JustPaste.it
Moda na filmy biograficzne o wybitnych postaciach w niczym nie ustępuje komercyjnym produkcjom. Im większa postać do zagrania, tym wzrasta ranga całego filmowego performansu.

Moda na filmy biograficzne o wybitnych postaciach w niczym nie ustępuje komercyjnym produkcjom. Im większa postać do zagrania, tym wzrasta ranga całego filmowego performansu.

 

* 4. 10 - ogólnopolska premiera filmu Wałęsa - człowiek z nadziei Andrzeja Wajdy. Wiele już rzeczy się powiedziało i się napisało na jego temat. Widać, że marketingowo w promocje zostało nałozono spory naklad pracy.

"Przyszedłem" - najnowsza książka pisarza i scenarzysty Janusza Głowackiego, będąca ciekawym dodatkiem do głośnego już filmu Wajdy. Głównym zamiarem tej pozycji jest Napisać o takiej legendzie kolejną poczytną książkę to nie lada wyczyn. Nie od dziś wiadomo, jak trudno pisać o kimś, kto każdego dnia wpisuje sie we współczesną historię Polski i lansuje się ją na całym świecie. Wszyscy są za to, a nawet przeciw. I z tego nie ma co dyskutować. Zestawienie książka i film to interesujący się zestaw. Całkiem dobrze uzupełniający się tandem!

* 11.10 - "Chce się żyć" produkcja filmowa Macieja Pieprzycy wzrusza i przełamuje kolejne trudne tabu. Tabu, które jest bezgłośne. Tabu, które wywraca wszystko do góry nogami. Rola niepełnosprawnego Dawida była wymagającym wyzwaniem aktorskim dla Mateusza Ogrodnika. Trudność odgrywanej postaci wydaje się poza ludzkie możliwości. Wiadomo, że dla aktora narzędziem pracy w zawodzie jest jego ciało, razem z jego duszą i wrażliwością. Aktor do swojej dyspozycji ma jedynie ciało, którym gra i talent, który wykorzystuję by odtwarzane postaci były przekonywujące i wiarygodne.
W filmie odnajdziemy wiele wzruszających momentów, co nie czyni tego obrazu patetycznym. Jest niebywale przejmujący. W człowieku wtedy pojawiają sie silne napięcia neurotyczne
"Chcę się żyć" tytuł tak samo pozytywny, jak głębokie przesłanie jest w tym filmie. Tematyka taka jak ta nie należy do szczególnie popularnych. Opowieść o walce z uciążliwą chorobą to trudna rzecz do ogólnego przyjęcia.
Bohaterem jest kilkuletni chłopiec, zmagający się ze swoimi fizycznymi ułomnościami. Sean tego filmu został przyjęty długą salwą oklasków, co przyniosło wyróżnienie dla największych owacji. Ale to nie jedyna nagroda, bo są jeszcze te zdobyte w Gdyni i Montrealu. To rokujący wynik.

* Zawładną publicznością podczas Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. Zdobył uznanie tegorocznego rozdania Złotych Lwów. Film "Ida" Pawła Pawlikowskiego święcił największe tryumfu na czerwonym dywanie. Czy zasłużenie? Nie zawsze "zwykła" publika docenia nagrodzoną produkcję. Czasem treść i forma ją przerasta. I dlatego po festiwalowej premierze perełka znika w tłumie amerykańskiego zgiełku. 


Główną bohaterką opowieści jest Anna, jej domem od wczesnego dzieciństwa stał się zamknięty klasztor. W momencie przyjmowania ślubów czystości spotyka Wandę. Ta przekazuje jej szokującą informacje - pochodzenie Anny jest żydowskie. Punkt kulminacyjny, bycie Żydówką, nie jest prostym stanem duchownym. Młodej kobiecie trudno przejść z tym do porządku dziennego. 
* Już tyle rzeczy powiedziano o tym filmie, a napiszą drugie tyle. Czy produkcja o kimś tak kontrowersyjnym przyciągnie takie tłumy do kin? Każdy wie o Wałęsie tyle, ile jest mu do szczęścia potrzebne. Każdy jest ekspertem i w tej dziedzinie. Każdy wie lepiej, czy Więckiewicz dobrze odegrał swoją role. 
Przypomnienie redakcyjne - duet Robert Więckiewicz i Agnieszka Grochowska już raz zgrali się w jednym filmie. I to bardzo dobrze wypadli.

