Kolejny wiersz, tym razem z morałem
Wiar niesie krzyk stłumiony, pusty
Głuchym echem odbija się od bram
Jeden tylko po ulicy przeszedł cham
Zostawiając krew na rąbku chusty
Przeklinający głośno cień
Na zmianę szeptał pod nosem coś
Zastanawiał się czy widział go ktoś
Komuś przeminie dzień…
Komuś przeminie noc…
Ale cham zyskał to czego chciał
Będzie się teraz beztrosko śmiał
Nim nie wskoczy pod koc
Duch człowieka go nawiedzi
Zechce odzyskać to co mu zabrano
Nic nie pomogło gdy o życie żebrano
Teraz i on nie udzieli odpowiedzi
Zabierze tych kilka chwil
O które ktoś będzie błagał ze łzami
Będzie mądry, poczeka aż będą sami
Cham cały czas kwili, oj kwili
Sprawiedliwość się należy
Będzie zawsze bardzo rozważny
Nie straszny a śmiertelnie poważny
Nie ważne kto w co wierzy
Sprawiedliwość się należy, zawsze i wszędzie
Teraz gdy przedstawienie się zacznie
Niech nikt się nie ociąga znacznie
I usiądzie tam gdzie widok najlepszy – w pierwszym rzędzie
Teraz akcja nabiera zupełnie innego tempa
Duch łamie kości chama
Każda kość łamie się sama!
Kto by pomyślał… Postać niegdyś taka krępa
Dziś złamała wpół olbrzyma!
A teraz niszczy okna ściany meble
Podłogę sufit, schody i drabiny szczeble
W puch poszła też pierzyna!
Z tej ostatniej wypadło złoto i klejnoty
W takich ilościach, że każdy brał ile tylko mógł
Cham i prostak ze swej rozpaczy po prostu zmógł
Rozkradły jego łupy biedne dzieci i miernoty
A morał jest taki:
Nie bądź ludzką świnią i chamem! Nie bądź prostakiem!
Bo skończysz z połamanymi nogami i pustym plecakiem…