś okrzyknęli..., zaufanie buduj a my pomożemy.-

..Wstąpiłem do ZMP, w gazetce ściennej gromiłem zgniły kapitalizm, oświatowym aktywistą kompanii zostalem, recytowałem wiersze Broniewskiego, Majkowskiego inicjowałem czyny społeczne.W spółdzielni , kosy świstały,dziewuchy snopki wiązały , sukienki wiatr podnosił , żołnierzy chichotali , za mundurem szły sznurem potem w kopki siana,a babki szemrały:, mężowie w kiciu a zdziry łajdaczą.

.Ponaglany przez kompanów dwoiłem i troiłem, pomysły .Zostałem korespondentem gazety "Za Polskie Ludowa, wychwalałem dowódce kompanii i oficera politycznego,szkalowałem imperialistów za stonkę ziemniaczaną na naszym polu ,a kiedy moj wiersz ukazał się w prasie wojskowej.-,dorobiono do niego melodie i śpiewano na defiladach i estradach,a oto fragment jego

 

Na ćwiczenia odział kroczy przez ulice, w pola w las,

a dziewczęta patrzą w oczy,

wiewem chust żegnają nas!

Hej dziewczęta miłe piękne,

to piechurów dzielna brać,

każdy umie celnie strzelać,

do niewoli serca brać!

I stało się, ,dowódca kompanii uścisnął przeniósł do służby wartowniczej-tam więcej natchnienia i tematów twórczych-powiedział.. Okrzyk neto Mickiewiczem numer dwa,proponowano pracę w sztabie jednostki,w redakcji,ale plan wymarszu na zachód,na moja zgubę i współtowarzyszy był nieodwołalny...

przepustką do Wolnej Europy

I pewnego letniego wieczoru za oknami wartowni lipy mocno pachniały miodem,nad Odrą wędrował księżyc, wtajemniczony w nasz plan dowódca zmiany warty starszy sierżant wlewał do kawy zbożowej końskie dawki proszków usypiających i zawołał rozkazującym glosę do kolacji marsz,giloszowali kasze i popijali,sierżant i zachęcał,komu,komu jeszcze...,spojrzał na zegar i oznajmiał ,spanko do czwartej rano,a ty szeregowy -wskazał na mnie przy branie głównej warujesz,tak jest odpowiedziałem.,a kiedy ..

Usnęli ,jak zabici ,a na  mój sygnał  nadbiegli, z ukrycia  spiskowcy zabrali  bron , a sierżanta dla pozoru zakneblowali i związali ręce.

Świtało,, kiedy wybiegliśmy z koszar , na przełaj zmierzaliśmy,  do  umownej leśniczówki ,okazało później ,ze  mimo  przesięgi,ze do końca  wspólnie ,paru stchórzyło na samym początku.

Samochodem gonili nas j oficerowie ,” Wskazanym przez zdrajców szlakiem  ,ścigali nas, otworzyli ogień

. Kolega padł jak podcięty kłos u moich nóg, a potem drugi przewrócił się  w snopkach owsa.,inni jęczeli ,podnieśli ręce. Biegłem odstrzeliwując się, trafiłem w oponę, samochód  uderzył w drzewo , stanął w płomieniach

. Przez zagajniki dotarłem do PGR-,dawaj kluczyk do samochodu, powiedziałem kierownikowi, wrzucił do studni , straszył sądem polowym.wtedy , walnąłem go kolbą, bagnetem przedziurawiłem bak z benzyną ,biegłem do leśniczówki. ,ale wspólników   nie było, nie było, wzdłuż strumyka  ku granicy podążałem, zabrałem komuś rower i pedałowałem leśną drogą , byle dalej od koszar,, czułem ból, w nodze,  rozerwałem koszulę i zabandażowałem ranę,kula drasnęła łydkę.Pamiętam

słońce chyliło się ku zachodowi, , kukułka wyliczała komuś lata, kiedy prosiłem, " wykukaj moje- umilkła, a mgła znad strumyka  pełzła ku mnie , ogarniała trwożną samotnością. Z odbezpieczonym karabinem kuśtykałem w głąb lasu, rower z pękniętą dętką ze skrawkami koszuli został pod sosną , dał ślad wilczurom , ujadanie ich rozlegało się echem niejako na karku. Strumykiem podążałem, gubiłem ślad. Resztkami sił wlazłem w gęstwinę jodły .Słyszałem słowa wopistów 'tu go nie ma,wracamy, Z notatki milicyjnej-uzyskanej osobiście  w komendzie wojewódzkie milicji  wynika,ze ścigał prócz tego  K,B.W ,UB ,a wartownicy obudzeni z e snu z nimi szli i wołali nas do powrotu

