JustPaste.it

O politycznej poprawności i tolerancji.

Czy tolerancja ma swoje granice ? Kiedy tolerancja przeradza się w dyskryminacje ? Czy poprawność polityczna równa jest tolerancji ?

Czy tolerancja ma swoje granice ? Kiedy tolerancja przeradza się w dyskryminacje ? Czy poprawność polityczna równa jest tolerancji ?

 

Na samym początku chciałbym przeprosić, że nie odpowiedziałem na komentarze pod moimi poprzednimi tekstami. Niestety - nie miałem takiej możliwości ze względu na brak czasu. Nigdy nie unikałem obrony własnych tez. Przepraszam za zaistniałą sytuację. 
Obiecuję, że będę odpowiadał na wszystkie pytania zadane pod tym, czy pod następnymi tekstami. 

pozdrawiam, 
matimef 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

cfb28d71d2fc417a00b1120aa2c49acf.jpg

 

 

Żyjemy w XXI wieku. Z pewnością jest to okres dynamicznego rozwoju i unowocześniania przemysłu. Wszędzie komputery, roboty, automatyczne maszyny. Rola człowieka ograniczyła się nie do produkcji, a jedynie do nadzoru. Ułatwienia są obecne we wszystkich dziedzinach życia współczesnego człowieka. Czasem są dla nas już tak oczywiste, że sami nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo jakiś drobiazg nam ułatwia życie. Drogą dedukcji można dojść do wniosku, że skoro mniej musimy robić, to także i nasz organizm może pracować na "niższych obrotach". Jest to prawda. Wynika z tego jednak pewien problem: łatwiej dajemy się oszukiwać. A to może implikować serie kolejnych niedomówień, które ostatecznie mogą przeradzić się w konflikty, czy kryzysy. 



Poprawność i tolerancja, to określenia bardzo często używane w naszych czasach. O tolerancji krzyczeli Janusz Palikot, poseł Biedroń, Ojciec Święty Franciszek, Donald Tusk i wielu, wielu innych. Mówią o nich politycy, duchowni wszystkich wyznań, nauczyciele, robotnicy, a nawet i kibice. Jednak co jest ciekawe - każda z tych grup inaczej te pojęcia definiuje. Rozbieżności te powodują narastanie konfliktów, a każdy konflikt jest porażką. 

Na samym początku będę chciał przybliżyć proweniencję pojęcia "politycznej poprawności". Piotr Jaroszyński - filozof, publicysta, wykładowca akademicki - uważa, iż określenie to po raz pierwszy zostało użyte w XVIII wieku w Stanach Zjednoczonych. Przytoczę tę krótką historię posługując się cytatem: "samo pojęcie pojawiło się już w XVIII wieku w Stanach Zjednoczonych, gdy niepoprawnością polityczną nazwano błąd w wypowiedzi dotyczącej podmiotu państwa demokratycznego, którym jest naród nie zaś struktura administracyjna tworząca państwo. Użyto wtedy pojęcia "Stany Zjednoczone" zamiast "naród/ społeczeństwo Stanów Zjednoczonych".  Pojęcie to zostało jednak zasadniczo przedefiniowane w latach 50-tych XX wieku. Poprawność polityczna stała się czymś co określić można słowami: "działanie w zgodzie z obowiązującą ideologią w nadziei, że to przyniesie  uznanie, wysokie nakłady i zysk" Już z tej krótkiej definicji można wyciągnąć wnioski. Poprawność polityczna jest niewątpliwie charakterystyczna dla dyktatury. Tutaj zgodzą się wszyscy. Gdy mówimy o niej przez pryzmat np. komunizmu to jej istnienie nie jest nawet tak rażące. Co innego gdy występuje ona w systemach demokratycznych, które znane się z gwarancji "wolności słowa". Trwający obecnie kryzys (określany błędnie, jako kryzys jedynie gospodarczy) ukazuje ten absurd. Ideę marksistowską - znaną m.in. ze Związku Radzieckiego zastąpiono ideologią liberalizmu. Cytując po raz kolejny Piotra Jaroszyńskiego: "Od lat 60. i 70. poprawność polityczna wkracza do kultury Zachodu, obejmując (...) całe życie publiczne. Jest to inna poprawność niż ta, jaka pojawiła się w krajach komunistycznych, dlatego, że mamy do czynienia z inną ideologią. Jest to idea socjalistycznego liberalizmu".Skąd wzięła się ta choroba zachodniej demokracji ? Powszechna jest opinia, że przyczyniły się do tego środowiska skupione wokół Franza Boasa i Szkoły Frankfurckiej.  Kim był wspomniany Boas ? Z wykształcenia był doktorem fizyki, interesował się etnografią i antropologią kultury. Wyemigrował z Niemiec do Stanów Zjednoczonych, rozpoczął pracę w Columbia University, stając się osobą bardzo wpływową w kręgach amerykańskich antropologów. Odwołując się do naukowych osiągnięć Piotra Jaroszyńskiego pragnę zamieścić cytat nawiązujący do działalności Boasa: " przekonywał do relatywizmu kulturowego w kontradykcji do kultury Zachodu. Walcząc z apoteozą kultury zachodniej, jednocześnie negował jej aksjologiczne dziedzictwo. Efektem był relatywizm moralny i religijny, które stanowią dziś podstawę poprawności politycznej legitymizowanej hasłami tolerancji i wielokulturowości." Szkołę Frankfurcką - a dokładniej rzecz ujmując Instytut Badań Społecznych Uniwersytetu we Frankfurcie, wykładowca określa jako: "socjologiczno-filozoficzny, według założeń marksizmu. Była to wyrafinowana (intelektualnie) forma marksizmu, obliczona na oddziaływanie w warunkach demokracji zachodniej, a nie jako prymitywna propaganda, która ma swoje oparcie w totalitarnym rządzie. (...) Faktycznie (...) chodziło o długofalową destrukcję intelektualną dziedzictwa filozofii kultury zachodniej, w tym naruszenie podstaw poznania realistycznego, uznanych norm moralnych i miejsca religii (chrześcijaństwa) jako czynnika cywilizacjotwórczego". Jednym z przedstawicieli tejże Szkoły jest Jurgen Habermas, który twierdzi m.in, że "religia jest kategorią historyczno-społeczną, która utraciła swoją aktualność i należy do przeszłości. Na jej miejsce weszła sztuka nowego racjonalizmu ujmowanego jako realizm postmetafizyczny". 
Powyższy wywód, w oparciu o cytaty wybitnych badaczy tych zagadnień powinien jednoznacznie utwierdzić w przekonaniu, że poprawność polityczna jest zaprzeczeniem demokracji. Za elementy poprawności błędnie uznaje się kulturę osobistą, maniery, czy normy. Te pomyłki doprowadziły do "zatajenia" prawdziwego znaczenia określenia "poprawność polityczna". W takim razie - jak brzmi prawdziwa definicja ? Skłaniałbym się do określenia jej komunistyczną pozostałością opartą na ideologii marksistowskiej, której zadaniem jest powolne, lecz postępujące wyniszczenie kultury europejskiej od środka. 


