JustPaste.it

Sześć powodów, dla których warto zachorować

O zdrowiu i chorobie pół żartem, pół serio.

O zdrowiu i chorobie pół żartem, pół serio.

 

1. Praca – Gdy na nic nie chorujesz, nie masz podstawy prawnej, by pójść na chorobowe.

2. Bezpieczeństwo – Nikt nie może być pewny jutra. Gdy jesteś zdrowy, żyjesz w niepewności i stresie, że zachorujesz. Lecz gdy już wreszcie zachorujesz, dopiero wtedy pojawia się nadzieja na wyzdrowienie.

3. Odpowiedzialność – Najgorzej być półzdrowym. Gdy czujesz się jako tako, tj. nie do końca dobrze, ale też za dobrze, żeby pójść do lekarza – nie wiesz co robić. Nie wiesz też jak sobie pomóc; zresztą gdybyś zaczął działać na własną rękę, tj. chodzić po homeopatach, akupunkturzystach, masażystach, refleksologach, dietetykach i innych znachorach, albo nie daj Boże gdybyś zaczął szukać odpowiedzi w internecie, wtedy to Ty byłbyś za siebie odpowiedzialny – a przecież pełna odpowiedzialność za samego siebie to straszna wizja życia. Dlatego nie ma lekko: musisz dopiero zachorować, by móc znaleźć się w profesjonalnych rękach specjalistów. A wtedy to oni zajmą się Twoim zdrowiem za Ciebie i od razu będzie Ci lżej na duszy.

4. Prestiż – Gdy jesteś zdrowy, pies z kulawą nogą się Tobą nie zainteresuje. Gdy natomiast zaniemożesz, wezwą po Ciebie specjalną taksówkę z bocznymi drzwiami, zawiozą Cię (może nawet na sygnale!) do wielkiego hotelu, przydzielą Ci w nim łóżko w obszernym pokoju ze śnieżnobiałymi ścianami, a nad Twoimi wygodami będzie czuwać armia pokojówek i lokai, których będziesz miał na każde przyciśnięcie czerwonego guzika przy głowie. Arcydrogie zazwyczaj pigułki, kropelki, zastrzyki i maście otrzymasz zupełnie gratis, a gdy nawet to nie pomoże, wytną/spalą/wytrują co należy i po krzyku. Potem wypuszczą do domu, każą kupować (już za swoje) pigułki, kropelki, zastrzyki i maście, i - jeśli jeszcze tego do tej pory nie zauważyłeś - wtedy poczujesz jak bardzo jesteś dla nich ważny.

5. Finanse – Zdarzyć się czasami może, że fachowcy coś jednak spartolą. Ale spokojna głowa – wtedy będziesz mógł wytknąć im błąd w sztuce i np. podać ich do sądu, albo od razu sprzedać swoją historię do brukowca. Za sowite odszkodowanie starczy Ci na minimum roczny zapas pigułek.

6. Aspekt społeczny – Tylko chorobą efektywnie wymusisz na rodzinie atencję. Gdy jesteś zdrów, nikt do Ciebie nie zajdzie (chyba że po emeryturę), zadzwonią też raz na ruski rok – a tak, gdy rozłoży Cię choróbsko, wnet będą nad Tobą skakać, kupować Ci frykasy i w ogóle będą się z Tobą obchodzić jak z jajkiem.
A gdy wreszcie zejdziesz, na trumnę i nagrobek żałować grosza nie będą. Co by sąsiedzi powiedzieli.

***

Czyż to nie wystarczającego argumenty, by zachorować, i to na dobre?
Czyż to nie wystarczające powody do radości??

Niestety, jest też mały minusik: Ty już się wtedy swoją radością ze swymi dwoma na wieki wieków sąsiadami nie podzielisz.

***

Podobne artykuły autora:
• "Nie ma diety bez kolców"
• "Wyrzuty z jabłek, czyli historia jednego samoograniczenia"
• "Nie współczuję otyłym"
• "Woda – pić czy nie pić?"
• "Na zdrowie - nowe życie dla początkujących"
• "Post, na zdrowie"
• "Kawa, kawka, kawusia, kawucha, kawizna, trucizna"

Licencja: Creative Commons