Z  jedliny obaczyłem domek , z komina unosił się dym, iść tam, czy nie? , Opierając się o karabin kuśtykałam. jednak tam. W ładownicy sporo naboi, a jeden dla mnie,myślałem zbliżając do chatki.

Stary drwal na ganku stał i zakamarki duszy mojej świdrował. Z wojny wracasz, czy uciekasz przed wrogiem? Uciekam - Tak myślałem.. Mamy gościa - powiedział do żony. Wypiłem gorące mleko z miodem, prosiłem o bandaż. Obmyli ranę i obandażowali chusteczkami. Drwal powiedział,

do granicy dziesięć kilometrów, wyruszysz o świcie, , dobranoc samobójco. Szybko usnąłem.,jednak jakaś siła zerwała z łóżka , zdawało się, że słyszę głos - skacz przez okno,nim jednak włożyłem mundur, rozległ się łomot w drzwi, a potem krzyki drwala.

Rzuciłem się do okna, seria rozwaliła szyby ,. strzeliłem na oślep, ktoś w pelerynie padł ,,zabrałem automat i biegłem do lasu ,ale wyskoczył na przeciw wopista, strzałem położył na ziemię. Przytomność odzyskałem w garnizonowym szpitalu, przy łóżku stali oficerowie z Informacji Wojskowej, w drzwiach wartownik z pepeszą.

Z bólu i strachu mąciło się w głowie. Nie odpowiadałem na krzykliwe pytania "gdzie nadajnik, ulotki?"koledzy sypnęli,mów prawdę,a żyć będziesz

Do rozmowy zmuszano szpikulcem chirurgicznym, drażniąc utkwioną w obojczyku kulę.

.W więziennym szpitalu zobaczyłem zmasakrowanego sierżanta . , szepnął „sypnęli nas koledzy i wrabiają pod ich dyktando nam szpiegostwo”

Przesłuchania sprawiły,ze nie wiedziałem jak się nazywam,

Z pojedynczej, do zbiorowej celi przerzucali, na betonie , jeden obok drugiego, jak śledzie w beczce.

Nie znałeś dnia i godziny kiedy powloką z zawiązanymi oczyma i palną w łeb ,



Pukaniem w ścianę obwieszczali ,ze z celi na rozwal wyprowadzali ,

, litości wolał,” dla zdrajców ojczyzny nie ma jej i wlekli po korytarzu”! Aluminiowy kubek zostawał po nim i strach w oczach pozostałych

Nocą wigilijną wielokrotnie rozlegały takie krzyki

Zawiązywali i mnie oczy , prowadzili, „zeznasz,że szpiegiem ,żyć budzisz, -pisałem listy pożegnalne biały gołąbek przylatywał na moje kraty zanieś ich do taty-prosiłem,oddziałowy wrzucał do kubła..Traciłem poczucie czasu i rzeczywistości

Jak się nazywasz-?Nie wiem-szeptałem ,ile was było-?

,Słyszałem jakoby szum lasu i wołanie mamy” biegnij synku,. Nie czułem bólu jak bili , a tylko zapach borowików i uśmiechałem do mamy

.Zwariował ,do felczera z nim powiedział śledczy, oddziałowy prowadził do niego , miedzy murami ,obok nich strażnicy z wilczurami,na mój widok szczerzyły kły, ,nie chciałaś być oficerem,będziesz kryminalistą. bluzgał oddziałowy przedwojenny fornal ,podobni pracowali w bezpiece,milicji

Felczer pochylił się i wrzasną do ucha "nazwisko i imię,familia matki.nie wiem powiedziałem szeptem.głośniej - nalegał.nie wiem -odpowiedziałem .Oddziałowy wtedy podał kartkę śledczego ,zerknął na nią i pukając w kolano pałeczką -pytał znów o nazwisko.nie wiem s odpowiadałem i Izy leciały z oczu

Wtedy wycedził przez zęby " Spieprzaj do wariatkowa gnojku, rozumu wstrząsami elektrycznymi do łba nałożą

Tak jest , odpowiedział oddziałowy. , stukałem chodakami po bruku,.