"W ciemności" również pretendował do najbardziej prestiżowej nagrody - złotego, szczupłego Oskara. W prawdzie byli oni pod skrzydłami innego reżysera - mistrza. Samemu głównemu zainteresowanemu byłemu prezydentowi film wcale nie przypadł do gustu. Być może mistrz Wajda nie chciał stworzyć mu pomnika za życia. Mało w tym hagiografii, wiele w tym emocji, którymi często targany był Lech Wałęsa. Ale tak na prawdę nie ma w tym sztucznie wykreowanej kontrowersji. 


* 18.10 - do kin wchodzi film Ambasada Juliusza Machulskiego. Ów reżyser to istna skarbnica produkcji komediowych, które głęboko wpisują się w kultowy już kanon filmowy. Na pierwszy rzut oka tytuł nie wzbudza żadnych szokujących konotacji. Ale to tylko pozory zakamuflowanej propagandy. Wystarczy dobrze przyjrzeć się układowi liter SS, zlokalizowanych obok siebie, są bardzo jednoznaczne i sugerujące!

Charakterystyczny i ciekawy debiut dla swojej postaci odnotowuje również Adam Darski (rola Joachima von Ribbentropa). Tak, tak, ten sam od ciężkiego i czarnego brzmienia i grupy Behemot. Zdobi go historyczny i klasyczny mundur, który dodaje mu niesamowitego wręcz sznytu. Także i tu ujawnia się jego muzyczny talent, gdy na gitarze intonuje utwór Bacha. Ta scenę zaproponował sam Nergal. Darski nadał swojej postaci wyjątkowego szyku i stylu. Zagrał twarzą. Również nieformalny hymn stolicy jakim jest niewątpliwie niemenowski Sen o Warszawie zyskuje nową świeżość w odbiorze. Piękny „Sen o Warszawie” w wykonaniu głównej aktorskiej obsady jest wzruszającym zwieńczeniem i kulminacyjna pointa całej produkcji.

Uważam, że nie należy wszystkiego brać tak dosadnie. Niektóre watki będące nieco bardziej przerysowane wyciągają komizm sytuacyjny. A w tym Michalski jest Mistrzem. I to niedościgłym. Najlepsze smaczki reżyser pozostawił na sam koniec. Luźna dywagacja co by było, gdyby tragedia ii wojny światowej w ogóle nie miała mieć miejsca. Obraz wspólnej przyjacielskiej symbiozie przyległych nacji.

Istotną kwestią jest aktor, który wciela się w postać charakterystycznego i demonicznego przywództwa - Hitlera. To Robert Więckiewicz, który prawdopodobnie chce się szybko odkleić od roli legendy Solidarności ówczesnej dekady. Machulski tym filmem przerywa krępujące milczenie w sprawie tego problemu. Tu też występuje Robert Więckiewicz! I to w roli niebagatelnej - samego Adolfa Hitlera. Postać historyczna w ogromnych konotacjach negatywne. Produkcja z gatunku wojenno - komediowego. Zastanawiające jest to, jak udaje sie dokonać fuzji gatunkowej. W tym miejscu przypomina mi sie angielski humor serialu Allo Allo. Na próżno doszukiwać się tu jakichkolwiek podobieństw, ale takie oto połączenie jest jak najbardziej możliwe. Podobna struktura istniala w sitcomie Halo Hans. Jednak szybko zszedł z anteny.

Zabawniejsze, pokazywane z innej perspektywy perypetie dotyczące II wojny światowej to wymagający materiał do pracy nad tym. Juliusz Machulski stanął na wysokości zadania i wyrzeźbił z tego zrównoważony poziom komedii wojennej. Duża w tym zasługa całej obsady aktorskiej. Na pierwszym planie pojawia się Robert Więckiewicz i jego genialna interpretacja postaci, w którą się wcielił. Adolf Hitler według jego wizji to ciapowaty metroseksualista, snujący banalne wizje i marzenia o potędze wielkich Niemiec, jak jakiś nastoletni podlotek. Tak duża wszechstronność aktorska Więckiewicza plasuje go na szczycie najlepszych współcześnie aktorów. Jeszcze długo nikt go nie zdeklasuje. 


* Im mniejsza mieścina tym lepiej. W szczelnej, hermetycznej wiejskiej okolicy znajdującej się na krańcu świata najłatwiej ujawnić co dzieje się w szeregach miejscowego kościoła i i księdza z tejże parafii.