W podstawy działania Unii Europejskiej wpisane są założenia tolerancji i niedyskryminacji. Dodatkowo gwarantuje je Karta Praw Podstawowych. Jak pisze Kazimierz Papciak sscc. - "Jeśli tolerancja i niedyskryminacja zostaną podporządkowane właściwej hierarchii wartości, wtedy ukarzą swój logotwórczy dynamizm społeczny. Jeśli zaś zostaną wprzęgnięte w ideologie etycznego relatywizmu, ambiwalentnego i subiektywnego postrzegania wartości, nasączone metafizyką absolutyzującą wolność, wtedy zaczynają służyć budowaniu anty-etosu, niejako "etosu na odwrót". Nie możemy przecież sami z siebie postanowić o odrzuceniu tego, co wypracowywane było przez tysiące lat przez naszych przodków i w imię nowoczesności przedefiniować wszystkiego co już zdefiniowane. Nie możemy nie reagować na chęć zniszczenia europejskiego dorobku. Jak pisałem już w jednym ze swoich artykułów: "ciągłe ustępstwa nie świadczą o tolerancji, lecz właśnie o jej braku". Musimy o tym pamiętać  jeżeli nie chcemy popełnić kulturowego samobójstwa, a następnym pokoleniom pozostawić Europy wyniszczonej i bezpłodnej. 

Bez większych trudności można zauważyć, że Europa ma poważny problem z poprawnością polityczną, a wszystko to wynika z błędnie interpretowanej tolerancji. Należy ponownie określić co jest dopuszczalne względem osób trzecich, a co jest już dyskryminacją. Wsparciem w tym działaniu będzie niewątpliwie uszeregowanie wartości - hierarchia wartości. Podążając za Zygmuntem Pawłowiczem tolerancję można określić po prostu jako " szacunek dla poglądów i przekonań innych ludzi, czyli dla odmiennego światopoglądu". Tak więc o ile poprawność polityczną należy rozpatrywać w negatywnym świetle, o tyle tolerancja jest czymś pozytywnym, czymś co musi istnieć. Konieczne jest jedynie odpowiednie zdefiniowanie tejże tolerancji, gdyż w przeciwnym razie będzie ona szkodziła - i może doprowadzić do kryzysu, co obserwować możemy teraz. Doskonałym obrazem tej sytuacji może być pytanie Barbary Fedyszak-Radziejowskiej: "Dlaczego działanie na rzecz świata, w którym rodzina to chroniony (...) związek kobiety i mężczyzny, dzięki któremu rodzą się dzieci, zwane jest homofobią".  Czy tolerancja działa tylko w jedną stronę?". 

Tak więc, podsumowując. Poprawność polityczna nie wiąże się z tolerancją. Można wręcz powiedzieć że jest przeciw tolerancji. Źle zdefiniowana tolerancja także szkodzi. Jest to kwestia, która wymaga uwagi szczególnie teraz - w okresie kryzysu europejskiej kultury. Mamy przecież moralny obowiązek starać się wyprowadzić nasz kontynent z  okresu destrukcyjnego. Budowanie nowej, lepszej Europy musi się jednak zacząć od dialogu, do którego serdecznie zapraszam.