JustPaste.it

Wzajemność ...

Prosty wiersz, klasycznie - o miłości.

Prosty wiersz, klasycznie - o miłości.

 

Szedł raz Człowiek polem lawendy, fiolet wszechobecny – kolor świętości, spytał więc Człowiek roślin przepięknych, którędy podążać do miłości.
Nieme kwiaty woń cudowną dały, Człowiek ospały padł na nie jak kłoda. 
Słońcem zbudzony - ani pola, ani kwiatów - jakby zupełnie nie odróżniał widzianych światów.

pola-lawendy-2.jpg

Jawa to, sen może? Widzi w oddali dęba sędziwego. 
Któż może wiedzieć więcej niż tak stare drzewo? 
Krokiem żwawym po jałowej ziemi doszedł przed oblicze jej starego owocu. 
Pytanie zadał to samo, brak odpowiedzi, przysiadł więc pod cieniem grodu. 
Chłód kojący, Człowiek zamknął oczy.

 dab-w-polu.jpg
Morfeusz ze swym synem Snem w mig się pojawił i Człowieka swym podopiecznym pobłogosławił. 
Budzi go owad brzęczący, drzewo zniknęło, głowę opartą ma o kamień. 
Głaz zniszczony – potomek kosmosu, czyż On w sprawie miłości nie powinien zabrać głosu? 
Milczy jak każdy, zakonnik gorliwy, nie zmuszą go nawet ciskane pokrzywy.
8dc82c290afc21c538c5b009f8fda065.jpg

Człowiek zmartwiony, niewiedza wzrasta. Farmę dojrzał i się tam udał - co by o miłość spytać plony. 
Żniwo spokojne, na wietrze wspierane, nic o uczuciu powiedzieć nie chciało. 
Człek zgłodniały odwiedził gospodarza. 
Zacny był, nie szczędził gościny, nakarmił chlebem, użyczył pokoju co by Bohater odpocząć mógł w spokoju. 
Czas mijał, noc w pełni, księżyc stał już na straży. 
Chronos naścienny, wydało się Personie, że o miłości coś orzec może. 
Dźwięk wskazówki to jednak nie odpowiedz lecz świtu jasnego, nadchodzącego zapowiedz. 
Plony zebrane, radość gospodarza, wizja zarobku uśmiech mu przysparza. 
Miłe pożegnanie, Człowiek znów w drodze.

c38fb5c0ca5df6ab3f6419a60052e53c.jpg

Wędrował tak lata, od kraju do kraju, pytał każdego, odpowiedzi nie zaznał. 
Szukał już kata bo w swej udręce, dość miał już życia bez miłości. Nikt mu jednak nie odmawiał życzliwości. Senny zapach lawendy, cień konara czy smaczny owoc żniw w czasie marazmu głodu. 
Czas kojący rany, kamień chroniący skroń od ukąszeń owadów. Wszyscy Ci oddani wobec Niego obdarowali go swoistą miłością. 
A czy Człowiek zaszczycił ich wzajemnością?

Chodzi więc tak do dziś, starzec już, jak ten konar zostanie w końcu ścięty. 
Nie dostrzegł uczucia, serce z kamienia, niech On a nie świat w około, czym prędzej się zmienia. 
Bo żywot obdarty z kochania, Erosa, Amora strzały, toć to żaden byt – to tylko egzystencjalne dyrdymały.