Tak sobie myślę, że Małgośka Szumowska (tak tą reżyserkę średniego pokolenia przedstawiają media reprezentujące kręgi  kulturalne) idealnie wpisuje się w obecny nurt aktualnych wydarzeń. W imię opowiada o duchownym ks. Adamie i jego emocjonalnych kontaktach z młodymi chłopcami, dopiero co wchodzącymi dopiero co w dorosłość. W roli głównej Andrzej Chyra, który zestrzelił hat tricka w kategorii dla najlepszego aktora na aż trzech ostatnich festiwalach.

Cos co wydaje się niedorzeczna mrzonka zamknięta w ramy filmowej fikcji nagle okazuje się być historia bardzo prawdopodobną. Film ma wzbudzać mocne emocje, dotyka bardzo Wrażliwego tabu. Najbardziej skrajnego tabu z możliwych. Doskonale widać, ze są tu i emocje.

Pierwszym zamysłem na tytuł miał być Nowhere (Nigdzie). Skoro coś nie jest geograficznie sprecyzowane to może znajdować się zarówno wszędzie, jak i nigdzie. A nigdzie może być wszędzie. Dialogi ograniczone są do niezbędnego minimum, by aktorzy przed kamerą byli naturalni. Stanęło jednak na tytule W imię. A nie tylko odtwórczo grali swe role. Dynia (Mateusz Kościukiewicz) wypowiada raptem jedno zdanie. Resztę komponują aktorzy - amatorzy, którzy wcielają się w bohatera zbiorowego jakim są wychowankowie ośrodka dla młodzieży z problemami. Wyraźnie kształtują się kluczowe pojęcie społecznego wykluczenia.

Na festiwalu filmów fabularnych w Gdyni otrzymał Srebrne Lwy. Nagrodzony też na festiwalu w Berlinie.
Ks. Adam zostaje wrzucony w to nieprzychylne otoczenie, z którego znacząco odstaje. Wyróżnia go bogaty styl ubierania się oraz markowa elektronika, którą się otacza. Jednak nikt tego wątku nie komentuje. Adam - imię biblijne, nieprzypadkowe, odrzuca zalety kobiety, notabene Ewy (Maja Ostaszewska). Spowiedź głównego bohatera miała być mocnym, wyrazistym punktem kulminacyjnym. Ale dostrzega się w niej klasyczną obłudę.

* 25.10 - Mój biegun. Prawdziwa historia Janka Meli w reżyserii Marcina Głowackiego. Kolejna odsłona, w której głównym bohaterem staje się niepełnosprawny podróżnik. Przekracza on swoje często nieprzekraczające granice, które stawia przed nim jego młode życie. 

Swoja podróżniczą drogę i dochodzenie do wyznaczonego celu zdobywał pod czujnym okiem innego polarnika i podróżnika Marka Kamińskiego. To dzięki niemu zdobył pierwsze zwycięskie szlify na mroźnych krańcach świata. Poprzez swoja popularność chce pomagać innym, tak jak kiedyś i jemu ktoś pomógł. Janek Mela w wieku lat 14 przeżył tragiczny w skutkach wypadek, po którym stracił lewa nogę i prawa rękę. W jednym roku zdobył aż dwa bieguny. Założyciel fundacji Poza Horyzontem.

Obsada filmu wydaje się być wielce prawdziwa, przekonywująca i jakże charakterystyczna. Na ekranie zobaczymy Macieja Musiała, Bartosza Topę czy Magdalenę Walach. Ten pierwszy znów pojawi się w roli głównej już w poważnej biograficznej kreacji filmowej. Obaj spotkali się pierwszy raz na planie filmu blisko trzy lata temu, do dziś są w zażyłych kontaktach. Domeną tego filmu jest pokazywanie wszystkiego od początku. Wypadek i jego dalsze konsekwencje, żmudna i wyczerpująca rehabilitacja, wyprawa polarna i wcześniejsze przygotowania do niej.

Film w widzach może wywołać wszelkiego typu emocje. Wszystko uzależnione jest od zamysłu mentora, który sprawuje piecze nad praca na planie. Poszczególne elementy układanki zgrywają się przez czas trwania dni zdjęciowych. Produkcja na sam koniec może wzruszać, bawić, zaskakiwać, a nawet wzbudź mocne i skrajne kontrowersje. Właśnie kontrowersje to te emocje, które wzbudzały wszystkie te obrazy filmowe. Mniej lub bardziej, ale zawsze!