.,na dachach i parapetach gruchały gołębie , bratnie dusze więźniów ,na skrzydłach ich pożegnalne myśli skazańców do bliskich leciały

 

Wylądowałem w pojedynczej celi z duszą na ramieniu , myślami piłowałem kraty , szary gołąbku zanieś je do taty szeptałem i. nie miałem siły, ku niemu podejść..

,,a kiedy odleciał na plecach poczułem wzrok klawisza,obserwował przez judasza .W nocy-,zapachnął z pryczy.ubieraj się ,rozkazali..

nogi dygotały ze strachu, Nie boj się , jeszcze nie czas do Abrahama -rechotał.,Na korytarzu skuli ręce, Prowadzili, popychając, rozlegały się echa moich chodaków i ;pojedyncze słowa więźniów' 'zegnaj'.,o tej porze zwykle prowadzili na śmierć.

Na placu w ,smugach reflektorów wepchnęli do suki.. Jechałem w nieznane ,a kiedy zatrzymywali się, przez zakratowane okienko ujrzałem wierzchołki kołyszących się drzew. Zakopią pod jednym z nich myślałem,, tak robili wtedy .z wrogami. Polski Ludowej..

Ale to był zakład psychiatryczny.-

.... Ten fragment życiorysu latami był tabu,dopiero transformacja władzy pozwoliła obnażyć.Jednak ..Państwowy Instytut Pamięci Narodowej , archiwa wojskowe po j wymianie korespondencji trwającej dziesiąte k lata poinformowali,że w ich zasobach nie figuruje.A kto -Jaruzelski generał,,spreparowany Bolek noblista. zapytałem siebie w myślach ,a potem za przewlekłość i nierzetelność, r .. zadośćuczynienia chciałem..Sprawa ślimaczyła ,przechodziła na kolejny rok.,. roszczenia uznano za bezzasadne, .Zaskarżyć wyrok tylko  za pośrednictwem adwokata ,,z urzędu nie  dali, za duża emerytura napisali. Za dużą istotnie by umrzeć, za małą by pokryć rosnące koszty utrzymania i leczenia

Pociotkom magnatów , kościołowi krocie.rekompensat .,finansują pikiety w obronie miłości bliźniego,a ja wobec nich i bojowników ze stoczni im Lenina rozsiadłych na stołkach władzy- małe piwko

Nie ważne dla nich ze  rod Bachirów służył ojczyźnie.. i bronił  ,cierpiał za to na Syberii , walczył pod Monte Casino,a ojciec  w legionach,w 1944 roku uciekł przed enkawudzistą do Polski. Szedłem w te ślady zaślepiony  Wolną Europą. Siedziałem 5 lat bez wyroku ,  na pamiątkę w  ramieniu noszę kulę wopisty..I  nie  wołam o pomstę do nieba!   Za  metra ziemi na cmentarzu, z góry zapłaciłem  i  cieszę się wielce,,bo ceny poszły w gorę ,a  na słowo 'przepraszam już nie liczę!

Mam 82 lata i świadomość- ,że słowem można wiele wyrazić,lecz bólu istnienia nie sposób,żaden skrzypek  jej nie wyłka i  malarz nie namaluje panoramy upokorzeń i walki    zniewolonych kresowian o wartości funta kłaku nie wartych-o honor - ojczyznę i boga.

 

Pisać do  rzecznika europejskiego praw człowieka,pozarządowych organizacji  o tym?-  Pomoże to jak umarłemu kadzidło.Napisałem do polskiego rzecznika , niechaj to wszystko  ". od podszewki powącha i przekona jaką cuchną miłością blizniego! . W razie potrzeby stosowną dokumentację i zeznanie dam A może  tak dzieje,-,że nazwisko  na ski kończy,jak Komorowski hrabia-tez z tamtych stron  nie kończy,a  rodowód tatarski i siermiężny ma?.. Z takim  nazwiskiem   Polak, jak z dupy traba -słyszałem   i takie obelgi!