JustPaste.it

Recenzja Płyty Microphonium Bruno Pelletier

WitamPrzedstawiam Wam najlepszą w karierze tego Pana płytę i zarazem zapraszam na jego koncert, który odbędzie się w kwietniu 2014. Myślę, że nie zawiedziecie się.

WitamPrzedstawiam Wam najlepszą w karierze tego Pana płytę i zarazem zapraszam na jego koncert, który odbędzie się w kwietniu 2014. Myślę, że nie zawiedziecie się.

 

RECENZJA PŁYTY BRUNO PELLETIER „MICROPHONIUM

Dlaczego ta płyta jest taka genialna??? Najprościej byłoby odpowiedzieć : dlatego, że sam Bruno jest genialnym artystą, a jego głos sprawia, że wszystko czego się dotknie staje się niezwykłe. Mimo to ja postaram się Wam trochę zwizualizować  genialność tego albumu – czyli przedstawić go tak jak ja go widzę i słyszę.  Po pierwsze nie ma na nim ani  jednego słabego punktu. Każdy kawałek dopracowany jest do perfekcji, zaskakujący nie tylko profesjonalnym tekstem, ale i niebanalnym wykonaniem, czyli kolejne potwierdzenie, że głos Bruna zrobi swoje. Tak naprawdę to ja już od pierwszej piosenki wiedziałam, że to będzie mój ulubiony album tego artysty.

Zaczynamy zatem od J’en Veux (Tego chcę), który jest delikatnym utworem o niezwykle ciepłym klimacie, mającym tę lekkość, że od razu wpada w ucho i skłania słuchacza do sięgnięcia po resztę. Delikatność w jego głosie uwiodła mnie w równym stopniu jak te góry, które często dominują w  innych utworach.  Muszę to przyznać… mam ogromny problem z wybraniem ukochanego kawałka na tym krążku. Nie mam sumienia skrzywdzić żadnego z nich, bo każdy ma to coś czego nie ma drugi – coś integralnego, indywidualnego. Każdy jest pod jakimś względem wyjątkowy. To jest właśnie powód, dla którego ta płyta kompletnie mnie zagięła. Słuchając na przykład piosenki Après Toi, Le Déluge (Po Tobie choćby potop) wykonaną w duecie z Catherine Major  lubię się zatopić w głębię jej subtelnego spokojnego tonu, by potem przejść w porywający utwór Dénaturé ( Wynaturzony), który to znowu powoduje, że gwałtownie wyłaniam się z tej głębi na powierzchnię. Działa to trochę jak zimny prysznic. Szok wyrywający nas z głębokiego błogostanu. Bruno potrafi wybudzić nas z najgłębszego snu, za pomocą mocy w swoim głosie o zniewalającej skali. Potrafi wyrwać z letargu i postawić nasz zmysł słuchu na baczność, mimo, że jeszcze chwilę temu pozwolił nam się rozmarzyć.

Oczywiście słuchając albumu staram się też skupić na tym o czym jest konkretna piosenka. Teksty czytam wcześniej by się potem nie rozpraszać i całkowicie chłonąć brzmienie tego, co słucham. Jednocześnie staram się to scalić z tym, co wiem o piosence, bo jestem zdania, że aby przyjąć piosenkę trzeba najpierw zrozumieć tekst. Zaręczam Wam, że słowa tych utworów również nie są banalne. Wyszły spod pióra najlepszych tekściarzy w tym także Bruna. Są ambitne, głębokie, mądre i poruszające. To dlatego ich sens głęboko zapada w pamięć słuchaczowi, nawet jeśli piosenka opowiada o miłości. Ale niech was to nie zmyli, bo miłość wcale nie jest sprawą banalną i pisanie o niej może nieraz sprawić trudność. Miłość jest najważniejszą rzeczą w życiu człowieka i dlatego to o niej najczęściej się piszę. Można o niej mówić w stu językach świata i w każdym języku ma ona inne imię. Świadczy o tym podniosły i zarazem energiczny utwór o nazwie Love Amour Amore, którego tekst sprowadza się właściwie tylko do słowa „Miłość”. Słowo to zostało tu wyrażone w stu różnych językach i dialektach… Naprawdę jestem pełna uznania dla Bruna, że udało mu się to tak zaśpiewać, bo piosenka jest bardzo trudna.  Autorem tego utworu jest przyjaciel artysty, Michael Dozier, który wpadł na genialny pomysł, żeby poprosić  stu napotkanych przechodniów z różnych krajów, aby w swoim języku powiedzieli słowo miłość, a on to nagrał i napisał taką właśnie piosenkę, którą powierzył Bruno. To zabawnie piękny utwór, żywy, pełen pasji i energii. Bardzo pozytywnie nastraja mnie też kawałek Je sais nous ( po pol Dobrze nas znam), mimo iż tekst wcale nie jest wesoły. Jednak ogromna energia, jaka jest w tym utworze i w głosie wokalisty każe myśleć, że jest inaczej, jakby starała się zmienić znaczenie tego tekstu. Doskonale się bawię słuchając go, ciągle go nucę czy to gotując czy sprzątając. Świetnie odpręża. Tymczasem chciałam jeszcze powrócić do utworu Dénaturé, który zawsze kojarzy mi się z utworami z musicalu „Dracula”, w którym Bruno gra główną postać czyli samego Drakule. Utwór ten w refrenie ma taką moc, że można nią ściany rozwalać. Mówi o tym, że człowiek poszukuje sensu w dzisiejszym świecie, o tym, że jest zagubiony w otchłaniach współczesnego świata i nowoczesności. Człowiek staje się wynaturzony jak dzika bestia, której nie da się poskromić. Wciąż szuka wolności, wręcz o nią woła. Uważam, że brzmienie tej piosenki w pełni oddaje to, o czym jest tekst. W jeszcze inny sposób działa na mnie duet Bruna z panem Francesco Verreacchia w piosence L’espoir (Speranza – Nadzieja). Głosy obu panów w tym utworze cudownie się ze sobą zgrały tworząc tym samym kojącą ekspresję. Wgłębiając się w niego nasza dusza krzyczy – Magnifique! A ja nie mogę powstrzymać łez, ponieważ ogromnie mnie porusza piękno i podniosłość tego kawałka. To naprawdę wspaniała piosenka – pełna ciepła, która wyraża swój tekst w tak niezwykły sposób. Chciałabym jeszcze wspomnieć takie balladki jak J’ai menti (Skłamałem) oraz  Déliverrance ( Uwolnienie), w których to prócz niezwykłego wokalu Bruna uwiódł mnie także fantastyczny akompaniament fortepianowy. Przyznam się otwarcie, że jestem wielką fanką dźwięków fortepianu i w tych utworach jakoś szczególnie zwróciły moją uwagę właśnie te elementy.  Trzeba mieć niezwykłą wrażliwość muzyczną i  wyczucie, aby dobrze grać na tym instrumencie. Niemniej podobają mi się takie kawałki jak Autant Que Toi (Tak jak Ty),  Lappel aux toujours ( Wołanie o wieczność), Jusqu'à La Dernière Femme ( Do ostatniej kobiety),  J'me Voyais Plus (Już nie widziałem siebie) zachwycające kompozycją, tekstem, wrażliwością i oczywiście wokalem artysty. Wszystkie piosenki na tym albumie utrzymane są w doskonałym klimacie o czym przekonacie się słuchając ich uważnie.

Mogłabym jeszcze wiele mówić i pewnie brakło by mi dnia i nocy, żeby opisać wszystkie moje odczucia. Słucham tego albumu już chyba setny raz, a  może i więcej i za każdym razem jestem zaskoczona czymś nowym, zaskoczona ogromną masą sposobów, na które można interpretować ten piosenki. Ta różnorodność jest naprawdę zdumiewająca. Fanom, którzy dopiero poznają Bruna i jego twórczość, a także tym, którzy w ogóle go nie znają dałabym najpierw do  przesłuchania właśnie ten album, ponieważ uważam go za najlepszy w jego karierze  i to pod każdym względem. Na koniec dodam, że zanim poznałam płytę Microphonium podobne wrażenia miałam tylko względem utworów Pink Floyd. Ale niedaleko pada jabłko od jabłoni, ponieważ Bruno sam jest fanem tegoż zespołu.  A teraz życzę wszystkim miłego słuchania i do zobaczenia na koncercie. A bientot!